Prolog

616 29 2
                                    

Wysiadłam z busa i zaczęłam rozglądać się wokoło. Ani żywej duszy. Co tu się działo? Wszędzie leżały porozrzucane śmieci, trawa w ogródkach była nie skoszona, w oknach widziałam mężczyzn z wszelkiego rodzaju bronią, podejrzliwie mi się przyglądających. Mimo pięknej pogody żadne dziecko nie bawiło się na dworze, chociaż były wakacje. Znajdowałam się teraz w małym miasteczku, które widziałam po raz pierwszy w życiu. Miałam tu bardzo bliskiego przyjaciela, z którym w młodości spędzałam każdą wolną chwilę. Właśnie. To było zanim się tu przeprowadził. Mam teraz siedemnaście lat, ale przeszłość ani trochę nie zatarła się w mojej pamięci. Pożegnanie z Jeffem pamiętam jakbyśmy rozstali się dopiero wczoraj... Z początku pisaliśmy do siebie codziennie, aż któregoś dnia nie odpisał. Po chwili jednak pojawiła się wiadomość:
" Droga Rose,
Jeśli to czytasz, to wiedz, że raczej nigdy się już nie zobaczymy. Jeff oszalał i zabił naszych rodziców. Ja tylko cudem uniknąłem śmierci. Bądź ostrożna!
Liu"
Westchnęłam cicho. Życie jest okrutne. Najpierw pozbawia mnie ważnej osoby jaką jest przyjaciel, a potem robi z niego psychopatę. Bez sensu. Muszę uciekać, bo dopadnie mnie człowiek, który zniszczył mi życie. Gdyby Jeff i Liu byli wtedy jeszcze w miasteczku nic, by się nie stało, ale los chciał inaczej. Rozejrzałam się jeszcze z nadzieją, że spotkam kogoś kto wskaże mi drogę do domu braci Woods. Miałam szczęście. Kobieta na oko miała dwadzieścia lat i zlękniona szła do domu. Zapewne wracała z pracy. Podbiegłam do niej :
-Przepraszam! Proszę się zatrzymać! Kobieta popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Schowaj się! On cię znajdzie!
-Jaki on? Nieważne. Szukam dawnego przyjaciela.
- Jak się nazywa?
- Jeffrey Woods.
- Bóg cię chyba opuścił! Jest tam.
Wskazała na niewielki dom jednorodzinny niedaleko nas. Zanim zdążyłam spytać o coś jeszcze kobieta zniknęła. Ponownie westchnęłam. Ruszyłam w stronę domu. Gdy byłam już przed drzwiami zapukałam. Zero odpowiedzi. Pukałam jeszcze wiele razy. Nadal nic. Nacisnęłam klamkę. Drzwi były otwarte. Bez zastanowienia weszłam do środka. Po chwili poczułam się obserwowana. Niepokój wkradł się w moje serce. Rozglądnęłam się lustrując dom centymetr po centymetrze. "Dziwne" - mruknęłam.

Hey, hey, hey!
Tu gabi12959! Mam nadzieję, że prolog się spodobał. Jeśli tak to możesz zostawić ślad w postaci komentarza lub obserwacji (albo tego i tego :D ).
Pozdrawiam, gabi12959.

Rose The Huntress {Zakończone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz