Rozdział 1. Książę, to jest twój świat

5.9K 331 88
                                    


Książę był znudzony. Zawsze był znudzony i nic na dłuższą metę nie przynosiło mu rozrywki, bo wszystko, co go otaczało, było takie pospolite. Pospolicie nudne.

Kiedyś, gdy był młodszy, bawiło go dręczenie pokojówek i swoich opiekunów, ale z biegiem czasu i to stało się nudnym zajęciem, bo reakcje służek zawsze były takie same. Znosiły przebywanie z Księciem kilka dni i odchodziły, nie wytrzymując psychicznie z małym potworem, jak Książę nazywany był wśród służby zamku. Ale Książę nigdy się tym nie przejmował. Książę nigdy się niczym nie przejmował. Nigdy nie był również do nikogo ani niczego przywiązany. Każdy z jego otoczenia był na chwilę, bo Książę wiedział, że zawsze nadejdzie taki dzień, kiedy ta osoba da sobie spokój i zostawi go samego.

Książę nie wiedział również, co to jest miłość. Czytał kilka książek z tym wątkiem, ale robił to bardziej dla zabicia czasu i pozbycia się chwilowej nudy, niż żeby miał się czegoś z nich nauczyć. Miłość nie była uczuciem dla Księcia, bo nie kochali go nawet rodzice. Mama zmarła przy porodzie, a tata nigdy się nim nie interesował. Syna miał tylko po to, aby jego dynastia mogła trwać. Aby jego krew była przekazywana przez pokolenia. Ważne było wykształcenie syna, ale nauczenie syna ludzkich zachowań już nie. Dlatego Książę nie potrafił kochać, nie potrafił współczuć biednej służce, która teraz cała drżała, zbierając z podłogi kawałki porozbijanej porcelanowej zastawy.

– Przepraszam, naprawdę Księcia przepraszam – jąkała się, chowając zbitą porcelanę w połach swojego białego fartucha. – Potknęłam się i tak jakoś wyszło...

– Jestem głodny – powiedział Książę przerażająco bezuczuciowym głosem. – Chciałem zjeść tylko śniadanie w łóżku, ale uniemożliwiła mi to bardzo niekompetentna służka. – Westchnął teatralnie, odrzucając kołdrę na bok i wsuwając blade, bose stopy w książęce kapcie.

– Ja naprawdę przepraszam, nie chciałam! – Dziewczyna była już bliska płaczu i pomimo tego, że na podłodze nie pozostał już ani jeden kawałek zbitej zastawy, dalej kuliła się na zimnych, marmurowych płytach.

Książę podszedł i spojrzał na nią, młodą, kilkunastoletnią dziewczynę ściskającą w dłoniach kawałki porcelany zawinięte w biały fartuszek.

– Co by było, gdyby takie nieszczęście przytrafiło ci się na oczach mojego ojca? – zapytał, przeszywając dziewczynę swoim zimnym, stalowym wzrokiem. Oczy Księcia zawsze były puste, zawsze bez wyrazu. Książę, przerażająco piękny, przypominał lalkę, bo lalki przecież nie przejawiały żadnych uczuć i podobnie było z Księciem. Tyle że lalki nie były niebezpieczne i nie krzywdziły ludzi.

– Straż – krzyknął, a do pomieszczenia niemal od razu wkroczył postawny mężczyzna ubrany w odpowiedni dla królewskiej straży mundur składający się z czerwonego surduta, na którym na prawej piersi naszyte było godło królestwa, i brunatnych spodni ze złotymi lampasami po bokach. Do jego pasa doczepiony był miecz w pochwie. – Piętnaście batów – powiedział Książę bez skrupułów, a gdy wydawał ten rozkaz nawet głos mu nie zadrżał.

Strażnik potaknął, zabierając służkę.

– I każ przyprowadzić tutaj kogoś kompetentnego. Sam się przecież nie ubiorę – fuknął, podchodząc do łóżka i siadając na nim.

Książę snuł się po zimnych, królewskich korytarzach w poszukiwaniu jakiejkolwiek rozrywki. Godzinę temu zakończył naukę polityki ze swoim nowym nauczycielem i teraz nie miał czym zająć swojej książęcej główki łaknącej jakiegokolwiek urozmaicenia tego nudnego, książęcego życia.

Mógłby wybrać się na przejażdżkę konną, ale zwiedzanie królewskich ogrodów było takie nudne. Znał już przecież te ogrody na pamięć, nie byłoby nic ciekawego w oglądaniu tych samych widoków po raz kolejny.

Książę | bxb | - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz