Rozdział IX "Młody"

21 3 0
                                    

Stałem nad nieprzytomną dziewczyną i nie bardzo wiedziałem co dalej zrobić. Nie wyglądała na łowce. Ba! Przecież używała magii. Dość nieudolne, ale jednak. Tkwiłem tak w zamyśleniu jeszcze parę chwil, jednak w końcu podjąłem decyzje nie podobną do tego w jaki sposób traktowałem resztę ludzi.

Każdy kto odważył się na walkę ze mną wypoczywa teraz kilka metrów pod ziemia, lub postradał zmysły. A raczej niemal każdy. Na przykład ten kretyn który, myśli że nie wiem, że mnie śledzi - Dokończyłem zdanie na glos odwracając się w stronę oddalonego małego domu w którym można powiedzieć, że mieszkałem. Nigdy się nie nauczycie? - Wołałem pewny siebie idąc spokojnie w stronę domu, przy którym stał już nie ukrywając się, znajomo wyglądający mężczyzna.
Chyba pomyliła mnie z tobą łowco - bylem pewny, ze mnie słyszy.

Zza chmur wyłonił się księżyc. Nieznajomy zdjął z głowy kaptur i ze złośliwym uśmieszki zawołał mnie po imieniu, którego nikt nie mógł znać - No witaj Dezmond. Przez chwilę mnie zamurowało. Jak on mnie znalazł? Udając brak zaskoczenia odpowiedziałem spokojnie
- Znów się spotykamy młody
-Tylko o kilka dni
-Szukałeś mnie żeby posprzeczać się jak za dawn...
Nie skończyłem zdania a on już stał za mną ze sztyletem na moim gardle
-Teraz wiesz po co cię szukałem?
Zerknąłem szybko na niebo. Księżyc wciąż jasno świecił. Była pełnia - Ah te moje szczęście - Pomyślałem. Za dużo światła.

Jednak tam gdzie jest światło, zawsze jest jakiś cień. Na przykład jego cień. Rozłożyłem ręce na boki, a on powtórzył moje ruchy. Nastepnie podciąłem mu nogi szybkim obrotem a gdy wpadł na drzewo przyszpiliłem go do niego przez ramię za pomocą włuczni, którą również stworzyłem z cienia.

Widziałem przerażenie w jego oczach. Nigdy mi nie dorównasz. Młody - powiedziałem rzucając kolejną włócznie. Tym razem celowałem w głowę. Jednak on błyskawicznie zniknął. Dosłownie.

Błysk jakby pioruna zastąpił jego miejsce, jednak poruszał się niemal bezdźwięcznie. Ranny musiał się wycofać i na pewno dwa razy się zastanowi zanim znów mnie zaatakuje. Ale dlaczego zaczął mnie szukać, skoro od pięciu.. Nie. Siedmiu lat nie dawał oznak życia?

Jedno jest pewne. Tutaj nie mogę zostać. Ale tej małej też nie mogę zostawić. Co prawda mieszkańcy raczej jej na stosie nie spalą, a może wręcz odwrotnie. Ale nieprzytomna nic nie zdziała.

Westchnąłem i wziąłem ja na ręce. Wyglądała dość uroczo gdy nie próbowała mnie zabić. Położyłem rękę na jej czole, dzięki czemu mogłem kontrolować jak długo potrwa jej drzemka, a nastepnie rozpłynąłem się w mroku wraz z rudą dziewczyną.

W samą porę, bo gdy tak przeskakiwałem z cienia do cienia, wyczułem coś, czego nie odczuwałem już od bardzo dawna. Cholera. Tylko nie ona.. - pomyślałem i niemal wpadłem wprost na dziewczynę w jasnej szacie, która już materializowała swój oręż. świetlświetlistą tarczę oraz miecz. Czy dziś wszyscy chcą mnie zabić?!

Zrodzeni z żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz