Moje szczęście..część 5

8 0 0
                                    


Stale powtarzały się te czynności, dzień w dzień , przychodziła do mnie Pani Amanda i długo rozmawiałyśmy.Byłam coraz starsza i silniejsza, jednak nigdy wystarczająco gotowa , aby porozmawiać z kimś innym .Gdy kobieta opuszczała moją sale , siadałam w kącie i ukradkiem spoglądałam w okno. Podziwiałam widoki, naturę ,która z każdą porą roku , była coraz piękniejsza.Lata mijały , jednak w moim życiu poza wiekiem nic się nie zmieniało.Tylko jesienią ,w moje urodziny zamykałam się w pokoju i nikogo nie wpuszczałam.Zasiadałam wtedy przy samym oknie i zamykałam oczy. W ten dzień wolałam posiedzieć sama , w ciszy i spokoju. To była chwila dla mnie i moich rodziców , którzy wciąż byli dla mnie najważniejsi. Może to dziwne , ale od czasu pogrzebu nigdy nie poszłam na cmentarz. Nie miałam pojęcia , jak tam teraz wygląda, nie odwiedziłam też naszego dawnego domu. Jakoś nic nie ciągnęło mnie do tych miejsc, może poprostu bałam się stanąć w obliczu nowych wyzwań..Tegoroczne urodziny, już 15 miały odbyć się tak samo. Zniechęcona i smutna nie miałam ochoty wstać z łóżka , ale niestety trzeba przejść ten dzień..Zjadłam pozostawione przez Panią Laure  jedzenie i ubrałam się w czarną , żałobną sukienkę.Zdjełam moje kolczyki usiadłam przy oknie i spojrzałam na zegar, wybiła dokładnie 12:30 , ta chwila trwała jak wieczność. Wszystko mi się przypomniało...dobre i złe chwile. W głowie ukazał się szczególny obraz z przed 9 lat kiedy to dowiedziałam się o tragedii.Popadłam w głębokie zamyślenie i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę , że ktoś przekręca klamkę .Ocknęłam sie i w pośpiechu pobiegłam w stronę drzwi , szczególnie dzisaj nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Niestety osoba po przeciwnej stronie była silniejsza i chodz próbowałam się siłować , nie zdołałam zamknąć dzrzwi. Jak łatwo można się domyśleć , była to Pani Amanda. Spojrzałam na nią z miną seryjnego mordercy uświadamiając jej tym samym , że nie mam ochoty nikogo gościć , a zwłaszcza w ten dzień. Kobieta ze spokojem podeszła bliżej , pocałowała mnie w czoło i uśmiechnęła się do mnie. Jej uśmiech był tak promienny i radosny , że nie miałam odwagi aby poprosić ją o wyjście.Powiedziała , że dziś wielki dzień , moje 15 urodziny , wkraczam powoli w dorosłe życie. Nawet nie wspomniała o śmierci moich rodziców , choć dobrze widziała o tym i co przeżywam każdego roku  w ten dzień, pewnie nie chciała mnie martwić..Powiedziała , że ma dla mnie niespodziankę  i nie życzy sobię , żebym odmówiła.Po śmierci moich rodziców, znienawidziłam niespodzianki, jednak może warto byłoby to zmienić...

Moje Szczęście..Where stories live. Discover now