Nawet nie zadawałam sobie sprawy jak właśnie się upokarzałam. Krzycząc na środku pokoju, jak to ja nienawidzę świata pogarszałam tylko sprawę. Ludzie coraz bardziej się śmiali, wyciągali telefony by mnie nagrywać i wrzucali później to do sieci. Byłam całkowicie odłączona od tego świata.
Ktoś szarpnął mnie za ramię i wyprowadził z mieszkania. Od razu wiedziałam że znaleźliśmy się na dworze, bo zimny podmuch wiatru dotknął mojego ciała .
Silne ramię podtrzymywało moje ciało przed znalezieniem się na ziemi. Po chwili poczułam, że się unoszę, przez moment myślałam, że juz schodzę z tego świata, ale wiadomo co robi alkohol z człowiekiem i oczywiście ktoś poprostu wziął mnie na ręce. Więcej nie pamiętam bo chyba zasnęłam albo co jest bardziej możliwe, zemdlałam (ostatnio mi sie to często zdarza).
Otworzyłam oczy i ku mojemu zdziwieniu leżałam we własnym łóżku. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a to co działo się w moim brzuchu przypomniało drugą wojnę światową.
Po wyjściu z teraz juz nie takiej czystej toalety zobaczyłam leżącą na stole kartkę,a obok niej szklankę z wodą.
,, Witaj :)
Jak się spało? Pewnie teraz boli cię głowa po wczorajszej imprezie. Dlatego pij dużo wody. Nie zawracaj sobie głowy tymi wszystkimi filmikami z tobą w roli głównej które krążą po Internecie, bo ich juz tam nie ma, zająłem sie tym osobiście ;)"
Stałam nieruchomo z białą kartką w dłoni i wpatrywałam sie w okno. Właśnie w tej chwili przepływała przez moją głowę niezliczona ilość pytań. Jedyne co wiedziałam to to, że napisał to ten sam człowiek który zostawił mi kwiaty kilka tygodni temu. Zauważyłam to po charakterze pisma.
Jak ten człowiek dostał się do mojego mieszkania? Kim on jest? Czego ode mnie chce? W jaki sposób dziewczyny go nie zobaczyły w mieszkaniu?... Jak tylko pomyślałam o moich kochanych współlokatorkach, to od razu sięgnęłam po telefon. Oczywiście, jakby nie mogło być inaczej- rozładowany. Szukanie działającej ładowarki potrwa tysiąc lat, bowiem wszystkie mają powyrywane, przecięte kable albo są przepalone.
Nawet nie podjęłam sie tych poszukiwań tylko popędziłam do pokoju obok. Otworzył oczywiście Will. Jego wzrok jeździł po moim całym ciele. Właśnie uświadomiłam sobie że znów pokazałam mu się bez makijażu.
- Cześć sąsiedzie, przepraszam że musisz mnie znowu oglądać w takim stanie, ale no cóż, życie -uśmiechnęłam się - wpadłam pożyczyć ładowarkę.
Nie patrząc na to czy mnie wpuszcza do środka czy nie, weszłam tam i od razu zobaczyłam piękna, nie zniszczoną ładowarkę. Wyciągnęłam ją z kontaktu i wyszłam z pokoju. Za sobą jeszcze usłyszałam ironiczne "ależ oczywiście częstuj się" a ja tylko krzyknęłam głośne "też cie kocham " i podłączyłam swój telefon.
Po włączeniu, to urządzenie wibrowało jak opętane.
Z tych wszystkich rzeczy które zobaczyłam w tym telefonie tylko trzy mnie najbardziej zdziwiły:
I. Masz 50 nieodebranych połączeń
II. 120 nie przeczytanych sms'ów
III. Treść jednego z tych 120 sms'ów.
Ciekawe kto sie do mnie tak dobijał? No oczywiście kto inny jak nie te dwie idiotki z którymi mieszkam.
Ostatnia wiadomość brzmiała następująco:
OD LIV: Lil kochanie, nie zamierzasz odbierać, odpisywać nam i nie dawać jakiegokolwiek znaku życia, to my się buntujemy!!! Wyjeżdżamy!! Ps. Nie pytaj Willa i Zacka gdzie jesteśmy bo oni w ogóle nie wiedzą gdzie jesteśmy:) A jak się juz dowiesz to ha ha GIŃ XDDDD Ps. Wiemy że się bez nas świetnie bawiłaś i wiesz co? Miej tego kaca najgorszego na świecie. Jak mogłaś nas nie zabrać, no foszek no. Dobra bæ jak już będziesz w domu to oddzwoń bo wiesz troche sie martwimy :*.
Zaśmiałam się, połączenie wkurwu, beki, ironii i opiekuńczości Liv jest takie zabawne.
Po ogarnięciu siebie i całego mieszkania wpadłam jeszcze raz do chłopaków obok i wypytałam dokladnie o tajemniczą wyprawę moich robaczków. Przy okazji oddałam Willowi ładowarkę.
Okazało się, że dziewczynki wybrały sie nad jezioro na kilka dni pod namioty. Oczywiście widzą, że kocham tam jeździć, ale cóż musiały sie zemścić.
CZYTASZ
Message from the old friend
Teen FictionKiedyś najlepsi przyjaciele, teraz zupełnie obce osoby, unikające kontaktu wzrokowego na ulicy. Czy uda im się to naprawić ?