Rozdzial VII Ferna

23 3 0
                                    

Chłodną nocną ciszę przerywał jedynie lekki wietrzyk. Całe miasteczko spowite było już we śnie. Jedyne światło które oświetlało ulicę, pochodziło ze srebrzystej poświaty księżyca. Dwie zakapturzone postacie stały na wytartej ścieżce prowadzacej z miasteczka na obrzeża lasu.
-Nawet nie wiesz jak kocham to robić- Powiedziała zadziornym głosem dziewczyna stojąca kilkanaście kroków za mrocznie wyglądającym mężczyzną. Dla własnego dobra, nie próbuj wyprowadzać mnie z równowagi- Powiedział, powoli odwracając się w jej stronę. Był od niej prawie o głowę wyższy, ale najwyraźniej się go ani trochę nie bała. Wręcz przeciwnie. Uśmiechała się od ucha do ucha jak wariatka.

W chwili gdy ruszyła w jego stronę, dziwny uśmieszek nadaj nie schodził z jej ust, a krople delikatnego deszczyku wydawały się parować po zetknięciu z jej ubraniem. Z każdym krokiem zbliżała się co raz szybciej. Gdy już biegła, na jej zaciśniętej pięści pojawiły się płomienie. Gdy znalazła się tuż przed zakapturzonym mężczyznom. Z wielką siłą cisnęła kulą ognia. Tak wielką, że bez problemu pochłonęła by trójkę ludzi.

Łatwizna - powiedziała zadowolona z siebie
I to jaka - Usłyszała za sobą, lecz nie zdarzyła się odwrócić. Poczuła czyjąś dłoń na ustach i straciła przytomność.

Zrodzeni z żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz