Rozdział 8

92 9 2
                                    

To nie byli oni, to nie byli oni, to nie mogli być oni. Te słowa powtarzałem sobie w kółko. 

I choć widok ich strachu był okropny, to chyba wolałbym  nie obudzić się ze snu. choć dręczyły mnie koszmary, zjawy senne. Ale w rzeczywistości było gorzej.   

Ciężko mi było wstać z łóżka ze świadomością, że jutro jest ten dzień. Cały Kapitol czeka zniecierpliwiony, aż zaczniemy się mordować.  Moje życie od zawsze było nic nie warte. Wszyscy traktowali mnie jak śmiecia, kolejny chłopak ze Złożyska. Tyklko Lily, mama i brat mnie doceniali. Moja najukochańsza Lily, gdyby mnie nie wylosowali ożeniłbym się z tobą  i nasze dzieci przeżywałyby ten sam stres. Może nasz syn byłby Trybutem? Och, nie ma co gdybać,  mój los tak naprawdę już nie zależy ode mnie. 

Może nigdy nie zależał ode mnie? Czy zawsze wszystkim kierował Kapitol?

Kiedy uświadomiłem sobie, która jest godzina, przerwałem rozmyślania i ruszyłem na śniadanie. Jeśli mam niedługo umrzeć, to chce chociaż zginąć najedzony. Przywitałem się ze wszystkimi i nałożyłem sobie wielką porcję kurczaka w sosie śmietanowym. Zabrałem ze sobą talerz pełen jedzenia i ruszyłem w stronę kanapy. Za 10 minut mieli ogłosić nasze wyniki. Na pokazie rzucałem toporami i młotami. Mój pokaz pewnie nie zrobił specjalnego wrażenia. Dlatego jedyne na co liczę, to wynik wyższy od Barta. Ten popapraniec musi być gorszy ode mnie. 

Cała drużyna Dwunastki przysiadła się do mnie dwie minuty przed rozpoczęciem transmisji. Razem z Maysille nie przyglądaliśmy się specjalnie uważnie wynikom naszych przeciwników. Żartowaliśmy i objadaliśmy się pysznymi potrawami. Dopiero kiedy na ekranie wyświetlono zdjęcie Kate zainteresowaliśmy się ekranem. Speaker monotonnym głosem podał wynik Kate, który wynosił 5. Następna była Maysille z wynikiem 8, Bart z wynikiem 9. Na samym końcu byłem ja z wynikiem

-11?-powtórzyłem niedowierzając

-Gratulacje Haymitch, jestem dumna-zapiszczała Melanie Tonton

-To chyba jakaś kpina, ty 11? Nie zasłużyłeś nawet na 5!-Bart wstał z kanapy i złapał mnie za koszulkę-Jesteś zerem, nie możesz mieć wyższego wyniku niż ja-zamachnął się pięścią, ale na szczęście ja w ostatniej chwili odskoczyłem.

-Pojebało cię?-odepchnąłem chłopaka, który upadł na drewniany stolik. Mentorka pomogła mu wstać i spojrzała na obu wilkiem. 

-Co się z wami dzieje? Poczekajcie do jutro i wtedy się pozabijajcie.


***

Wracam tu po bardzo długim czasie. 

Do powrotu skłonił mnie komentarz @killijoy26 

Od teraz postaram się pisać regularnie

E. xxx





(NIE)WYGRANY Haymitch Abernathy [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz