Rozdział Dwunasty

1.5K 106 5
                                    

DZIĘKUJE ZA KOMENTARZE I GWIAZDKI! (Notka pod rozdziałem)

JEŚLI CZYTASZ TO OPOWIADANIE PROSZĘ  O POZOSTAWIENIE GWIAZDKI/KOMENTARZADZIĘKUJE.
Miłego czytania :)

Przez ostatni tydzień jest jakoś dziwnie spokojnie.Wcale nie kłócę się z Harry'm dlatego,że praktycznie nie ma go w domu.Wiem,że on lubi imprezować i lubi,nawet bardzo towarzystwo kobiet.Pewnie jest u nich skoro nie wraca na noc do domu.Ale co mnie to obchodzi?Już nawet nie liczę,że Harry zaakceptuje dziecko i będzie chciał je wychować-to jego decyzja.Mniejsza z tym,nie mogę się przecież dziś denerwować przed lekarzem.Tak,dzisiaj jadę do Londynu do kontroli i zapisać się na szkołę rodzenia no i przy okazji odwiedzę rodziców i zostanę tam na weekend.
Już byłam spakowana więc zeszłam na dół coś zjeść.W kuchni na blacie czekała na mnie karteczka od Anny.

"Suzi obiad masz w lodówce.Harry znów nie wrócił na noc,więc jak będziesz wychodzić sprawdź czy wszystkie okna i drzwi pozamykane.
P.S.Jak będziesz po badaniach to do mnie zadzwoń.
                       Miłego dnia,Anna&Robin"
Anna i Robin pojechali do swoich znajomych bo stwierdzili,że jak nie będzie mnie przez weekend w domu to oni mogą ze spokojem odwiedzić przyjaciół.Zawsze powtarzam im,że nie muszą ze mną siedzieć całe dni,tym bardziej,że czuję się dobrze.

Zjadłam kanapki z nutellą i zrobiłam sobie zbożową kawę.Kiedy siedziałam w kuchni z moją kawką i pisałam z Sarą o jej "koledze" ktoś otworzył drzwi wejściowe i zbliżał się do salonu,a potem cofną się do kuchni.Jak się okazało był to Harry.
-Trochę się zabalowało-zaśmiałam się pod nosem,a Harry chwycił się za głowę i usiadł na przeciwko mnie dzięki czemu mogłam poczuć od niego alkohol,a do oczu rzucił się czerwony ślad na kołnierzu jego białej koszuli.
-Masz coś na kołnierzyku-Harry z oporem szukał plamy z powodu bólu głowy.Gdy w końcu znalazł czerwony ślad na jego twarzy pojawiła się wściekłość.
-Kurwa no nie!Nowa koszula,ja pierdole-Harry ruszył do umywalki i próbował pozbyć się paskudnej plamy.
-Raczej tego nie zmyjesz.Czerwone pomadki są ciężkie do sprania.Powinieneś to wiedzieć lowelasie-powiedziałam z cwanym uśmieszkiem,a on odwrócił się do mnie przodem.
-Masz kurwa jakiś problem?-był rozdrażniony
-Wiesz co Harry?Szkoda mi Ciebie,serio.Bo zamiast martwić się jak potoczy się twoje życie,to ty przejmujesz się jakąś tam plamą na koszuli.Okej,twoje życie teraz pewnie ci odpowiada,ale co będzie dalej?W końcu to całe imprezowanie ci się znudzi,a laski które teraz koło Ciebie latają w końcu znajdą sobie mężów,a ty co?Zostaniesz sam bo która normalna kobieta będzie chciała mieć chłopaka,który miał więcej dziewczyn niż włosów na głowie-powiedziałam szczerze patrząc się w jego oczy które z każdym moim słowem robiły się czarniejsze.
-Nie mów mi jak mam żyć kurwa!Ty wytykasz mi moje błędy,a swoje nie widzisz!A kto tu siedzi w ciąży SAM,nawet kurwa nie wiesz kto jest ojcem!-Harry trzasną ręką w blat,a ja podskoczyłam ze strachu-Też zostaniesz sama,bo nikt kurwa nie będzie chciał mieć żony która ma bachora!
-Tak się kurwa składa,że znam ojca dziecka i nawet teraz stoi przede mną!To ty nie chcesz uwierzyć,że spieprzyłeś sprawę i zostaniesz jebanym ojcem!Chodzisz sobie na Bóg wie jakie imprezy,prowadzisz życie towarzyskie,jednym słowem korzystasz z życia,a ja?Sedze kurwa na dupie w domu i czekam,aż otworzysz tej jebane oczy i w końcu zrozumiesz,że to twoje dziecko!Serio myślisz,że dla rozrywki mieszkam tu z takim chujem jak ty?-nawet nie zauważyłam jak po moich policzkach popłynęły łzy.
-Jak ci kurwa tutaj źle to wypierdalaj stąd!Co Cię tu trzyma?Pieniądze moje i mojej mamy.-kiedy te słowa opuściły usta Harry'ego pękłam.Mój płacz,nie można już było można go tak nazwać,a raczej wyciem.Pobiegłam do pokoju i zabrałam z niego mój bagaż który spakowałam rano.Wybiegłam z domu po 2 minutach i pobiegłam na przystanek autobusowy.Usiadłam na ławkę i czekałam na mój transport do Londynu.Dopiero teraz poczułam straszne zmęczenie,moje oczy były całe spuchnięte od płaczu,a gardo kuło od krzyku.W myślach dziękowałam Bogu,że to dziś jadę do lekarza i nie będę widziała Harry'ego.Nie chcę tu już wracać to jest pewne.Wyślę mojego ojca po resztę moich rzeczy i zostanę u nich.Nie mam już sił mieszkać ze Stylesem,te kłótnie mnie wykańczają,a ja potrzebuję spokoju.
Z myśli wyciągną mnie autobus który jedzie do Londynu.Weszłam do niego i usiadłam na samym jego końcu.
Droga mijała bardzo nudno.Chciałam nie myśleć o tej kłótni z Harry'm,ale nie potrafiłam.Kiedy próbowałam myśleć o czymś innym,przyłapywałam się na tym,że i tak myślę o tym.Przymknęłam oczy ponieważ stały się one nagle bardzo ciężkie.Kiedy je otworzyłam zakręciło mi się w głowie,a mój żołądek robił fikołki.Poczułam coś mokrego na moim siedzeniu,dlatego wsadziłam pod tyłek rękę i sprawdziłam czy jest faktycznie mokre. Wyciągnęłam rękę i spojrzałam się na nią,była cała od krwi.Zaczęłam panikować,moje serce waliło i oblał mnie zimny pot.Pan który siedział obok mnie szturchnął mnie w ramie.
-Wszystko w porządku?-spytał się.Powoli odwróciłam do niego głowę.
-Tak-odpowiedziałam słabo.
-Nie wygląda pani by tak było.Może zadzw...

Pikanie.Wciąż coś pikało.Musiało to coś być blisko mojej głowy,koło ucha.Ale co to jest?Nie pamiętam,żebym się kładła spać.Może to świadomy sen?Nie wiem,nie pamiętam.Czy coś czuję?Tak.Czuję dyskomfort i ból w podbrzuszu.Dziecko.Co z nim?Czy coś się stało?Denerwuje mnie to,że nic nie wiem.Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi.
-Siostro kroplówka się kończy,proszę podłączyć nową-usłyszałam męski głos.
-Rodzina została powiadomiona?-znów ten sam głos.
-Tak,zadzwoniłam do nijakiego Harry'ego Stylesa.
Harry!Czy to przez niego jestem w szpitalu?Czy on mi coś zrobił?
Usłyszałam jedno pstryknięcie,a po chwili była jasność.Tak jak macie zamknięte oczy i słońce pada na wasze powieki,ja czułam dokładnie to samo.Poczułam jak zimne palce podciągają moje powieki,a małe światełko drażniło źrenice.
-Budzimy się-ten sam męski głos.
Światełko zgasło.Za wszelką cenę próbowałam otworzyć oczy,ale to na nic.Moje starania dopiero zadziałały po 10 minutach.Chyba.Jak nie więcej.Nie wiem.
-W końcu się pani obudziłam-spojrzałam się na mężczyznę w średnim wieku który był ubrany w biały kitel,a koło niego stała młoda pielęgniarka w zielonej koszuli i białej spódnicy.
-Gdzie ja jestem? Co tu się dzieje?A moje dziecko?Co nim?Wszystko dobrze?-kiedy zaczęłam myśleć pytania same się wydostawały z moich ust.
-Spokojnie,niech pani się nie stresuje.Jest pani w szpitalu w Londynie.Zasłabła pani w autobu..
.-przerwałam mu
-Dlaczego?
-Z badań wynika,że prawdopodobnie stresowała się pani co jest nieodpowiednie dla dziecka w 2 miesiącu ciąży i to zagrożonej.
-Co z dzieckiem?Pamiętam krew na ręku
-Miała pani wewnętrzne krwawienie.Straciła pani dość dużo krwi.Dziecku jakimś cudem nic się nie stało.Kobiety w takich sytuacjach często tracą ciąże.Miała Pani dużo szczęścia,a dziecko jak widać jest bardzo waleczne-kiedy lekarz coś wpisywał na moją kartę badań drzwi do sali otworzyły się i w pomieszczeniu pojawił się Harry.Jeszcze jego tu brakowało.
Zdyszany podszedł do mojego łóżka.
-Suzan wszystko dobrze?Co się stało doktorze?
-Wyjaśnię Panu wszystko w moim gabinecie,zapraszam-lekarz zmierzał w stronę drzwi,a Harry spojrzał się na mnie.
-Zaraz wracam Suzi-pogłaskał moją dłoń i wyszedł za lekarzem.Nie wierze,że specjalnie przyjechał tu dla mnie.Właśnie!Skąd mieli numer do niego i dlaczego akurat do niego zadzwonili.
-Przepraszam?-spojrzałam się na pielęgniarkę która właśnie podłanczała nową kroplówkę.
-Tak?-spytała
-Skąd mieliście numer doo...do-nie wiedziałam jak nazwać Harry'ego co zauważyła pielęgniarka i wyręczyła mnie w tym.
-Do Pani chłopaka?Ratownicy zabrali pańską torbę a w niej była komórka.Sprawdziliśmy ostatnie połączenie i było jedno nieodebrane połączenie od pani chłopaka.A teraz przepraszam,ale muszę wypełniać papiery-uśmiechnęła się i wyszła z sali.
Po 15 minutach wszedł Harry do pokoju i nie pewnie usiadł na krześle obok mnie.Panowała niezręczna cisza,którą miałam serdecznie dość dlatego odezwałam się pierwsza.
-Dzięki,że przyjechałeś ale już możesz wracać.Dam sobie sama rade bez twojej łaski-Harry który tępo wpatrywał się w ścianę na przeciwko,oprzytomniał i spojrzał się na mnie.
-Oszalałaś?Nie zostawię Cię tu samej,tym bardziej,że to przeze mnie tu trafiłaś.
-Nie udawaj,że ci przykro.Jakoś rano ci to nie przeszkadzało,że mnie raniłeś-nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy dlatego wlepiłam swój wzrok na okno które było za nim.
-Suzi to nie tak ehhh-przetarł dłońmi twarz
-To powiedz mi jak to jest!-podniosłam głos
-Wiesz jak to jest między nami.Wkurzamy się nawzajem i nie darzymy się sympatią...Lecz  z mojej strony wygląda to inaczej.Lubię Cię-powiedział,a mi opadła szczęka.Spojrzałam się na niego by sprawdzić czy nie żartuje,ale nie.
-Co?! Lubisz mnie?I to niby dlatego mnie upokarzasz i denerwujesz?-nie wierzyłam w jego słowa.
-Jestem po prostu skomplikowany.Lubię wkurzać ludzi,a że ty lubisz mi dogryzać to najczęściej tobie się obrywa-patrzył się na mnie poważnie.
-To skoro mnie lubisz,to dlaczego nie chcesz mi uwierzyć,że jestem z Tobą w ciąży?-w moich oczach zgromadziły się łzy.Harry nic nie mówił.Widać było,że zastanawiał się nad czymś.Znów zapadła cisza,a ja zaczęłam obrywać skórki przy paznokciach.
-Dlatego,że...-znów zamilkł upewniając się,że chce to mi powiedzieć-bo już raz zostałem naciągnięty na ciąże i nie mam zamiaru nabrać się drugi raz.
-Co?!

Masakra dopiero co dodawałam prolog,a już jest 13 rozdział :)
Czytałam wasze komentarze i było ich dużo na temat częstszych rozdziałów.
Niestety raczej nie dam rady dodawać więcej rozdziałów w tygodniu niż jeden.Dlaczego?Bo chodzę do szkoły,mam znajomych,mam obowiązki w domu i tak jak wy-też czytam fanfiction :) Ale mam w planach zacząć pisać rozdziały na zapas,by nie raz dodać kilka rozdziałów w jeden tydzień :) Poruszam ten temat dlatego,że chce Wam pokazać,że czytam wasze komentarze (za które dziękuje ❤) i nie chcę Was zostawiać bez odzewu z mojej strony :)

DZIĘKUJE BARDZO ZA KOMENTARZE POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM ❤ JESTEŚCIE KOCHANI 💕

Pozdrawiam,Suzi

Our Mistakes I H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz