Rozdział 1

461 24 6
                                    

Obudziłam się o poranku. Przeciągnęłam się i wyskoczyłam z łóżka. Wciągnęłam powietrze i do mojego nosa wdarł się zapach naleśników. Od razu pognałam do kuchni nie zważając na kartony pełne rzeczy z naszego starego domu, których jeszcze nie wypakowaliśmy. Wpadłam do pokoju i przywitałam się z rodzinką.

-Cześć!- uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że dzięki temu dostanę więcej naleśników.

-Cześć kochanie! Jak się spało w nowym domu?- zapytała mama nakładając na talerz masę naleśników i podsuwając go w moją stronę.

-Nawet dobrze.- powiedziałam nakładając sobie furę jedzenia do ust- Pyszne!

Rodzice zaśmiali się. Idziesz z nami pozwiedzać Bydgoszcz (nic do tego miasta nie mamy, tak tylko wymyśliłam Brzydgoszcz) i okoliczny las? - to mówiąc, tata mrugnął do mnie porozumiewawczo. W odpowiedzi tylko przewróciłam oczami.

- Do lasu chętnie skoczę, ale do miasta jakoś nie specjalnie mnie ciągnie. Wiecie, nie lubię ludzi. - wyszczerzyłam się.

- Oj, ty nasza mała introwertyczko- mama zmierzwiła mi włosy i zabrała się za zmywanie naczyń po śniadaniu.

- My najpierw pójdziemy do miasta.- powiedział tata.

- Ok, ja pójdę do mojego pokoju.- powiedziałam kierują się w stroję mojej jaskini.

W łazience się przebrałam, i ogarnęłam włosy. Gotowa krzyknęłam rodzicom że wychodzę. I skierowałam swoje kroki w stronę lasu. Poza domem od razu poczułam piękny zapach lasu. Jak byłam już pewna, że nikt mnie nie zobaczy, zamieniłam się w czarnego wilka. Dobiegłam do rzeki. Na drugim brzegu zobaczyłam szarego wilka. Nie zastanawiając się, od razu rzuciłam się w jego stronę. Bez problemu dogoniłam uciekającego wilka, po czym się na niego rzuciłam. W trakcie walki mój przeciwnik zmienił postać na ludzką. Widząc to,zszokowana uciekłam.

Widząc mój  dom, zmieniłam postać i pewnym krokiem, spowodowanym wygraną przeze mnie bójką, wkroczyłam do środka, po czym poszłam do pokoju. Włączyłam komputer i odpaliłam LoLa.

Położyłam się spać około 1 w nocy, bo przedłużył się mecz. To było trochę ryzykowne, ponieważ do szkoły miałam na ósmą.

~Rano~ 

Moja kochana, niezastąpiona mamusia obudziła mnie o godzinie siódmej, mówiąc, że jak nie wstanę to obetnie mi kieszonkowe. Zniechęcona powlokłam się do łazienki, gdzie zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się. Wychodząc z pokoju,chwyciłam plecak.  W kuchni mama robiła mi kanapki do szkoły (nie, nie jestem samodzielna), a w salonie tata dopijał swoją herbatę, oglądając powtórkę wczorajszego meczu siatkówki.

- Cześć, kochanie! - zaszczebiotała wesoło mama. - Zrobiłam ci kanapki koktajl z banana i marakui do szkoły.

- Super, dzięki. Dzięki, super.

- Zbieraj się, bo nie zdążysz do szkoły. Ten pierwszy, jedyny i wyjątkowy raz, tata cię podwiezie, ale nie przyzwyczajaj się. - powiedziała na jednym wdechu moja rodzicielka.

- Jesteście kochani, naprawdę. Lepszych rodziców nie mogłam mieć. - wymamrotałam wpychając do ust kanapkę. I skierowałam się do samochodu, uprzednio założywszy buty. Moje ulubione czarne glany. 

Gdy wysiadałam z samochodu pomachałam kochanemu tatusiowi i poszłam do szkoły, nie zważając na ciekawskie spojrzenie, którymi obdarowywali mnie mimochodem uczniowie, tej placówki oświatowej, do której zamierzam uczęszczać. O ile mi się spodoba! (Ha, żartuję, nie mam żadnego wpływu na to, gdzie zabiorą mnie rodzice).

Gdy weszłam do szkoły bez problemu odnalazłam sekretariat, w którym miła sekretarka dała mi wszystkie potrzebne papiery. Nie zwlekając udałam się pod klasę. Gdy tam dotarłam, poczułam silną woń psa, ośmieliłabym się twierdzić, że nawet wilka. Podążyłam oczami za zapachem i, o zgrozo, zobaczyłam tego chłopaka, którego wczoraj pogryzłam. Niestety nie miał żadnych widocznych obrażeń, ale jego duma musiała bardzo ucierpieć.

Odwróciłam wzrok w stronę nauczycielki, widząc, że jedyna wolne miejsce jest koło tego chłopaka, tak bay the way, śmierdział jak beta. Natychmiastowo zgłosiłam nauczycielce, że mam wadę wzroku, którą na poczekaniu wymyśliłam, bo nie chciałam siedzieć obok tej zapchlonej bety, ani jego kolegów ze sfory. Nauczycielka, zdziwiona moim nietuzinkowym zachowanie, przesiadła jakiegoś ucznia, abym mogła zająć uprzednio wskazane miejsce. Gdy usiadłam, poczułam czyjś świdrujący mnie wzrok. 

Tę książkę piszą dwie osoby: Janek i Dzbanek. Mamy dla was nowy rozdział. Proszę, bez hejtów. Mamy nadzieję, że wam się spodoba. Prosimy o gwiazdki i komentarze. xoxo    


ZamilczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz