Rozdział 30

292 13 2
                                    

-Z czym was nikt nie złapie?- uslyszalam glos mojej matki. Cholera... Ona nie może się jeszcze o tym wszystkim dowiedzieć... To za wcześnie... Co ja teraz wymysle?
-Ja... T-to znaczy... Bo ja... Bo...- zaczęłam się jąkać. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć...
-No? Dalej wyrzuc to z siebie. Przecież to nie może być takie źle no nie? No bo chyba mi nie powiedz, że też jesteś w ciąży?- zasmiala się mama. Nagle spowazniala.- Vici powiedz, że nie!- zaczęła się denerwowac.
-Nie mamo nie jestem w ciąży... Nie masz się o co martwić...-uspokoilam ją.
-To dobrze juz się przestraszylam.- odetchnela z ulgą.- Więc co to takiego?
-Sądzę, że chyba wolalabys żebym była w ciąży od tego...-mruknelam.
-Co mowilas? Za cicho.- i dobrze mialas tego nie słyszeć.
-Mamo lepiej usiadz. - powiedziałam na co ona spojrzała na mnie niepewnie siadając na krześle obok Harrego.- Gdzie Mia?
-Tu jestem. A co tu tak poważnie?- odezwala się moja siostra wchodząc do sali.
-Vici musi nam powiedzieć cos ważnego.- odpowiedziała jej mama.
-Chyba nie jesteś w ciąży nie?- zasmiala się.
-Nie! Nie jestem w ciąży! Czemu wszyscy tak myślą?!- zdenerwowalam się.- Dobra... Nie ukrywam, że ciężko mi to powiedzieć ale wole to zrobić teraz niż później...- powiedzialam. -Wiem, że później powinnam to powiedzieć kiedy byłby tu tez tata ale... Wole teraz... Jemu najwyżej powiem kiedy indziej... Mam nadzieje, że nie będziesz o to bardzo zła...
-Vic koniec tych przemówień... Mów o co chodzi bo zaczynam się coraz bardziej denerwowac.
-Ok... Nie będę owijac w bawełnę... Wiec... Chodzi o to, że... Harry...
-Jestem jej nauczycielem.- odezwał się Hazz, który od początku tej rozmowy siedział cicho widząc, że trudno mi to przychodzi.
-C-co? Ale... Ale jak to nauczycielem?
-Ucze Victorię matematyki i jestem jej wychowawcą. Wiem, że to może wydawać się dziwne i... Może pani sobie pomyśleć, że jestem jakimś... Pedofilem... Ale poprostu kochamy się... A przy najmniej ja kocham pani córkę i nie sadze aby przeszkadzała nam ta nie duza różnica wieku... Przecież 6 lat to chyba nie tak dużo nie? A jak to sie mówi... Miłość nie wybiera.- wytłumaczył jej.
-Ja... Nie wiem... To jest dla mnie dziwne...- powiedziała mama. Spojrzalam na Mię która tępo wopatrywala się w ścianę przed sobą.
-Juz wiem!- nagle zerwała się młoda.- Juz wiem skąd ja cie kojarzylam! Przecież to ty jesteś tym nowym nauczycielem w naszej szkole! Jak ja cie mogłam nie skojarzyć?- zaśmiała się.
-Tak... To w twojej obronie wstawila się Vici napadając na tego chłopaka.- powiedział Hazz.
-Co? Na jakiego chłopaka?! Komu ty cos zrobilas w mojej obronie?!- wykrzyknela zdenerwowana.
-Nie mówiłam ci?- spytalam niepewnie na co ona zaprzeczyła głową.- Zanim się dowiedzialysmy tego wszystkiego od niego... Ja nie wytrzumalam i rzucialam się na Jeremiego na korytarzu.- usmiechnelam się niewinnie.
-Nic z tego wszystkiego nie rozumiem... Dziwnie mi jest się przyzwyczaić do tego, że moja córka jest w związku ze swoim nauczycielem. To jest takie... Nie czujesz... Nie czuje sie pan z tym dziwnie?- slytala mama.
-Proszę niech pani mówi do mnie po imieniu. To, że jestem jej nauczycielem nie znaczy, że musi pani tak do mnie mówić... Czuje się wtedy tak... Staro?
-Dobrze wiec... Jesteś nauczycielem Vici i to...
-Jak to jest jej nauczycielem?!- mamie przerwał zdenerwowany głos ojca, który stal w drzwiach od pokoju w którym się znajdowalismy. No nie... Jeszcze tylko tego mi brakowało...

--------
Nie wieżę 😍 Juz 30 rozdział!! 😍 Ogólnie to nie wieżę, że znowu udało mi się napisać rozdział 😁 Ale nie powiem... Meczylam się z tym cały dzień... 😞 Coraz trudniej mi idzie pisanie... Chyba się do tego zbytnio nie nadaje...

"I Hate Maths. I Love You." [H.S]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz