Rozdział 6

564 67 12
                                    

Michael oderwał się od Stefana. Zaskoczeni patrzyli po swoich twarzach.
Nie wiedzieli jak to się mogło stać.
To wszystko było dla nich obu dziwne.
- Ty jesteś gejem? - zaczął Haybock
- A ty?- odpowiedział pytaniem na pytanie
- A ty?
- Ty masz dziewczynę!!
- Ty też!
Ich bezsensowną kłótnie przerwał Fettner wchodzący na taras.
- O! Atyy...co wy tuuuu ten tego? Choszcje na imfeze...
Był pijany.
I to bardzo.
Kraft nadal zszokowany, zanotował w głowie, że będzie musiał pogadać z Michaelem o tym co zaszło.
- Dobra już idziemy...-powiedział Sztefan.
....

Krafti nie miał pojęcia co było dalej, bo udawał mu się film.
Po prostu obudził się rano w pokoju.
Głowa bolała go tak mocno, że nie mógł wstać
Na dodatek wszyscy już wiedzą co zrobił na podium...
Zastanawiał się też gdzie jest Michael...
Czyżby przypomniał sobie wczorajszy incydent, uznał Stefana za dziwaka i poszedł? Ale gdzie mógł iść? Kraft nie myślał logicznie, potrzebował snu...
Jednak zdawał sobie sprawę,że muszą poważnie porozmawiać, przecież przyjaciele nie mogą się tak całować na tarasie!
Spojrzał na zegarek była godzina 10 więc mógł jescze trochę pospać bo wylot mają dopiero jutro o 5 rano.
Nawet nie pamiętał kiedy zasnął.
...
Obudził się o 15 i czuł się odrobinę lepiej.
Wstał, umył się, ubrał i postanowił iść na dół i coś zjeść.
Nawet jeśli nie chciał się z nikim widzieć to głód zwyciężył.
A przy okazji mógł poszukać Michaela, którego nadal nie było w pokoju.
Wchodząc po schodach musiał przytrzymać się barierki, ból głowy nadal był silny, a do tego czuł się jak worek ziemniaków fizycznie i psychiczne.
Już tylko czekał na telefon od Marisy, która mówi że to koniec, już nie wiedział co miałby powiedzieć... Czy dziewczyna przyjmie przeprosiny? Był pewnien, że nie.
Poszedł do baru przy, którym na szczęście nikogo nie było.
Zamówił rybę z frytkami bo miał ogromną ochotę na coś niezdrowego. W końcu raz na jakiś czas może sobie pozwolić na takie coś.
Zjadł wszystko w mgnieniu oka. Postanowił sie zaszyć w pokoju do końca dnia.
Może Michael już wrócił?
Na korytarzu nikogo nie było, pewnie każdy odsypia po takiej balandze.

Na całe szczęście zastał przyjaciela siedzącego na łóżku. Chłopak miał ciemne wory pod oczami i masował się po głowie.
- Nareszcie jesteś- odetchnął Kraft zamykając drzwi
Michi spojrzał na niego podpuchniętymi oczami.
- Stary, ile ja wczoraj wypiłem?- zapytał zachrypniętym głosem.
- Nie mam pojęcia, siedziałem sam przy barze... Przez większość czasu- przerwał na chwilę i dodał-Musimy pogadać.
- O czym?
Kraft nic nie rozumiał
- No... Ty wiesz o czym...
Michi sprawiał wrażenie jakby nie miał pojęcia o czym mówi przyjaciel.
- Nie... Nie wiem? Ostatnie co pamiętam to... Jak staliśmy na podium i wtedy ty...- przerwał i zakrył usta dłonią- o tym chcesz pogadać!
- Nie!- krzyknął zirytowany- nie ma o czym gadać!- miał ochotę przewrócić krzesło- skoro nic nie pamiętasz to nieważne!
Już miał ochotę wyjść z pokoju kiedy, Michi dodał:
- Przepraszam, że nie pamiętam... Ja... Nieważne...- zawahał się
- No co?- Kraft trzymał rękę na klamce
- Bo... Ja... Rano...
- Mów wreszcie!- dodał odrobinę za ostro Stefan
- Dzisiaj rano jak pewnie zauważyłeś... Nie było mnie...- mówił wyraźnie zakłopotany
Krafta to zainteresowało i odszedł od drzwi
- To gdzie byłeś? - zapytał
Michael wyglądał jakby czuł się winny.
- Ja... Obudziłem się u Kamila Stocha... W łóżku...

I oto kolejny rozdział, który ma ponad 500 słów! Woow!
I jest Was coraz więcej! Ponad 700 wyświetleń! Kolejne Woow!
Następny rozdział może nie pojawić się niestety w weekend, jeszcze nie wiemy, postaramy się aby był i liczymy na wyrozumiałość.
No to do zobaczenia i miłego weekendu!

SztamilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz