Boże Narodzenie.

676 28 1
                                    

Nadeszła upragniona sobota. Już od rana Ginny siedziała u Harry'ego.
- Ginny - zaczął Harry -ty wrócisz pociągiem na stację. Ja deporuję sięod razu z Hogesmeade na King's Cross i tam będe na ciebie czekał.
- Nie mógłbyś…
- Jechać pociągiem - przerwał jej Harry - McGonagall powiedziała, że to wzbudzałoby wiele niepotrzebnych emocji.
- A nie mógłbyś użyć peleryny-niewidki.
- Hmmmm… - zastabowił się Harry - czemu nie? Całkowicie o niej zapomniałem. Chodźmy do McGonagall.
Poszli do gabinetu dyrektora. McGonagall siedziała na miejscu, które Harry zapamiętał jako miejsce Albusa Dumbledore'a.
- Pani profesor - powiedział Harry. - Chodzi o podróż do Londynu. Czy nie mógłbym użyć peleryny-niewidki?
McGonagall zastanawiała się w milczeniu
- Ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze nikt cię nie może zobaczyć, a po drugie - tu się uśmiechnęła - że wyjdziesz za Ginny.
- Oczywiście - Harry aż podskoczył i wyszedł z gabinetu.
- I co pozwoliła ci? - zapytała Ginny.
- Jasne.
- Na szczeście - pocałowała go w usta, a on oddał pocałunek.
Siedzieli w Ekspresie Hogwart razem z Luną. Harry pod peleryną, ale Luna wiedziała, że on tu jest. Dojechali do Londynu. Gdy Harry zobaczył swoich przyjaciół, wyraźnie się ucieszył.
- Gdzie jest Harry? - zapytała Hermiona.
W tym czasie Harry wyszedł z perony 9,75* na peron mugolski, tam wszedł do toalety, sciągnął pelerynę i wyszedł. Czekał na nich na peronie 9. Nagle z peronu 9,75 wyszła Hermiona z Ronem
- Harry! - krzyknęła Hermiona i przywitała się z nim.
- Jak tam czas w szkole? - spytał Ron.
- Jakoś leci - odpowiedział Harry. - A gdzie Ginny?
Nikt nie musiał odpowiadać, bo akurat z peronu 9,75 wyszła Ginny. Podeszła do niego i jakby się nie widzieli pół roku, przylgnęła do niego. Wrócili do Nory. Zastali tam panią Weasley.
- Harry kochaneczku jak się cieszę, że cię widzę. - powiedziała Molly.
- Nareszcie w domu - rzekła Ginny - Harry idzieny do mnie?
- Jasne chodźmy.
- Tylko nie siedźcie długo, bo będzie trzeba przygo tować do kolacji - wtrącił Artur.
- Nie ma problemu. Dziesięć minut. Harry idziemy! - krzyknęła Ginny.
Weszli do jej pokoju i zajęli się sobą. Po piętnastu minutach zeszli, aby pomóc w przygotowaniach.
W dzień Bożego Narodzenia było wiele bałaganu (u Weasley'ów to normalne) każdy nie wiedział co ma robić. Jeden zajmował się jednym, później zabierał się za drugie zapiminając o niedokończonym pierwszym. W końcu po godzinach ciężkiej harówki zasiedli do stołu. Kolacja przebiegała spokojnie. Dopiero pod koniec coś się wydarzyło. Ron wstał i wyszedł z jadalni. Po chwili wrócił z małą paczką.
- Nie mogłem się doczekać i postanowiłem dać to dzisiaj - to powiedziawszy dał paczkę Hermionie. Ona wstała i rzuciła mu się na szyję.
- Nie tak szybko, bo nie wiesz co tam jest - zaśmiał się Harry.
- Poczekam i jutro otworzę - powiedziała Hermiona.
- A ty masz prezent dla swojej ukochanej? - spytał szeptem Ron.
- Oczywiście - odpowiedział Harry - dla niej bym nie miał?
Następnego dnia Harry wstał i od razu poszedł do Ginny, a widząc , że się nie obudziła, po cichu wsunął się obok niej i zasnął oparty o jej ramię.
- Harry, co ty tutaj robisz? - obudził go głos jego ukochanej - tak się przestraszyłam.
- Postanowiłem dać ci prezent osobiście, ale przysnąłem.
Wyjął zza pleców bukiet nigdy niewiędnących róż i jej wręczył.
- Oj, Harry tak ci dziękuję, są takie…
Ale nie zdążyła powiedzieć jakie są, bo Harry przyciągnął ją do siebie i zaczął całować tak, jak jeszcze nigdy. A ona ku jego uciesze oddała mu całą siebie. Nie wiadomo ile to trwało, w każdym razie długo. Zeszli na dół gdzie wszyscy na nich czekali.
- Już myślałem, że nie zejdziecie. Chciałem po was iść. - powiedział Ron.
- To dobrze, że nie poszedłeś, bo byś nam zniwu brutalnie przerwał - śmiał się Harry.
- Zapomnij o tym - odpowiedział Ron.
- Nie, nie zapomnę, pierwszy pocałunek, a ty nam przerywasz.
- Cześć wszystkim - Hermiona weszła do pokoju.
- Ty to długi spałaś - powiedział Ron. - Wchodziłem co 20 minut sprawdzić czy śpisz
- Tak? - zdziwiła się - bo ja na ciebie czekam od godziny.
Ron zaczerwienił się.
- Przepraszam zapomniałem.
- Poza tym dzięki za prezent.
Wyciągnęła książkę o tytule ,, Wszystkie zaklęcia świata i jak je używać".
- Niby wszystkie - powiedział Harry - ale ta książka gruboścuą tego nie przypomina.
Faktycznie, książka miała zaledwie kilka kartek.
- Spokojnie już to opanowałam. Po prostu wypowiadasz zaklęcie celując różdżką w książkę, a ono pokazuje ci do czego ono służy itd.
- Ekstra - skwitowała Ginny.
###############
Kolejny za mną. Nie mam na razie weny i w ogóle. Ale mam nadzieję, że komuś się spodoba. Na koniec proszę o komentarze, co mógłbym zmienić. A next będzie w wtorek albo środę.
Do następnego rozdziału :)
~misiek1112

Ginny Weasley- Ostatni Rok I Życie Po SzkoleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz