[003.] - Nieznany świat

459 50 4
                                    

OdaŁtorsko: Magda Hmm... hej! Jestem Magda i kompletnie nie mam pojęcia co tu napisać xD. To mój pierwszy, nieporzucony w połowie pierwszego rozdziału ff. Do tej pory pisałam tylko miniaturki. Naprawdę cieszę się, że znalazłam tak wspaniałe dziewczyny, które ze mną wytrzymują. To niezwykłe! Mogłabym lać wodę w nieskończoność, ale nie będę za bardzo Was zanudzać i po prostu zaproszę do kolejnego rozdziału tego opowiadania. Enjoy!

Betowała niezastąpiona, najcudowniejsza Julcia (https://www.wattpad.com/user/Ksiezycowa)Naprawdę, wpadajcie do niej, bo jest genialna.


***

Jedna z bocznych uliczek Chinatown, na dosłownie chwilkę, rozświetliła się oślepiającym światłem. Gdy ów blask zgasł, dwie postacie wyłoniły się z mroku ulicy, spojrzały na siebie i rozległy się krzyki.

– Idioto, coś ty zrobił?! Mogło nam się coś stać! Cholera, ja tylko chciałam usunąć ci część wspomnień i zniknąć. Co teraz? Na Merlina, wszystko zawaliłam... Teraz, to już na pewno zmieni się przyszłość. Musiałeś odbijać to durne zaklęcie?

– Ja?! Może jeszcze sam je na siebie rzuciłem?! Nie miałaś prawa próbować usunąć mi wspomnień! Należą do mnie!

– Musiałam, nie rozumiesz?! Nie mogłeś mnie pamiętać! Wylądowałam w twoich czasach przez przypadek!

– To nie dawało ci pozwolenia na majstrowanie w mojej głowie! Głupi, naiwnie brałem cię za kogoś w rodzaju mojego sprzymierzeńca, niezdolnego do zrobienia mi czegoś takiego!

– Nadal nie rozumiesz! – krzyknęła wzburzona i poirytowana dziewczyna. – Skup się. Co by było, gdybyś za kilkanaście lat, jako nauczyciel, zobaczył mnie na Ceremonii Przydziału? Mógłbyś mnie rozpoznać, reagowałbyś zupełnie inaczej! Wszystko by się zmieniło! Robiłbyś zupełnie inne rzeczy, a jesteś naprawdę ważną osobą w tej wojnie.

– Mogłaś mnie ostrzec! To był odruch – syknął Severus.

– Przecież całkiem sporo ci wytłumaczyłam! Innym po prostu usuwałam wspomnienia z ukrycia. Teraz żałuję, że z tobą też tak nie postąpiłam. Musisz wrócić do swoich czasów!

– Ach tak? Ciekawe, jak mam to zrobić!

– Skoczymy, gdy znów zregeneruję siły. Albo po wykonaniu misji. Na razie, trzeba się zorientować, w którym roku wylądowaliśmy. Miałam precyzyjnie nastawioną datę, ale twoje zaklęcie mogło ją dowolnie zmienić. Uch świetnie, nie wiem, co my zrobimy.

Zdecydowała się przejść kawałkiem zaciemnionej ulicy, bacznie rozglądając wokoło i oceniając sytuację. Po minucie lub dwóch, wróciła, ściskając czarno-białą gazetę – albo coś, co nią wcześniej było – do swojego, pożal się Merlinie, towarzysza.

– Jesteśmy na Chinatown i zakładam, że jest niedługo przed wojną, chociaż przez tę plamę nie idzie odczytać dokładnej daty. – Podała mu zwinięty papier. – Doszłam do wniosku, że muszę trochę zmienić twój wygląd, abyśmy mogli udawać rodzeństwo. Nie możemy tak po prostu się tutaj razem przechadzać. Mogę? – Nie uzyskując od chłopca żadnej reakcji, z powrotem wyrwała gazetę spomiędzy jego dłoni, starając się skupić na sobie jego spojrzenie i odezwała się już nieco łagodniej. – Posłuchaj. Przepraszam, że chciałam rzucić na ciebie Obliviate, okay? Ja po prostu nie mogłam postąpić inaczej...

– Jak chcesz zmienić moją twarz?

– zapytał zwięźle.

– Podstawowe zaklęcia plus eliksir zwiększający ich trwałość. Będą się wtedy utrzymywać około kilkanastu godzin. Zmniejszę nos, rozjaśnię włosy... Ogółem, upodobnię trochę do siebie.

Przyszłość bez przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz