rozdział 2

10 1 0
                                        

Po kilku godzinach wreszcie dojechaliśmy. Mieliśmy do swojej dyspozycji jeden jednopiętrowy domek z trzema sypialniami, kuchnią, łazienką i dużym pokojem. Złapałam swój plecak i pobiegłam na górę z Kat depczącą mi po piętach. Ona wparowała do pokoju z widokiem na na las.
- Rezerwuję dla mnie i dla Petera - powiedziała z uśmiechem i rzuciła swój bagaż na łóżko pod oknem. Weszłam do pokoju sąsiadującego z jej sypialnią i wybrałam lepsze łóżko, czyli to od strony ściany. Otworzyłam okno na ościerz i prawie cała się przez nie wychyliłam. Widok zaparł mi dech w piersi. Rozległe jezioro, którego drugi brzeg prawie nie było widać, sprawiało wrażenie, że wystarczy wystawić rękę i możnaby musnąć palcami wody. Na gładkiej tafli tańczyły promienie popołudniowego słońca. Usłyszałam, jak oo schodach idą chłopcy. Bliźniacy zajęli pokój na lewo od nas, co zostawiało Nicka ze mną.
- Jeśli chcesz, to mogę spać na kanapie w salonie - powiedział beznamiętny, tonem.
- Nie ma takiej potrzeby, no chyba, że chcesz... - odparłam. Chyba niezbyt był zadowolony z tego przydziału pokojów.
- Wolałbym nie. - odrzekł i zaczął się rozpakowywać. Patrzyłam przez chwilę na jego precyzyjne ruchy. Oderwałam wzrok i podeszłam do łóżka. Jak to się stało, że tu jestem? Powinnam być w domu, przy grobie a nie tutaj, bawiąc się z przyjaciółmi. Usiadłam i zapatrzyłam się w podłogę między moimi stopami. Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Łóżko lekko się ugięło po mojej lewj stronie.
- Wszystko okay? - spytał cicho Nick.
- Ze mną? Oczywiście. - chciałam wykrzyczeć mu prawdę w twarz. Powiedzieć, że nic nie jest okay. Od miesiąca. Że sobie nie radzę i potrzebuję pomocy. Nie. Nie powiem mu tego. - Oczywiście - powtórzyłam. Uśmiechnęłam się. - po prostu się zagapiłam. - klepnęłam go w rękę. - Kto ostatni nad jeziorem gotuje obiad! - krzyknęłam, biegnąc w stronę schodów. Ze swoich pokojów wyjrzała reszta i rzuciła się w pogoń za mną. Usłyszałam jak Nick mówi "sojusz?" Do bliźniaków a oni się zgadzają podwójnym tak. Sojusz został zatwierdzony szybkim, mocnym uściskiem dłoni. Wiedziałam, że już jestem udupiona. Rzeczywiście, ledwie zdążyłam zrobić cztery kroki na trawniku a już poczułam, że czyjeś silne ramiona oplatają mnie w pasie i podnoszą do góry. Jedyne co mogłam robić, to wierzgać dziko nogami.
- Puść mnie! - krzyczałam. Wiedziałam, że to Chris mnie trzyma, bo widziałam jak Mike i Nick przebiegają obok nas.  Mike uśmiechnął się do mnie.

- Pa księżniczko! - powiedział Nick i przesłał mi całusa. Gdy tamci dotarli nad jezioro, Chris wreszcie mnie puścił.

- Ty zdrajco! - krzyknęłam ze śmiechem i dałam mu kuksańca w ramię. On wzruszył tylko lekko ramionami i z uśmiechem błąkającym się na ustach powiedział:

-sorry?

- Ooo nie ujdzie ci to. - pogroziłam mu palcem. - Czuję się obrażona. Za chwilę wyślę swojego kamerdynera, ażeby stosownie do twej winy ukarał cię wsadzeniem kija w dupę. - Spojrzałam na niego poważnie. Ledwo udawało mi się powstrzymać od parsknięcia.

- Oh nie! Tylko nie to! - padł na kolana. - Zrobię wszystko, tylko nie kij w dupie!

- Hmmm. Dobrze. Będziesz moim sługą i będziesz musiał wykonywać wszystkie moje rozkazy do godziny 24. 

Chris spojrzał na mnie z udawaną zgrozą.

- Dobrze, zrobię to. - powiedział, po czym napluł na rękę i przypieczętowaliśmy nasz pakt mocnym uściskiem dłoni.

Jadzia14   

to z pluciem to dla Ciebie :*


ShatteredWhere stories live. Discover now