Adrien
No, przynajmniej będzie mi łatwiej rozpoznać WŁAŚCIWĄ Biedronkę, pomyślałem, jednak zaraz zmieniłem zdanie. Oczy klonów znów stały się zwykłe.
- Cześć, Czarny Kocie - szepnął mi ktoś do ucha. Odwróciłem się. Nade mną stała Biedronka. Natychmiast wstałem, chwyciłem jej dłoń i pocałowałem w koniuszki palców. Westchnęła i cofnęła rękę.
- Będziemy mieli jeszcze trudniejsze zadanie - stwierdziła, po czym nagle spojrzała na mnie podejrzliwie - Pamiętasz naszą przysięgę? - zapytała. Nerwowo przeszukiwałem pamięć. Nagle mnie oświeciło. Spojrzałem jej w oczy.
- Nic sobie nie przysięgaliśmy - oświadczyłem zdecydowany. Wypuściła powietrze z płuc.
- Już myślałam, że nie jesteś prawdziwym Czarnym Kotem - położyła szczególny nacisk na słowo "prawdziwym". Uśmiechnąłem się do niej. Nagle wpadłem na pomysł, które zwykło się nazywać mianem genialnych.
- Ustalmy jakiś znak, czy coś, żebyśmy mogli się rozpoznać - zaproponowałem. Zamyśliła się.
- Okay, ale co może być tym - niestety, nie dane było jej dokończyć bo już spadaliśmy z dachu. Na szczęście ogarnąłem się w porę, wyciągnąłem zza pazuchy koci kij [boże, jak to źle brzmi!] i wysunąłem go. Pojechałem, a raczej poleciałem na nim w górę i wylądowałem na dachu. Zauważyłem co nasz zepchnęło: stała tam Diablicielka, śmiejąc się złośliwie. Wyciągnęła rękę i w moją stronę poleciała wiązka czerwonych błyskawic, przed którą zwinnie uskoczyłem. Przetoczyłem się na skraj dachu i rzuciłem się w prawo, bo w moją stronę leciały kolejne wyładowania. Zrobiłem tygryska i stanąłem na równe nogi. Gdzie jest Biedronka?, pomyślałem i znów byłem zmuszony odskoczyć. Unikając promieni i próbując znaleźć miejsce, w którym ukryła się Akuma, myślałem o Biedronce. Gdzie ona jest?, znów zadałem sobie to pytanie, robiąc salto w tył w ramach unikania śmiertelnych postrzałów. Prawie oberwałem, więc skupiłem się na walce. Rozpocząłem pojedynek.
Marinette
Spadałam z dachu. Jak przez mgłę zobaczyłam Czarnego Kota, jak pnie się w górę po kocim kiju. Byłam kompletnie zamroczona. Zamknęłam oczy i przygotowałam się na uderzenie. Przygotowałam się na koniec, koniec Marinette i Biedronki. Jednak tuż przed uderzeniem ktoś mnie złapał. Otworzyłam oczy. Czarny Kot. A może klon? Odstawił mnie na ziemię.
- Uważaj jak spadasz, mała! - mruknął i skoczył na dach. Wyciągnęłam jo jo i podciągnęłam się na nim w górę, wylądowałam na dachu. To, co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach. Jeden Czarny Kot siedział na drugim Czarnym Kocie. Za nimi stała zdezorientowana Diablicielka. Widać, ona też już nie wiedziała którego ma atakować. Na razie nikt mnie nie zauważył. Schowałam się szybko za najbliższy komin.
- Szczęśliwy Traf! - krzyknęłam i w moje dłonie spadła... gąbka do naczyń.
- Eee...? - zdziwiłam się. Zmrużyłam oczy i starałam się w szarym świecie dostrzec coś biedronkowego; wysunęłam głowę za komin. Zobaczyłam, co się świeci: Czarny Kot przytymujący drugiego Czarnego Kota, umywalka w najbliższym sklepie, torebka przechodzącej mamy z dzieckiem i gąbka w moich rękach. Już wiedziałam, o co chodzi. Wstałam, zarzuciłam jo jo na najbliższy budynek. Skoczyłam, a w locie złapałam "górnego" Czarnego Kota i postawiłam go na najbliższym budynku. Próbował protestować, ale uciszyłam go szybkim "nie ruszaj się stąd i potrzymaj" po tych słowach wręczyłam mu gąbkę. Po namyśle dodałam jeszcze "dam ci buziaka" i zeskoczyłam na ulicę, tuż przed panią, której w Szczęśliwym Trafie zaświeciła się torebka. Wskazałam na przedmiot:
- Mogę? - kobieta przytaknęła i podała mi torbę. Zajrzałam do środka i znów świat zrobił się szary. Na biedronkowo zaświeciło się coś pod spodem. Przerzuciłam iPhona, kalendarz oraz dokumenty (zauważyłam imię i nazwisko: Cloame West) i zobaczyłam... tatuaże zmywalne dla dzieci.
CZYTASZ
Miraculus/ Biedronka i Czarny Kot [ZAKOŃCZONE]
FanficNowe "Odcinki" pisane przeze mnie. Większość wymyślam sama, cześć czerpię z filmów, odcinków i od innych osób. Dużo spinających momentów, akcja. Zapraszam do czytania! U.K.