Rozdział 4.1

118 6 3
                                    

Harry nawet nie wiedział jak się tu dostali. Jego dłonie były na biodrach Louisa, a jego tyłek ocierał się o chłopaka.

Muzyka była głośna i dość energiczna. Ludzie tańczyli obok siebie, ocierając się każdy o każdego.

Louis wypił właśnie swoje piąte piwo, wciąż idąc w kierunku baru. Ciemnofioletowe światło oświetlało go, przez co jego ruchy stawały się jeszcze bardziej zmysłowe.

Chłopak obrócił się, a w jego oczach migotały wesołe iskierki, bo był pijany. Harry był lekko nabuzowany, ale zdecydował się już więcej nie pić, chciał bezpiecznie wrócić do domu. Louis położył rękę Harry'ego na swoich biodrach i zaczął się poruszać w rytm muzyki.

Louis zwilżył swoje usta i położył dłoń na karku drugiego chłopaka.

Harry jęknął, bo nie mogli tego robić.

''Lou, jesteś pijany, nie będziesz rano nic pamiętał.''

Louis westchnął i schował głowę z zagłębieniu szyi Harry'ego.

''Chodźmy wypić shoty. Będzie fajnie.''

Harry pokiwał z wahaniem głową i został pociągnięty przez Lou.

Bar był zatłoczony, wszyscy byli skupieni na dwójce ludzi.

''Shoty na ciele!'' pisnął Louis. Podniósł ręce i krzyknął. ''Jesteśmy następni!!!''

Tłum wrzasnął w odpowiedzi.

''Teraz nasza kolej, tak?'' Louis spytał Harry'ego, dmuchając na niego słodkim i ciepłym oddechem.

''Okay.'' powiedział Harry, siadając na stołku.

Louis usiadł na kolanach chłopaka, patrząc na widok przed nimi. Zaśmiał się i zacisnął swoje ręce na nim, sprawiając, że Harry prawie jęknął.

Położył ręce na biodrach Louisa i pochylił się, żeby wyszeptać mu do ucha.

''Przestań się ruszać, Lou. Prawie skończyli.''

Louis chciał go pocałować, ale został zepchnięty z kolan.

''Idziemy.''

Wszyscy krzyknęli, gdy Harry położył się na barze, ściągając swoją koszulkę i pokazując swój brzuch. Louis miał w swoich dłoniach dwa kieliszki likieru, które wylał na Harry'ego. Chłopak zadrżał, a ciesz zaczęła spływać po jego bokach.

Louis pochylił się i zlizał alkohol, kładąc ręce na jego biodrach. Zassał jego skórę, utrzymując kontakt wzrokowy. Ktoś krzyczał, i wcześniej czy później z dwóch szotów stało się sześć, a Louis stał się naprawdę pijany. Kiedy Louis brał kolejny kieliszek, Harry podniósł się i zeskoczył z baru. Ktoś zajął jego miejsce, a Tomlinson wrócił zmieszany.

„Nie wypiłeś nic ze mnie!" Jęknął.

Harry zabrał kieliszek chłopaka i postawił go na barze.

„Chodźmy do domu" Powiedział Styles, prowadząc przyjaciela do drzwi.

„Ale ja nie chcę!"

„Lou, wypiłeś za dużo, zabiorę cię do domu"

Tomlinson wychodząc potknął się o schodek, ale Harry natychmiast złapał go za biodra i poprowadził bezpiecznie do auta.

„Moja głowa pęka" Pisnął Louis zamykając oczy.

Harry zapiął mu pas bezpieczeństwa i zamknął drzwi najciszej jak potrafił, by po chwili zająć swoje miejsce.

Kup przerażeniu Harrego, Louis odpiął się i wspiął się na jego kolana.

Bardzo uczuciowy koleś, kiedy jest pijany-Pomyślał Harry.

„Poprzytulajmy się" Mruknął Tomlinson, chowając nos w zagłębieniu szyi Harrego.

Harry potarł uspokajająco jego plecy, natomiast Louis chwycił go tak, jakby jego życie od tego zależało.

„Co ty na to, żebyś położył się na tylnym siedzeniu?" Szepnął młodszy.

Louis jęknął w odpowiedzi, a Harry wyszedł z auta. Delikatnie uniósł chłopaka i ostrożnie położył na siedzeniu.

~~~

„Gdzie są twoje klucze?" Zapytał Harry przyjaciela.

„Tylna kieszeń"

Ręka Louisa była zawieszona przez ramię Harrego, leniwie przytulona do niego. Harry sapnął, wciąż próbując trzymać Louisa.

„Wyciągnij swoje klucze" Powiedział miękko Harry prosto do ucha Lou. Chłopak nieśmiało się zarumienił, chwycił klucze i podał Harremu.

Otwierając drzwi, Styles stwierdził, że będzie łatwiej jak po prostu przeniesie Louisa.

Nagle Tomlinson odsunął się od klatki piersiowej Harrego. „Harry, ja muszę..." Louis pobiegł dalej niż Harry mógł zobaczyć.

Znalazł go z głową nad toaletą. Jedną ręką złapał za włosy Lou, a drugą pocierał jego kark.

„Już dobrze, wszystko dobrze"

Louis szczęśliwie wyrzucił z siebie cały likier. W międzyczasie, Harry chwycił szczoteczkę do zębów z umywalki, i podał chłopakowi, zachowując dystans.

„Nie musisz mi pomagać" Powiedział cicho Louis, po czym spuścił wodę w toalecie i umył zęby.

„Jest w porządku, Lou. Po prostu chciałem wiedzieć, czy wszystko z tobą dobrze"

Tomlinson popłukał usta płynem. „Nie chcę żebyś miał o mnie złe zdanie"

„Nie mam. Po prostu się bawiliśmy. Cieszę się, że pozwoliłeś mi być tak blisko ciebie"

Harremu szumiało w głowie, ale trzymał się lepiej niż Lou.

„Harry, jesteś pijany?"

„Może trochę"

„Chcesz, jakby, spać na mojej kanapie?"

Louis poszedł przebrać się w piżamę, pozwalając Harremu przemyśleć propozycję.

Harry siedział na kanapie, trzymając głowę w rękach. Czuł już ból głowy, nigdy nie pił dużo. Pociągnął za loki, jakby miało to zmniejszyć ból.

Louis zajął miejsce obok Harrego, trzymając w dłoniach dwie tabletki i butelkę wody.

„Harry"

Styles połknął tabletkę i westchnął. „Jestem zmęczony"

„Możesz tu spać kochanie, mogło by ci się coś stać podczas powrotu do domu" Powiedział Louis, kładąc głowę na ramieniu Hazzy. „Chcesz pożyczyć jakieś ubrania?"

Harry zachichotał. „Jesteś taki niski. Nie zmieszczę się w nic"

Louis żartobliwie popchnął Harrego. „Myślę, że masz rację"

Tomlinson wstał i włączył lampkę. „Czuj się jak u siebie. Możesz wziąć co chcesz z lodówki. Kanał z piłką nożną to 52. Łazienka jest na górze, naprzeciwko mojej sypialni. Przyniosę ci koc i poduszki."

Harry wtulił twarz w kanapę, gotowy żeby zasnąć.

Louis zszedł ze schodów, słysząc delikatne chrapanie Harrego. Podniósł jego głowę i wśliznął pod nią poduszkę. Następnie przykrył go niebieskim kocem.

„Dobranoc, Loczku" Szepnął.

„Branoc, Lou" Jęknął Harry w odpowiedzi.

Przychodzę do Was z czwartym rozdziałem. Ucięłam końcówkę, znajdzie się ona w rozdziale 5. :)

Lillian xox


Adidas Model (Larry Stylinson) || tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz