Rozdział 5

89 12 4
                                    

Początkowo nie mogłam się zdecydować co mam na siebie włożyć, ale po jakiejś godzinie siedzenia przed szafą w końcu wybrałam zwykłe, czarne rurki z dziurami oraz szarą bluzę z kilkoma ćwiekami ma ramionach.

Po wybraniu już swojego stroju, poszłam porządnie umyć swoje ciało i włosy.

Podczas mycia się myślałam o tym o co może chodzić Shawn'owi i czy to jest aż tak poważne, że nie mógł mi napisać w SMS'ie tylko podczas spotkania ma to zrobić. Trochę to dziwne, ale nie chciałam się z nim spierać o to, żeby mi napisał, zobaczymy co powie.

Kiedy miałam już umyte ciało, wzięłam swój ulubiony szampon o zapachu wiśni, nałożyłam odpowiednią ilość i zaczęłam myć swoje włosy. Jak już były wystarczająco spienione, spłukałam płyn i powtórzyłam poprzednią czynność. Następnie wyszłam z kabiny prysznicowej, nie patrząc na swoje odbicie w lustrze, żeby nie psuć sobie humoru i zaczęłam się wycierać swoim ulubionym mięciutkim ręcznikiem, a włosy zawinęłam w tak zwany "turban". Kolejną rzeczą, którą zrobiłam, było nasmarowanie ciała balsamem oczywiście o zapachu wiśni, ponieważ kochałam właśnie taki aromat. Potem nałożyłam wybrane wcześniej ubrania i ściągnęłam ręcznik z głowy, a po chwili zabrałam się za rozczesywanie włosów. Ta czynność sprawiała wiele kłopotów, ponieważ one ogromnie się kołtunią. Po "walce" z moimi lokami, wysuszyłam je.

Spojrzałam na ekran telefonu. Była 18:35. To oznacza, że nie zdążę wyprostować swoich włosów, bo zawsze zajmuje mi to conajmniej 45 minut. Super.

Zrobiłam delikatny makijaż, składający się z podkładu, tuszu, eyelinera oraz szminki.

Kiedy byłam gotowa, popsikałam się swoimi ukochanymi perfumami. Wtem zadzwonił dzwonek do drzwi, oznajmiający przybycie Shawn'a.

Mimowolnie się uśmiechnęłam na tę myśl, że się z nim spotkam. Chociaż nie jest to randka, lecz sam fakt spotkania wprawia mnie w radość.

Zeszłam na dół i krzyknęłam do mamy.

- Mamo, ja wychodzę, wrócę niebawem, papa.

- Ooo z kim i gdzie wychodzisz?

- Z Shawn'em, ale jeszcze nie wiem gdzie, bo to on zaplanował.

- No dobrze, córciu. Baw się dobrze i nie wróć za późno do domu.

Jakby ją obchodziło kiedy ja będę w domu. Phi.

Nie odpowiedziałam matce, tylko zabrałam torbę, wsadziłam do niej klucze oraz telefon i udałam się w stronę drzwi.

Kiedy otworzyłam je, oniemiałam.

Stał tam z idealnie ułożonymi włosami, z resztą jak zwykle. Biała koszulka opinała jego klatkę piersiową, ukazując przy tym jego mięśnie. Na nogach miał zwykłe, czarne dżinsy, a jego stopy zdobiły tego samego koloru buty z firmy Nike.

Mimo, że był to zwyczajny ubiór, to i tak zniewalał.

Był oparty o framugę z ręką na biodrze i kiedy mnie zobaczył to uśmiechnął się szeroko.

Poczułam jak moje policzki robią się czerwone, a w brzuchu szaleje stado motyli.

W końcu nieśmiało odwzajemniłam jego gest i zamknęłam drzwi, a chłopak się ze mną przywitał.

- Cześć Ana, ślicznie wyglądasz. - powiedziawszy to posłał mi oczko, a ja czułam jak robię się jeszcze bardziej czerwona.

- H-he-ej-j... d-dz-zi-ię-ęk-ki-i...- odpowiedziałam, lekko drżąc.

Shawn niespodziewanie się do mnie przytulił, ja poczułam ulgę i odrobinę się rozluźniłam.

Soon will be fineWhere stories live. Discover now