Ale Leo mnie złapał...
-Ddzięki...- Jąknełam się...
-Proszę- Uśmiechną się.
Weszłam do szatni i przebrałam się w to:
Mamy dziś WF na dworze...
Do szatni weszły wszystkie dziewczyny z mojej klasy...
-Wiecie ja dziś nie ćwicze...- powiedziała Amanda... Ta jeden z plastików...
-Czemu?
-Bo nie chce żeby jej się twarz rozpłyneła.- Odpowiedziałam...
-Słucham?!
-Głucha jesteś tapeciaro?
-Suka...
-Do kogo to było? - Wszedł Leo do naszej szatni.
-Do niej- wskazała na mnie palcem..
-Tak?
-No tak...
-I dobrze ta suka nie zasługuje na nic...
Ała? Bolało... Jak Leo mógł to do mnie powiedzieć.
-Lleo? Dlaczeego? - spytałam z łzami w oczach.
-A co ty nie jesteś suką? A nie sory ty jesteś zwykłą dzifką bez uczuć...
Teraz łzy mi poleciały...
-O Hood płacze! Haha! - zaczęli się nabijać...
Ja sięgnełam tylko po plecak i wybiegłam ze szkoły...
Biegłam do domu.
W DOMU
(C-Calum , A-Ash , L-Luke , M-Micheal)
-Cze... Ej mała co jest? (L)
-Nnic...
-Jak to nic przecież jesteś cała w łzach (C)
-Odpierdolcie się!
Perspektywa Leomdrego (Nowa ^^)
Po co ty to mówiłeś?! Żeby przypodobać się plastikowi?! Oczywiście znów zjebałeś... Eh... W sumie mam ją w dupie... Ja chce łamać tylko serca... Nie chce przyjaciół...
Perspektywa Hope
Kolejne rany... Kolejne cierpienie... Kolejne wylane łzy... Tja , każdy zasługuje na szczęście...
-Otwórz te drzwi! (C)
-Japierdole zaraz je wyważymy! (A)
-Dobra sama chciałaś! (L)
-Raz,dwa,TRZY!
Drzwi upadły...
-Kurwa Hope! Co ty zrobiłaś! (C,L,A,M)
-Nie widać?
-Po co? To nie pomaga!(C)
-Ale odstresowuje! Kara!
-Dobra bierz bandarz...
Pokazałam im rany , tworzyły one imię... Tak na nich pisało LEONDRE...
-Kto to? (L)
Z oczu poleciały mi łzy...
-Chuj,dupek,świnia,były przyjaciel! Mówić dalej!?
-Nie...
Zawiązali mi bandarz...
-Mała , ten kolor na włosach trzeba ci zmienić...
-Ja chce bląd! Albo nie! Różowe!
-To ja idę do sklepu!
1 h później...
Mam już różowe włosy ^^
-Mi (Tak Hope zdrobnia Michael) te włosy są zajebiste!
-Ciesze się że ci się podobają ^^ (M)
-Aaaaa... Kolejny kucyk pony! (A)
I poszłam do siebie...
Umyłam się , przejrzałam socjal media i odpłynełam...
NEKST DEJ! (I ten perfekt englisz 👌)
Wstałam wyspana! W końcu!
Ubrałam nawet ciekawy strój :Zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły...
-Cześć.- przywitała mnie moja przyjaciółka. Ma na imię Ola. Jest wysoką blądynką. Szczupła i zgrabna. Po prostu ideał...
-Hej...
-Masz śliczne włosy *-*
-Idź do Mikiego też ci przefarbuje...
-Okej... Ale nie dziś...
-Spoko co pierwsze?
-Matma...
-Nieeeee...
-Co?
-Przypominało mi się coś....
-Dobra chodź...
-Ał...- syknełam bo ścisneła mi rany
-Coo?
-Puść!
-Okej..
-Dzięki.
-Znów to robiłaś?
-Odwal się!- Przyśpieszyłam krok. Nie lubię jak ktoś mnie o to pyta.
Weszłam do sali i usiadłam do ławki. No niestety on też dziś jest...
-Hej :)
Nie odpowiedziałam tylko wyjełam swój zeszyt i zaczęłam w nim rysować...
-Ręka...
-Co? - spytałam zdezorientowana.
-Pokarz mi rękę.
-Po chuj?
-Nie pamiętasz? Mamy sobie codziennie sprawdzać ręce...
-Sprawdzalibysmy gdybyś mnie nie osmieszył...
-Przepraszam ...- powiedział z żalem i smutkiem na twarzy...
-To i tak nic nie zmieni- Pokrecilam głową...
-Ale..
-Mam w dupie twoje ale..
A to masz w dupie?
Pokazał mi rękę na której było moje imię narysowane żyletką....
-Tak...Zabolało co?
-Trochę...
-Tak samo jak mnie wczoraj ;)
-Wiesz jesteś naprawdę taką suka jak Matt mówił...
-Matt...- Powiedziałam z łzami w oczach...- SZKODA KURWA ŻE TO ON MNIE ZGWAŁCIŁ I UPROWADZIŁ!- Krzyknełam...