Rozdział 5

352 15 2
                                    

  Zeszłam do Wielkiej Sali i usiadłam przy Nathanielu, a po chwili dosiadła się do nas Crystal. Zauważyłam, że spotkało się to z nieprzychylnymi spojrzeniami Rona, Harry'ego i kilku innych Gryffonów.
  - Coś wam nie pasuje?- spytałam.
  - To Ślizgoni- rudzielec musiał wyrazić się elokwentnie.
  - To Hogwart, Weasley- syknęłam i zwróciłam się do wchodzącego Dracona.- Siadamy do was, musimy porozmawiać...
  Wraz z moją rodziną poszłam do stołu Węża, na co Drops zdenerwował się odrobinę.
  George rozdał nam plany lekcji, a potem wróciliśmy do przerwanej rozmowy.
  - Gdzie mieszkacie?- zaczął Nathan.- Helga.
  - Salazar- moja kuzynka ma szczęście.
  - Godryk, Rowena chyba jest wspólna.- Blaise spojrzał na mnie zdumiony.
  - O co wam chodzi?
  - O nic- posłałam Draco ostrzegawcze spojrzenie i ruszyłam na lekcję wróżbiarstwa.
  Kiedy przyszła Trelawney, dziwnie się poczułam...
 
To ona wypowiedziała Przepowiednię, ma prawdziwy dar, uważaj na siebie!

  Wszędzie poznałabym ten głos... Tom ma dobry humor, skoro się odezwał!
  - Miro, co widzisz w swojej filiżance?- Sybilla odwróciła się w moją stronę.
  - Hmm... Ponuraka, pani profesor- odparłam po chwili wahania, a ona wytrzeszczyła oczy.
  - Żartujesz ze mnie?
  - Oczywiście, że nie... pani profesor. To jest ponurak!- nie bałam się tego symbolu.
  - Idźcie już! Panno Montoye, ty zostań!
  - Tak, profesor Trelawney?
  - Uważaj na niego, ujawnij prawdziwe oblicze Dumbledore'a...- powiedziała nieswoim głosem.
  Natychmiast wyszłam z sali i poszłam na błonia. Stał tam piękny hipogryf...

Harry Potter- Inna PrawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz