#8

104 13 0
                                    

Na dole ważna notka!

- Nie mam dziś humoru. Do zobaczenia - powiedział oschle Jake.

- Ale... Tylko tyle masz mi do powiedzenia?

- A co mam ci więcej mówić? Nie jestem maszyną, też mogę mieć słabszy dzień.

I poszedł. Tak po prostu zostawił mnie samą w klasie. 

Na początku pokładałam jakieś nadzieje w naszą znajomość, myślałam, że będzie ona pozytywna. Ale się przeliczyłam. Ten chłopak to zwykły gbur. Postanowiłam pójść za nim i jeszcze raz z nim pogadać. Pomyślałam, że łatwiej będzie mi się z nim rozmawiało, jeśli jakaś znajoma dusza będzie mnie wspierała, więc idąc korytarzem złapałam Ashley bez słowa za ramię i pociągnęłam za sobą. Wytłumaczyłam jej wszystko i po kilku chwilach zorientowałam się, że zgubiłam Jake'a. Szybko doszłam do wniosku, że powinnam sprawdzić najbardziej oblegane przez chłopaków miejsca w szkole: sklepik, szatnię, salę gimnastyczną, palarnię i boisko. 

Gdy byłyśmy w drodze na boisko usłyszałyśmy głośne męskie okrzyki dochodzące z części do koszykówki. Podeszłyśmy bliżej i zobaczyłyśmy grających na nim chłopaków z naszego rocznika. Wśród nich był również Jake. Obserwowałam go przez dłuższą chwilę i stwierdziłam, że jest naprawdę przystojny. Miał na sobie szarą koszulkę na ramiączka, która opinała jego umięśnione ciało , czarne dresy i granatowe Nike'i. Ciągle przejmował piłkę i celnie rzucał do kosza, zdobywając dla swojej drużyny punkty.

- No nieźle, kapitanie! - wykrzyknął chłopak, którego pamiętałam z dzisiejszej lekcji fizyki, Jasper, przybijając piątkę z Andersonem.

Szatyn był cały czas uśmiechnięty, tak bardzo, że prawie nie zauważyłam, że jeszcze bardziej wyszczerzył zęby, gdy zobaczył mnie. Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że stoję z lekko otwartą buzią. Ruszyłam w ślad za nim. Dochodząc do wejścia szkoły Jake cicho poprosił kolegów o zostawienie go samego. Odwrócił się do mnie na pięcie.

- Tak bardzo się za mną stęskniłaś, że przyszłaś popatrzeć jak gram? - uśmiechnął się szatańsko. Wyglądał wtedy naprawdę seksownie.

- Chyba w twoich snach. Nie można już obejrzeć sobie meczu, tak po prostu?

- Pewnie, że można. Ale ty cały czas patrzyłaś na mnie.

Ponownie wysłał mi ten zabójczy uśmiech. Nie wiem czemu, ale strasznie chciałam, żeby mnie pocałował.


To chyba najbardziej wymęczony rozdział ever.

Dziękuję wszystkim za cudowne komentarze pod #7 ! Nie miałam czasu odpisywać, ale bardzo dziękuję, że tak miło przyjęliście tę książkę <3

Niestety mam też gorszą wiadomość. Przez najbliższe półtora miesiąca przewiduję max. 3 rozdziały. W kwietniu mam egzamin gimnazjalny i już powoli zaczynają się takie "mocniejsze" przygotowania do niego, więc nie będę miała czasu zajmować się Wattpadem. Po egzaminach jednak mam w planach dodawać nawet po 2 rozdziały tygodniowo, zależnie od weny (której ostatnimi czasy mi bardzo brakuje).




Jeden OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz