Flowers.

64 7 4
                                    

-Lil kurwa, idź wreszcie odtworzyć te cholerne drzwi!!
Moja ukochana Liv, jak zawsze pierwsza słyszy coś lub kogoś, kto dzwoni do drzwi ale podejść to nie podejdzie, bo w końcu do drzwi od jej łóżka jest tylko 5 metrów.

-Czego się drzesz? Nóżek bozia nie dała? Idź i otwórz temu biednemu człowiekowi.- powiedziałam zarzucając kołdrę na głowę.

W całym mieszkaniu rozległ się kolejny głośny. Ktoś zaczął trzaskać pięściami o drzwi.
Nie wytrzymałam. Właśnie otrzymałam wkurw 4 stopnia czyli jest źle i to bardzo.

-Czego walisz w te drzwi jak jakiś niepełnosprytny, chory umysłowo, opętany niedojabaniec?!??!?!-wykrzyczałam temu człowiekowi w twarz, nawet nie zważałam no to czy jest to płeć męska czy damska. Dopiero gdy podniosłam wzrok, zauważyłam białe zęby szczerzące się do mnie, widać było że ten dupek nie mógł się powstrzymać od śmiechu.

- Yyy... To chyba do ciebie- powiedział, podśmiewając się, podając mi kwiaty.                                               Nie były to byle jakie kwiaty, nie takie zerwane z ogródka czy tandetne czerwone róże ale bukiet lilii. Pięknych białych lilii.

W sumie zrobiło mi się wstyd, że tak nakrzyczałam na tego chłopaka, no ale no nie wolno burzyć wielkiej świątyni spokoju Lil i to jeszcze podczas snu.

- A to z jakiej okazji? - powiedziałam zmieszana.
- Ty sobie nie myśl że to ode mnie.
No i czar prysł, myślałam że będzie chociaż miły.
- Leżały pod moimi drzwiami, a że ja nie jestem Lily tak jak jest napisane na tej karteczce to odniosłem je do Ciebie, jak się dobrze orientuję to masz tak na imię prawda?- uśmiechnął się.
-Tak,tak...dzięki i przepraszam, że tak na ciebie nakrzyczałam.
- Luz, wiem już chociaż, że nie wolno cię budzić - zaśmiał się.

Po 20 minutach stania pod drzwiami w miarę dużo się o nim dowiedziałam np. Ma na imię Will, mieszka obok razem z jego kumplem Zackiem, ogólnie nawet spoko człowiek, szkoda że go tak wcześniej oceniłam aaa i jest szaleńczo przystojny.


Wzięłam kwiaty i włożyłam je do wazonu no dobra nie miałam wazonu, do kubka z wodą, tak wiem jest u nas biednie.
Odczepiałam karteczkę na której było napisane:

Dla Lily :*

"Hej :) Żyjesz? Wszystko dobrze? Bo widziałem że nieźle oberwałaś od tego gnojka. Przyniosłem twoje ulubione lilie, żebyś szybko wróciła do zdrowia :)"

  

Przez pięć minut patrzyłam tylko na tę kartkę, a później zaczęłam ją jeszcze raz czytać tym razem uważniej i dokładniej. Jednak za każdym razem gdy podejmowałam próbę przeczytania tego, nic nie rozumiałam. Najbardziej dziwiło mnie ostatnie zdanie "przyniosłem twoje ulubione lilie". Rzeczywiście to są moje ulubione kwiaty bo mają dla mnie szczególe znaczenie ale żadna osoba na świecie o tym nie wie nawet Liv i Kate.
Z jednej strony trochę się przestraszyłam ale z drugiej było to nawet miłe bo pierwszy raz ktoś wysłał mi kwiaty i o mnie pamięta.


------------------------------------

Witajcie :>

Dosyć długo byłam nieobecna (wiem ok. 6miesięcy xD) ale już wróciłam. Jakby kogoś to obchodziło xD 

 Stwierdziłam, że no wypadałoby coś napisać . A więc, tutaj macie o to ten tak bardzo beznadziejny, pisany na szybko rozdział. :>

U.

Message from the old friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz