3

208 30 12
                                    

Ja: to ze u mnie też jest zachód słońca, nie znaczy, że też jestem w australii ok

mikey: i tak wiem ze jesteś w sydney

Ja: człowieku, opanuj sie

mikey: spotKAJMY SIĘ OMG

Ja: ok
Ja: europa czeka

mikey: kochanie klamanie ci nie wychodzi, cri. Co miałaś z geografii? Strefy czasowe hahah

Ja: ...

mikey: wyślę ci moje zdjęcie żebyś nie miała wątpliwości co do mojego wieku

Ja: czekaj
Ja: co
Ja: a jeżeli jestem 50-letnim pedofilem?

mikey: jestem dorosły

Ja: a ja mężczyzną

mikey: ej ale ja serio jestem dorosły ;-;

Ja: miałeś wysłać zdjęcie?

mikey: zmieniam ci nazwę

Ja: na jaką?

mikey: pedofil

Ja: nie zrobisz tego

mikey: nie znasz moich możliwości 😏

Odłożyłem telefon, przypominając sobie, że miałem sprawdzić co u Ashtona.
Usłyszałem jeszcze kilka wibracji, ale zostawiłem telefon na biurku.
Wyszedłem z mojego pokoju, przechodząc kilka kroków i będąc pod drzwiami chłopaka.
Zapukałem, i nagle zdałem sobie sprawę jak przeraźliwie cicho tam jest.
Nie usłyszałem odpowiedzi ani pozwolenia, więc jak normalny, porządny przyjaciel - wszedłem.
Niesamowity bajzel pozostał na swoim miejscu od rana. Przeleciałem (d.a. Hahahahaha nie w tym sensie kochani) wzrokiem pokój, ale nie znalazłem w nim Ashtona.
Zerknąłem jeszcze raz na łóżko i dopiero po przyjrzeniu się, zobaczyłem na nim wybrzuszenie (d.a znowu nie w tym sensie).
- Ash? - zapytałem, jednak bardziej do siebie niż do niego.
Odpowiedziało mi ciche, bo ja wiem, pochrapywanie.
Podszedłem do łóżka i usiadłem na jego skraju.
Odkryłem kołdrę i zobaczyłem mojego przyjaciela, który słodko sobie spał.
Naprawdę, słodko.

Totalnie nie miałem serca, by go budzić.

Więc tego nie zrobiłem.

I to był pierwszy błąd.

Przepraszam. Nie dodawałam nic ponad miesiąc.

Moje życie to gówno i tak właśnie się czuje.

Rozdział cholernie krótki, jednak nie miałam sił go kończyć.

Przepraszam.

primo [muke] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz