Odszedł. Powiedział, że to koniec i tyle.
Ten kto powiedział, że czas leczy rany nie miał bladego pojęcia o cierpieniu, o stracie, o samotności. Wraz z odejściem tego mojego drugiego oddechu poczułam jakby coś ze mnie uleciało. Jakaś cząstka mnie. I nie zapowiadało się, żeby miała wrócić.
Jedynym zbawieniem wydawało się po prostu pozwolić zapomnieć. Ale jak miałam zapomnieć, gdy wszystko w okół mnie mi go przypominało.
Bransoletka leżąca na komodzie, którą dostałam podczas naszego pierwszego spotkania.
Szkatułka którą podarował mi z okazji pierwszej rocznicy.
Sukienka którą ubrałam na bal z okazji zakończenia szkoły. Wtedy mieliśmy okazję pierwszy raz zatańczyć ze sobą na wielkiej i pięknie przystrojonej sali.
Te wszystkie wspomnienia uderzały we mnie jak strzały godzące w moją Piętę Achillesa. Ale moja Pięta Achillesa mnie opuściła i pozostawiła po sobie świeżą ranę, której za nic nie potrafiłam wyleczyć.
Zamiast tego któryś dzień z kolei, a może nawet tydzień siedziałam na fotelu w moim starym pokoju wpatrując się w pustą ścianę.
Tym właśnie byłam, pustą ścianą. Pustą ścianą z której ktoś zerwał wszelkie życie.
Jakby na zawołanie do mojego pokoju wpadła moja matka. Gdy odwróciłam głowę w stronę wejścia dostrzegłam moją najlepszą przyjaciółkę - Carmen Jordan. Jedno spojrzenie w jej stronę uświęciło mnie w przekonaniu tego co tu się dzieje.
Interwencja.
~~~~~~~~~~~~
Okej, oto początek, inne rozdziały będą dłuższe, ten jest bardziej takim wstępem.
Także czekam na waszą opinię co do opowiadania. Mam nadzieję, że komuś się spodoba.
A kolejny rozdział, mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu. Wszystko zależy od tego kiedy go napiszę (no i waszej aktywności tu, bo jak wiadomo to bardzo motywuje)
CZYTASZ
Fake Boyfriend || Daddario ff
FanfictionGdy chłopak Sereny z nią zrywa dziewczyna przeżywa załamanie. Rodzice postanawiają wysłać ją do Nowego Jorku licząc, że pęd wielkiego miasta pozwoli jej zapomnieć. I prawie by się to udało, gdyby nie Charlie, który niespodziewanie ponownie staje n...