12. Coraz bliżej celu

188 16 4
                                    


- Roger, jesteś najwolniejszym wilkiem jakiego kiedykolwiek widziałem! - wrzasnął Jasper i zrobił unik, gdy rozpędzone zwierzę rzuciło się w jego stronę. Jenny spojrzała z rozbawieniem w stronę Williama. Chłopak odwzajemnił jej uśmiech. Minęły dwa dni odkąd myślała, że straci go na zawsze, gdy zobaczyła przerażająco głęboką ranę w jego ciele. Dwa dni odkąd dowiedziała się o tym, że potrafi zmienić się w smoka. Dwa dni odkąd zna własnego ojca. Spojrzała w kierunku mężczyzny, który teraz dla odmiany drażnił Victora chcąc sprawdzić jego możliwości. Chłopak uderzył pięścią w ścianę jaskini a jego dłoń zatopiła się w skale jak w maśle.

- Nieźle, ale i tak wisisz mi remont - stwierdził Jasper. Jenny zaśmiała się i stanęła naprzeciwko ojca.

- Teraz potrenuj ze mną - stwierdziła, a mężczyzna przytaknął.

- Jesteś pewna?

- Oczywiście - odparła. Zagłębiła się w myśli ojca i z sekundowym wyprzedzeniem przewidywała jego każdy ruch. Zwinnie wykonywała uniki, wyczarowywała tarczę i ciskała mocą w przelatujące obok jej twarzy przedmioty. Czuła rosnącą we własnej duszy moc. Czuła się niezwyciężona. I właśnie w tym momencie przypomniały jej się słowa Elvusa. "Nie przeżyjesz tej misji". Zdekoncentrowana stała się bardzo łatwym celem. Kamień rzucony własnie przez Jaspera uderzył Jennifer w brzuch. Dziewczyna przewróciła się i przez chwilę nie mogła oddychać. W ułamku sekundy przy jej boku pojawili się Will i jej ojciec.

- Co się stało? Szło ci znakomicie - stwierdził Jasper i zatroskany pogłaskał córkę po twarzy.

- Przepraszam... straciłam na chwilę koncentrację. To się już nie powtórzy. 

- Nic się nie stało - odparł mężczyzna i uściskał dziewczynę - a ty jak się czujesz Williamie?

- Już lepiej. Myślę, że ostatecznym testem mojego zdrowia będzie przemiana.

- Spróbuj - przytaknął.

Wyszli przed jaskinię. William zamknął oczy. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Wyglądał, jakby kontrolowała go morska fala. Poruszał się płynnie. Gdy ponownie otworzył oczy, były już zupełnie inne. Jego ciało zaczęło się przekształcać. Wraz ze zmianą kształtu zaczęły dochodzić inne elementy -  zamiast bladej skóry pojawiły się zielonkawe łuski, a zamiast zębów pojawiły się ogromne szczęki. Po chwili William był już smokiem. Jenny westchnęła z zachwytu i podeszła do chłopaka. Smok pochylił ku niej ogromny łeb. Dziewczyna pogładziła go lekko.

- Wyglądasz niesamowicie. Możesz zmieniać się częściej - zaśmiała się na co smok zmienił nieco wyraz "twarzy". Wyglądał jakby się uśmiechnął. 

- Chyba już w porządku - stwierdził Jasper z uznaniem - Mówiłem, że smoki szybko się regenerują.


Po spakowaniu się i wyruszeniu w drogę znowu stali się milczący i skupieni. Jedynie Jenny i Jasper idący na czele wciąż o czymś rozmawiali. Mieli ze sobą wiele wspólnego - słuchali podobnej muzyki, lubili włoską kuchnię i nie znosili upałów.

- Pomyśl sobie co czułem, gdy trzeba było wyjść na zewnątrz Świątyni. Ta egipska pogoda niszczyła mi życie.

- A teraz znowu czeka na nas piekielne pustkowie - stwierdziła Jenny. Z każdą kolejną godziną wędrówki robiło się coraz cieplej. W pewnym momencie nie widzieli już śniegu. Gdy zapadła noc, rozbili obóz. Następnego dnia gdy ruszyli w drogę już nikt nie założył kurtki. Gdy słońce górowało na niebie, Jenny poczuła jak jej buty robią się ciepłe. To skały stawały się coraz gorętsze. Im bliżej Nihil, tym robiło się cieplej. W pewnym momencie zatrzymali się i dostrzegli pustkowie o którym tyle słyszeli. Droga, którą mieli iść była całkowicie zasypana piaskiem. Wysokie drzewa i kaktusy były zupełnie czarne. Mgła sprawiała, że widzieli tylko skrawek pustyni.

- Wspaniale - warknęła Elen - po prostu super.

- Szczerze to nie tego się spodziewałem - odparł Victor, jednak bez cienia zwątpienia ruszył przodem.

- Bo nie tak wcześniej to wyglądało - odparł Jasper i spojrzał w stronę Jenny - droga była widoczna, a mgła rzadsza. Coś musi być nie tak. 

- Musimy iść, nie mamy innego wyjścia. Może mgła okaże się naszym sprzymierzeńcem - odparła Jennifer i ruszyła zaraz za Victorem. Ześliznęli się po skałach w dół. Kilka kamyków poparzyło ich  dłonie. Gdy brunetka stanęła na gorącym piasku poczuła przerażenie. Wiedziała, że nie zostało jej już dużo czasu. Gdy tylko pokonają tę drogę, stanie w obliczu przeznaczenia. W obliczu śmierci. Odwróciła się by ostatni raz spojrzeć na góry Mortem.




InorbeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz