I

60 4 0
                                    

Samolot wylądował, podróż minęła mi naprawdę dobrze. Ciężko mi było rozstać się z moją ukochaną Anglią na trzy miesiące, ale nie mogłam zmarnować tylu lat czekania na wizę.
Z lotniska odebrała mnie chrzestna, to dzięki niej tutaj jestem. Nie widziałyśmy się od trzech lat, to dla nas zbyt długo zwłaszcza, że jesteśmy ze sobą bardzo związane.

- Kate, Kate! - nie zwracała uwagi na to, że przez głośne wołanie mojego imienia wszyscy się na nią patrzą. -Ohh sweetheart, jak ja się za Tobą stęskniłam.

- Ciociu, kocham Cię.

Wsiadłyśmy do samochodu był już wieczór, LA wygląda pięknie o tej porze.Wszystko oświetlone, ludzie idący chodnikami i swiętujący pierwsze dni wakacij.

- Tu życie trwa, nie ważne czy jest rano czy wieczór.- wtrąciła ciocia widząc jak wpatruję się w szybę z wilekim podziwem. -Bardzo jesteś zmęczona?- zapytała spokojnym głosem, który kiedyś słyszalam co wieczór podczas czytania mojej ulibionej bajki.

-Myślę, że jestem, ale dzięki ogromnej ekscytacji nie odczuwam tego. - lekko się zaśmiałam.

-To dobrze bo musisz jeszcze przetrwać spotkanie z Clary i Leo. - Obie się zaśmiałyśmy, wiedząc jak ta para sześcioletnich bliźniaków może dać popalić. Byli dla mnie jak młodsze rodzeństwo, chciałam już ich zobaczyć zapewne przez trzy lata dużo się u nich zmieniło.

- Wiesz Kate mam do ciebie prośbę, mów mi po imieniu, jestem coraz strasza, a dzięki temu poczuję się jakbym była w twoim wieku. Dasz radę to dla mnie zrobić?

-Oczywiście cioc..., oczywiście Lisa.

Wjechałyśmy w bogatą dzielnicę, gdzie mieszkała Lisa z mężem Jacksonem i bliźniakami. Ich dom robił wrażenie, wyglądał jak te, które zaliczałam do moich wymarzonych, ale nie dziwię się Jackson jest reżyserem, więc jednym słowem są bogaci. Zresztą Lisa też dobrze zarabia, ma sieć salonów kosmetycznych, a w jednym z nich mam pracować przez dwa miesiące. Można pomyśleć, że praca w wakacje nie jest wymarzonym zajęciem, ale to akurat sprawiało mi przyjemność. Od czasu do czasu robiłam sobie i koleżanką paznokcie czy makijaż. Można powiedzieć, że to moje hobby. Lisa opowiadała mi kto mieszka w domach, które mijałyśmy, znalazło się tam parę sławnych osób. Czułam się dziwnie z myślą, że spotkam osoby, które wcześniej podziwiałam na ekranie mojego komputera.

- Jesteśmy, i jak wygląda lepiej niż na zdjęciach prawda? - zapytała, ze zdumieniem.

-Żartujesz? Lepiej to mało powiedziane..- Zdjęcia robiły na mnie wrażenie, ale ten widok sprawia, że zaniemówiłam.

- Przez tą całą radość nie zauważyłam, jakie masz ładne włosy. Zdecydowanie fiolet to twój kolor. - Mówiąc to otworzyła bagażnik by wyjąć moje walizki. TAK walizki, nie jedna ale dwie i to największe jakie miałam w domu. Do tego doszła jeszcze torba i torebka. Choć i tak nie jestem pewna czy wzięłam wszystkie potrzebne mi rzeczy.

- Daj wezmę te torby i możemy iść.- Zaproponowałam.

- Daj spokoj już wołam Jacksona, a ty wchodź do środka, na pewno jesteś zmęczona.

- Dziękuję.- i samym ruchem ust powiedziałam kocham Cię.

-----------------------------
Mam nadzieję, że się wam spodobało. Dopiero zaczynam więc liczę na wyrozumiałość. :)

Witaj, Ameryko!Where stories live. Discover now