Rozdział 3. Książę, jesteś tylko dzieckiem

2.2K 240 23
                                    


Książę miał ściśle ułożony plan dnia, w którym nawet przewidziano jego wałęsanie się po zamku w poszukiwaniu rozrywki. Wstawał o ósmej i było to już tak w nim zakorzenione, że sam się budził, równo z wybiciem tej godziny. Następnie przychodziła pokojówka, by odsłonić zasłony, przewietrzyć trochę pokój, no i oczywiście przynieść młodemu następcy tronu śniadanie prosto do łóżka, bo Książę nie wysuwał nawet palca poza swoje wielkie łoże, kiedy pokojówka nie wykonała tych porannych czynności. Później przychodził czas mycia i ubierania. O ile Książe nie lubił towarzystwa obcych podczas zażywania kąpieli, o tyle potrzebował pomocy przy ubieraniu.

Tego ranka jednak wszystko wyglądało inaczej. Dziedzic tronu nie obudził się sam o godzinie ósmej i gdyby mógł, to spałby dalej, nie wyściubiając nosa spod kołdry. Ale nie mógł, bo do jego komnaty wkroczyła służąca, odsłaniając ciężkie, choć jasne zasłony i wpuszczając do pomieszczenia promienie słoneczne.

Książę do zamku wrócił późno w nocy, a może nawet nad ranem, odprowadzony do samego muru przez nowopoznanego mężczyznę. Nie ma więc w tym nic dziwnego, że się nie wyspał, jednak służka nie miała pojęcia o jego zmęczeniu.

– Co ty tu robisz? – syknął nieprzyjaźnie, odrzucając kołdrę na bok i spoglądając na młodą dziewczynę, tę samą, którą ostatnio ukarał za stłuczenie porcelany.

– J–ja przyszłam Księcia obudzić – wyjąkała, kłaniając się usłużenie.

– Zasłoń to – powiedział, po czym wtulił twarz w przyjemnie pachnącą poduszkę. Nie miał na nic sił i nie pamiętał również, aby kiedykolwiek był tak zmęczony jak teraz.

Służka niemal od razu wykonała polecenie Księcia, zerkając jeszcze raz na niego z obawą.

– O której mam przyjść ponownie? – zapytała z wyraźnym drżeniem w głosie. Jeszcze kilka dni, pomyślał Książę. Kilka dni i jej już tu nie będzie, bo nie wytrzyma. Za młoda, za słaba. Jacy oni wszyscy byli nudni!

– Nie wiem, jak się wyśpię. A teraz wyjdź, bo chcę spać – powiedział z twarzą wciśniętą w poduszkę, przez co nie zabrzmiało to zbyt groźnie, ale służka i tak się wzdrygnęła, jakby przed chwilą została co najmniej skrzyczana. Ukłoniła się jeszcze nisko, czego Książę nie widział, gdyż już znajdował się w fazie półsnu, po czym po cichutku ulotniła się z książęcej komnaty.

– Książę! Książę! – W młodym dziedzicu nagle zrodziła się chęć mordu ze szczególnym okrucieństwem. Odsunął poduszkę z twarzy, piorunując wzrokiem postać, która weszła do jego komnaty i przeszkodziła mu we śnie. – Książę, opuściłeś lekcje stosunków międzykrajowych! – Avenlion zaczął wymachiwać rękami jakby wybuchła wielka wojna i życie młodego następcy było zagrożone.

– Aven, jesteś pewny, że opuszczenie lekcji jest dobrym powodem, aby mnie budzić? – zasyczał, odrzucając kołdrę na bok. Wiedział, że już nie zaśnie, co nie oznacza jednak, że jego opiekunowi ujdzie to płazem. Nie, Książę zdecydowanie nie lubił, kiedy przeszkadzano mu w czymś i zazwyczaj srogo się za to odpłacał.

– Król się zezłościł! Wiesz dobrze, Książę, że Król uważa lekcje stosunków za najważniejsze.

Serce następcy zabiło szybciej, jakby z przerażeniem. Rzadko się zdarzało, by wpadało w ten rytm, ale następowało to wtedy, gdy dowiadywał się o złości ojca albo rozczarowaniu, jakie wywołał. Chciał być dla ojca ideałem. Synem, który w przyszłości będzie świetnym materiałem na króla, który będzie w stanie doprowadzić to królestwo do zwycięstwa. Chciał mu pokazać, że nie jest tylko zbędnym balastem, który przyczynił się już w pierwszych minutach swojego życia do śmierci własnej matki.

Książę | bxb | - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz