Kate przeraźliwie krzyczała . Nie wiedziałam co się dzieje, zostałam wyrwana prosto ze snu. Zdezorientowana wstałam z łóżka. Wybiegłam z pokoju i zaczęłam rozglądać się po długim, czarnym korytarzu. Niestety nikogo tam nie było. Musiałam jak najszybciej ją odnaleźć. W mojej głowie pojawiało się tysiące myśli co robić. Nagle zza ściany wyskoczyła Kate. Drżącym głosem powiedziała:
-Oni... Oni... Chcieli sprzedać mojego ulubionego konia.
- Uspokój się, wyluzuj. Chcieli... Czyli nie sprzedali?- ze spokojem zapytałam.
-Został w swoim boksie. Jak dobrze, że się przebudziłam. Gdybym nie usłyszała nadjeżdżającego samochodu, to mogłoby już go nie być.- ze smutkiem oznajmiła
-Ale jest. Głowa do góry i do przodu. Rano porozmawiamy z Weroniką.
-No dobrze. A teraz chodźmy spać. - rozkazała.
Długo nie mogłam zasnąć. Cały czas zadałam sobie pytanie "czemu chcieli sprzedać Mikusię". Przecież doskonale jeździła. Po godzinie udało mi się usnąć. Ding, ding, ding dźwięk budzika wyrwał mnie i Kate ze snu. Ubrałam turkusowe bryczesy, czerwoną koszulkę i poszłam na śniadanie. Nie chciało mi się czekać za przyjaciółką, bo jej, ubranie się zajmuje wieczność. Ze stołówki czuć było jakiś dziwny zapach. Gdy weszłam stał się nie do wytrzymania. Okazało się, że pastowali starą drewnianą podłogę, żeby nadać jej trochę koloru. Dla mnie to w ogóle różnicy nie było widać. Rozglądałam się za Krisem. Siedział jak zawsze sam przy ostatnim stoliku. Podbiegłam do niego.
-Witam pana. - z ironią w głosie powiedziałam.
-O dzień dobry wielmożna pani. - zaśmiał się.
-Jak tam?
-Wiesz... Wszystko dobrze tylko... Muszę ci coś powiedzieć. Nie wiem czy masz ochotę mnie wysłuchać.
-No pewnie wal śmiało.
-Od dłuższego czasu... Mi się podobasz... No po prostu zakochałem się.
Zrobiło mi się gorąco, nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć. Zatkało mnie. Po kilku minutach powiedziałam.
-Wiesz Kris... Ty podobasz mi się... Od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam.-strasznie zawstydzona powiedziałam.
-A więc teraz idę po coś do jedzenia dla ciebie.
-No chętnie coś zjem.
Byłam taka szczęśliwa, chłopak, w którym jestem zakochana to odwzajemnia.
-Przyniosłem ci grzanki z powidłami śliwkowymi. - oznajmił i położył na białym stole przygotowane przez niego śniadanie.
-Dziękuję.
-Przepraszam Bethany, ale muszę iść. Mamy dzisiaj teren. Jedziemy nad piękne, lśniące jezioro , muszę być punktualnie, bo wiesz, że Weronika nie lubi spóźnienia.
-No właśnie, Weronika!
-O co chodzi?
-Obiecałam Kate, że pójdziemy do niej.
-Dobra ja muszę do niej biec, do zobaczenia wieczorem.
-A co będzie wieczorem? - zaskoczony spytał.
-Ty, ja 19:15 spacer! - postawiłam go przed faktem dokonanym i pobiegłam do Kate.
Leżała na swoim łóżku. Miała dziwny wyraz twarzy, nie mogłam wyczytać z niego niczego. Był taki obojętny.
-Cześć. - powiedziałam.
-Hej Bethany. - odpowiedziała.
-Musimy iść do Weroniki, w końcu trzeba się dowiedzieć dlaczego chcieli sprzedać Mikusię.
-Nie ma na co czekać biegniemy!
Instruktorka była zajęta, lecz Kate to nie przeszkadzało. Podeszła do niej i zapytała smutnym głosem.
-Weroniko, mamy pytanie. - powiedziała także za mnie.
No, słucham? - odparła ze zdziwieniem.
-Dzisiaj w nocy byłam świadkiem, tego co chciałaś zrobić. Strasznie krzyczałam więc zostawili Mikusię w boksie i odjechali. Teraz chcę usłyszeć od ciebie wyjaśnień. - powiedziała Kate
-Ja też - oznajmiłam
-No dobrze... Powiem wam całą prawdę... Bo Mikusia jest chora, nie można jej wyleczyć. Dlatego chciałam ją oddać do hotelu, gdzie każdy będzie się nią bardzo dobrze opiekował. - oznajmiła ze łzami w oczach.
Kate wybuchła płaczem, nie mogła go powstrzymać. Chciałam ją pocieszyć, ale powiedziała, że chce zostać sama.
CZYTASZ
Przygoda W Siodle
أدب المراهقينKsiążka opowiada o dziewczynie, która bardzo chce nauczyć się jeździć konno. Jest to jej największym marzeniem, czy się spełni? Żeby dowiedzieć się odpowiedzi na pytanie zapraszam do czytania