5.

34 5 3
                                    

Natalie POV

-Nie sądzisz, że to kochane z ich strony? Niby Jacob jest moim chłopakiem, Kamil też ma dziewczynę, ale Luke to mhmmm...

-Przestań pieprzyć Al... Tylko się przyjaźnimy...-odpowiadam dziewczynie z zażenowaniem

-Okej, niech Ci będzie, ale ja wiem swoje...

W doskonałym momencie skończyłyśmy rozmawiać, bo właśnie szli do nas chłopcy. Kamil kiwną w moją stronę głową, na co sie uśmiechnełam, bo wiedziałam, że jest na razie okej i, że zmierza do Agi. Jacob zapewnił mnie, iż wszystko jest w porządku i na razie nie muszę się martwić, po czym porwał Alexę do tańca. Zostałam sam na sam, z naszego towarzystwa, z Lukiem. Wyciągnął do mnie swoją dłoń, pochwyciłam ją i poszliśmy tańczyć. Nie wiem, ale po słowach Al czułam sie przy nim trochę niekomfortowo i jak na złość puścili pierwszego wolnego. Luke chyba zobaczył, że coś jest nie tak, bo swoim głosem wyrwał mnie z moich rozmyśleń.

-Ej mała, wszystko w porządku?- szepnął mi do ucha, składając delikatny pocałunek na policzku

-Jacob powiedział, że na razie tak, to o to sie nie martwię.- posłałam mu lekki uśmiech

-Ale widzę, że coś Cię gryzie...

-Zdaje Ci się, po prostu jestem zmęczona i odpadają mi nogi...

-Chcesz się przewietrzyć?- zapytał z troską, na co pokiwałam głową

Wyszliśmy przez drzwi ewakuacyjne na powietrze. Ku mojemu zdziwieniu nikogo nie spotkaliśmy. Usiedliśmy na ławce koło schodów i przez jakiś czas tkwiliśmy w niekomfortowej ciszy.

-To masz jakieś plany na wakacje?- zapytałam, przerywając niesforny moment

-W sumie to miałem jechać do Danii z ojcem. Pracować na 3 tygodnie lipca. Na reszte nic nie mam. A Ty?

-Aha to ciekawie. No ja mam zamiar spędzać czas pomagając rodzicom co roku w tym samym.

-Czyli jakieś nudne zajęcia, typu: rozwieś pranie, posprzątaj pokój, wytrzep dywan?- zapytał roześmiany

-Nie.- odpowiedziałam krótko, chyba trochę zbyt oschle

-Nie?- moja odpowiedź go trochę zdziwiła i zaciekawiła

-No nie. Mieszkam w wiosce małej, gdzie domy są rzadko porozrzucane. Mój dom jest wielorodzinny i trzeba włożyć w niego trochę pracy. Bywałeś kiedyś na typowej wsi? Niekoniecznie z kurami i tak dalej...- zapytałam

-Tak, ale brałem telefon i nigdy raczej nie pomagałem, bo zwykle robił to ojciec. A z resztą to nic dziwnego. Co jest takiego co Ty niby robisz na tej "swojej wsi" ?- zapytał z naburmuszeniem

-To Sherlocku, że rąbie drzewo, zwożę pełnymi taczkami do stodoły, aby było na zimę czym w piecu palić, pomagam przeciągać siatkę przez staw, rozum przez to wchodzenie do tego mułu po cycki i szarpanie tego wszystkiego, uważając, żeby nie porwać siatki, pomaganie w ogrodzie i wiele innych zajęć.-mówiłam zrdenerwowana- Bo co? Bo kobieta to nie jest zdatna robić takie rzeczy, powinna tylko stać przy garach, ta?!- wybuchłam, a jego zamurowało, nie czekając na odpowiedź ruszyłam w stronę hali, na której odbywała sie dyskoteka.

-Natt czekaj! Przepraszam!- słyszałam głos Luke'a na moimi plecami, ale nie ustąpiłam i ruszyłam szybciej- No Natta no, nie bądź taka!- poczułam lekkie szarpnięcie za ramię, po czym Luke odwrócił mnie w swoją stronę tak, że teraz patrzyłam na niego spod byka.- Ej mała, przestań sie dąsać, wiesz, że ja nie jestem tak wychowywany, że np. Sprzątam po krowach. Ja jestem typem domowego lenia. No już rozchmurz się już.- złapał mnie za podbrudek i chyba chciał pocałować, ale nie pozwoliłam mu na to.

-Przepraszam. Nie mogę.-powiedziałam, na co się zasmucił, ale zrozumiał.

***

-I jak było?- pyta mnie Al, od razu po tym jak weszłyśmy do jej pokoju, gdyż była 22.00 a ja i tak miałam zamiar zostać u niej.

-Chujowo.- odpowiadam, mówiąc (jakby nie patrzeć) prawdę.

-Ej no nie przesadzaj, nie było najgorzej...

-Nie no masz rację! Było super! Trzech moich "chłopców" pobiło mojego "napastowcę?" i nie wiem czy nie zrobili mu za dużej krzywdy, a po za tym zostałam wyprowadzona z równowagi przez Adriano i Luke'a. Lepszej imprezy nie będę miała nigdy!- mówię z ironią...

-Dobra, dobra kumam! Nie musisz już być taka... Jaka jesteś teraz...

-Sory, po prostu mnie to przytłacza... Możemy iść spać? Dochodzi 23.30...

-Chodź- odpowiada uśmiechnięta, na co czuję ulgę.

***

Niedziela. Sobota mineła na leżeniu i rozmyślaniu nad "sensem życia". Mamy niedzielę. Miałam dzisiaj dyżur na chórze w kościele. Rano. 8.30. Więc na prawdę ŚWIETNIE SIE WYSPAŁAM. Ciągle myślałam o tej sytuacji z Adriano, z Simonem i z Lukiem... Wszystko stawało się dobijające. Luke chciał mnie pocałować. Nie zgodziłam sie. Chcę mój pierwszy pocałunek z MIŁOŚCIĄ MOJEGO ŻYCIA. Albo chociaż z chłopakiem, którem będę ufać na tyle, że dam mu sie pocałować. Unikałam kontaktu wzrokowego z rodziną, starałam się skupić na lekcjach, które przygotowywałam na poniedziałek. Jest zima. Nie ma śniegu. Pięknie.

***

-Natalie wstawaj, jest 6.00. Dzisiaj poniedziałek. Do szkoły skarbie.- usłyszałam głos mamy koło ucha.

Wstałam. Poszłam do łazienki. Ubrałam się w jasne rurki i szeroką bluzę. Uczesałam włosy w wysokiego kucyka, pomimo tego że miałam dosyć wysokie czoło i lekkie zakola, ale nie obchodziło mnie to, nawet te śmiechy dziewczyn, które na mnie patrzyły. Pomalowałam oczy tuszem i poszłam zjeść. Była 6.40, a bus przyjeżdżał o 7.00. Więc zrobiłam sobie drugie śniadanie i schowałam do plecaka. Ubrałam płaszcz i kamasze i poszłam na przystanek.

-Cześć przyjaciółko!- usłyszałam w autobusie, co mnie ucieszyło.

-Znamy sie mądralo?!- zaśmiałam sie.

-Kurcze, a myślałem, że taka interesująca osoba zaszczyci mie swoim towarzystwem... - posmutniał z żartem.

-Dobra niech będzie księciuniu. Co tam? Jak weekend?

-A git, Aga u mnie była i było cudownie, nawet....

-Dobra nie chcę znać szczegółów!- urwałam mu i wybuchnęłam śmiechem.

-A jak u Ciebie?- zapytał z troską.

-Opierdzielałam sie.

-Hah... Nic nowego..- zaśmiał sie lekko.

***

-Ale Natt daj mi wyjaśnić!

-Nie chcę Cię słuchać! Za dużo mi przysworzyłeś problemów i płaczu!

-Natalie, no proszę Cię!- jak uroczy piesek

-Nie, odwal sie ode mnie!

-Nie odpuszczę! Musimy sobie wyjaśnić tę sytuację między nami...

-Wiesz co?! Zanim się dowiedziałam to jeszcze mi pasowała ta sytuacja... Ale teraz to ja podziękuję... Jesteś... Ty... Po prostu... Nie mam słów. Cześć Adriano...

-Ehhh... Cześć księżniczko...

ZAMARŁAM.

HEJKA! Myślę, że będę się odzywać co 5 rozdział. Jeżeli ktoś to czyta to proszę o komentarz. Mam nadzieję, że się polubimy i będziecie chętnie czytać to, co będę pisać, a akcja powoli sie rozkręca :)

Pozdrawiam! :D

Dlaczego Ja?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz