Rozdział 17

338 34 4
                                    

Dni mijały niesamowicie długo, ale zarazem przyjemnie. Wieczorne spacery z Michaelem, popołudniowa praca w kafejce Mikea, przygotowania do wielkich zawodów... jedynym moim problemem była Kendall. Ta dziewczyna ma dwie lewe nogi i zero wyczucia rytmu. Musimy coś wymyślić jeśli chcemy wygrać, bo z nią nie mamy szans.
W dzisiejszych czasach jeśli masz kasę i znajomości możesz wszystko, nawet jeśli nic nie umiesz. W przeciwnym wypadku nie masz nic. To mega niesprawiedliwe.

Z Justinem dalej nie rozmawiam. Jestem w szoku, że potrafię się na kogoś tak długo gniewać, lecz nie przeszkadza mi to. Bieber też się zbytnio tym nie przejął. Żyje swoim życiem, tak jakby mnie tu nie było. Myślałam, że może zrobi mu się głupio i chociaż przeprosi. No cóż, chyba jestem zbyt naiwna.

Ruszyłam w stronę salonu.
-Hejka. Pomóc wam w czymś? - spytałam host rodziców.
Zbliżają się urodziny Jaxona, więc wszyscy szykujemy mu wspaniałą imprezę urodzinową.
Mama otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, lecz w tym momencie wszedł do domu Justin z zakupami, z których potem zrobi tort.
-Właściwie, to możesz pomóc upiec Justinowi ciasto. - uśmiechnęła się Erin. Dlaczego akurat to?
-To chyba nie najlepszy pomysł. Napewno jest jeszcze coś innego co mogłabym zrobić. - zaprotestowałam.
Odkąd jestem pokłócona z Jusem ta kobieta robi wszystko, żeby nas ze sobą z powrotem pogodzić. Strasznie jej na tym zależy, żebyśmy się nie kłócili. Mam wrażenie, że czasem aż za bardzo....
-Nie. Idź mu pomóż. - powiedziała bardziej stanowczym głosem.
-Sam umiem upiec ciasto. - Justin postanowił wkroczyć do dyskusji.
-Wiem, ale mała pomoc ci nie zaszkodzi. - oznajmiła host mama, po czym wróciła do mycia podłogi.
Zrezygnowana ruszyłam za Justinem w stronę kuchni. Chłopak rozłożył wszystkie potrzebne produkty na blacie, a ja wyjęłam dużą miskę i łopatkę.
W ciszy zaczęliśmy wyrabiać ciasto.
-Um... Sel? - zaczął po chwili brunet. Długo zastanawiałam się czy odpowiedzieć. Postanowiłam zostać cicho.
-Sel! - powiedział teraz już o wiele głośniej.
-Co? - spytałam poirytowana.
-Oddaj to, bo nawet ciasta nie umiesz zrobić. - zaśmiał się Bieber i wyrwał mi z rąk miskę.
-Jak to nie? Przecież dobrze mi idzie! - powiedziałam oburzona.
-Ta jasne - parsknął śmiechem - dodałaś za mało mąki i teraz... - zaczął, lecz nie dałam mu skończyć, ponieważ wysypałam mu na głowę garść mąki. Justin otworzył usta, lecz nic nie powiedział.
-Tyle wystarczy? - spytałam ironicznie i zaśmiałam się.
-Już po tobie! - krzyknął z rozbawieniem Jus. Chłopak złapał pudełko z mąką. Zaczęłam biegać po całej kuchni. Śmialiśmy się nieopanowanie i nie mogliśmy przestać.
W końcu brunet złapał mnie. Jego silne ręce owinęły się wokół mojej tali, uniemożliwiając mi ucieczkę. Zaczęłam się wyrwać, ale śmiech utrudniał mi to. Zanim się spostrzegłam cała zawartość pudełka wylądowała na mojej głowie. Obydwoje staliśmy biali jak śnieg.
Szybko podbiegłam do blatu i chwyciłam czekoladową polewę, po czym ruszyłam w stronę chłopaka. Justin złapał mnie za ręce, a potem wyrwał mi miskę. Udało mi się wyrwać od niego.
Stanęłam po jednej stronie stołu, a on po drugiej. Zaczęliśmy się gonić dookoła drewnianego mebla. Po pewnym czasie Bieber dogonił mnie i znów objął w tali.
-Nie zrobisz tego! - krzyczałam przez śmiech.
-Chcesz się założyć? - spytał ironicznie Jus, nie przestając się śmiać.
Zasłoniłam swoją twarz rękoma. Długo nie musiałam czekać, a słodka i lepiąca masa zaczęła spływać po moim ciele. Pisnełam lekko i wyrwałam się z mocnego uścisku Justina.
Chwyciłam bitą śmietanę, po czym podbiegłam do chłopaka i wycisnęłam mu ją na głowę. Brunet zebrał trochę białej piany z siebie i wtarł mi ją w twarz.
Nie mogłam przestać się śmiać, zresztą Justin tak samo. Już chciałam chwycić po najbliższą rzecz jaka była obok mnie, lecz drzwi do kuchni gwałtownie się otworzyły, a w progu stał nie kto inny jak Kendall.
Momentalnie odsunęliśmy się od siebie. Czułam jak moje mięśnie się spięły. Mimo wszystko nie chciałam żeby miedzy nimi się popsuło z mojej winy. Justin za to stał całkowicie rozluźniony, tak jakby w ogóle się tym nie przejął.
-Justin - zaczęła dziewczyna.
-Co? - spytał brunet i wzruszył ramionami.
-Możesz mi to wyjaśnisz?
-Nie ma co wyjaśniać.
-My... yyy... my właśnie r-robimy ciasto. - zaczęłam. Chciałam jakoś naprostować tą sytuację.
-Ciasto? To bardziej wyglada jakbyście na randce byli. - w jej oczach mogłam dostrzec smutek. Aż tak się tym przejęła? Chyba po raz pierwszy było mi żal Kendall.
-Nie, robimy ciasto. Wiesz Jaxon ma urodziny i pieczemy mu tort. - naprostował Justin. Dziewczyna pokiwała głową, po czym wyszła. Nigdy wcześniej nie widziałam smutnej Kendall. Zazwyczaj była wściekła na wszystko i wszystkich. A teraz nawet się nie kłóciła. Po prostu wyszła..
Spojrzałam na Justina zmieszanym wzrokiem.
-Nie przejmuj się. Przejdzie jej. - oznajmił chłopak. Pokiwałam ze zrozumieniem głową, jednak smutna twarz dziewczyny wciąż była w mojej głowie i za nic nie chciała zniknąć.
W tej chwili brunet przejechał palcem po moim policzku, zbierając ze mnie trochę słodkiej polewy.
-Jesteś naprawdę smaczna. - zażartował i wydał z siebie jęk zadowolenia.
Przyznam, że mnie to rozśmieszyło. I chociaż wciąż myślałam o Kendall teraz śmiałam się ze słów Biebera.
________________________________________________________________
Cześć! 😄
Mam nadzieję, że podoba Wam się rozdział.
Postaram się zacząć wstawiać trochę cześciej rozdziały, ale nie wiem czy mi się to uda. Zależy to od ilości mojej nauki. Ponieważ mam tygodnie, że siedzę i się nudzę, ale są też takie, w których nie wyrabiam się z nauką. I właśnie teraz miałam taki tydzień. 😩

KOMENTUJCIE I KLIKAJCIE  GWIAZDKI! PROSZĘ! 😘
..

American Life/UkończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz