☘
Świat mozolnie budził się z nocnego, cichego snu. Zza horyzontu wyłaniało się słońce, które wpadało przez odsłonięte okno do pokoju Lu, który niespokojnie obracał się z boku na bok. Wyglądało na to, że od dłuższego czasu męczy go pewien koszmar. Miał zaczerwienione poliki i czoło mokre od potu. Raz po raz zaciskał dłonie na białej pościeli, wypuszczając przez usta wstrzymywane powietrze. Ponowne gwałtowne odwrócenie się sprawiło, że spadł na podłogę. Odrobinę potłuczony wydobył z siebie zduszony jęk, z szeroko otwartymi oczami pocierając potylicę.Po minionej marze sennej nie było ani śladu, choć boleśnie dała o sobie znać, po przez ucisk w klatce piersiowej. Miewał tak bardzo często. Po zbudzeniu się z dramatycznego snu, pod żebra wchodził mu nerwoból, boleśnie kując w okolicy kołaczącego serca. Zagryzł wargę, wykręcając się w lewą stronę, mimo że był przyzwyczajony do takich porannych "ataków".
Ból powoli odchodził z wracającą świadomością, po dłużej chwili sennego otępienia. Miał się spotkać ze szkolnym bogiem seksu. Dlaczego się zgodziłem? Posiadał tą słabość do BaekHyun'a, że nie potrafił go zostawić, a tym bardziej nie zamierzał być przez niego odepchnięty. Szatyn był dosłownie wpatrzony w Chana i tego nie dało się nie zauważyć. Luhan postąpił bez wątpienia bardzo nielojalnie, mówiąc o jego uczuciach pierwszej z brzegu osobie i to w dodatku największemu plotkarzowi w placówce. Nic się przed nim nie ukryje - teraz i owszem.
Dusząc w sobie przekleństwo, pokręcił głową z dezaprobatą, szorując prędko do łazienki. Poranny prysznic odrobinę rozbudził jego szare komórki, które skupiały się tylko i wyłącznie na pewnym blondynie. Teraz, gdy sobie o nim przypomniał, już nie potrafił wyrzucić go na bruk ze swoich myśli. Zimna woda powoli spływała po jego nagim ciele, pomagając się zrehabilitować po kilku minutowym ataku, który w gruncie rzeczy traktowany był jako budzik. Kto wie czy przyzwyczaiłbym się do życia, jeżeli by go zabrakło?
Jako śniadanie musiał zadowolić się zwykłą kanapkę zjedzoną na szybko, byleby zdążyć na najwcześniejszy autobus i pojawić się w szkole przez Oh'em. Przy odrobinie szczęścia unikać go do końca dnia oraz cieszyć się świętym spokojem. Z góry wiedział, że jego marzenia nie mogą się ziścić, a następnego dnia jego tchórzostwo byłoby głównym tematem plotek, dodając do tego odkryte we wszystkich kartach uczucia Byuna BaekHyuna do Parka Chanyeol'a. Nie mogąc pozwolić na podwójne upokorzenia, próbował zebrać się sam w sobie, chociaż całkiem marnie mu to wychodziło. Niby obiecywał być do dyspozycji przed rozpoczęciem się zajęć, jednak chyba mogli przesunąć spotkanie na później? Tylko po to, aby mógł się lepiej przygotować!
☘
Mimo wszystko Sehun był na tyle sprytny, aby podnieść się z łóżka jeszcze wcześniej niż Luhan. Słońce jeszcze dobrze kryło się za widnokręgiem, kiedy chłopak rozchylił powieki, uśmiechając się do siebie cynicznie. Nie mógł pozwolić, aby mała laleczka uciekła mu sprzed nosa tak łatwo. Nienagannie ubrany oraz uczesany poszedł do szkoły, łapiąc po drodze swojego kuzyna, będącego całego w skowronkach. Powód nie był nikomu znany, ale można było się jedynie domyślać jakie szatańskie plany chodziły po jego głowie.
W oczekiwaniu usiedli na schodach przed szkołą, uważnie obserwując uczniów nadchodzących z naprzeciwka. Nie wszyscy byli równie ucieszeni z ponownego żmudnego dnia w placówce. Co druga osoba wlekła się niemiłosiernie, omijając wszystkich wzrokiem, jak gdyby zmierzała do szkoły za karę. Oh odbierał naukę w odrobinę inny sposób. Był niemal pupilkiem nauczycieli, ze względu na swoich rodziców, oceny i inteligencję, którą nie raz wykazał się na zajęciach. Nie ma mowy, aby jedna lekcja go zbawiła, tak więc mógł pozwolić sobie na jednodniowe wagary.
CZYTASZ
You are my sunshine..
FanficWspółtwórca: @_Fluor_ Paring główny: Hunhan Paringi poboczne: Chanbaek, KaiSoo, KaiChen, SexyHun: Chanyeol! Mam sprawę. Dotyczy tego małego skrzata z naszej klasy. XiaoLuxi: Emm? SexyHun: Sorry maleńki, pomyliłem okienka!