Miałam dziesięć minut do wyjazdu. Dziesięć minut do dwóch miesięcy spędzonych w towarzystwie moich przyjaciół nad jeziorem. Nick, najstarszy z nas, wynajął busa, który miał dowieść nas na miejsce. Jechało nas sześcioro - czterech chłopaków i dwie dziewczyny. Chłopcy byli wysportowani i wysocy, ale każdy z nich trenował inną dyscyplinę sportu. Nick - siatkówkę, Chris - koszykówkę, Peter - piłkę nożną, a Michael ręczną. Ja, Carmen, tak jak Nick, grałam w siatę. Trenowaliśmy razem już od dwóch lat. Oprócz tego, lubiłam też kosza i pływanie. Katie z kolei preferowała akrobatykę. Mimo tych wszystkich różnic, świetnie się dogadywaliśmy.
Usłyszałam głośny klakson. Z uśmiechem na twarzy złapałam plecak i zbiegłam na dół. Teoretycznie, Nick nie powinien prowadzić mając dopiero 17 lat, ale my mu ufaliśmy. Wrzuciłam plecak do bagażnika i wsiadłam na miejsce pasażera.
- Hej.
- Hej.
Wzięłam do ręki jego kubek z kawą i upiłam solidny łyk. Spojrzał na mnie z ukosa, ale nic nie powiedział.
- A teraz gaz do dechy zanim moi rodzice się zorientują, że mnie nie ma. - uśmiechnął się i ruszył z piskiem. Poczułam ukłucie żalu. Już nie mam rodziców. Teraz mam tylko jednego rodzica... jakże łatwo przychodziło mi mówienie o nich jakby było ich dwoje... poczułam, że łzy zaczynają wzbierać więc szybko zamknęłam oczy i tylko siłą woli zdołałam je odpędzić. Nie czas na to. Jeszcze się zaczną pytać. Przywołałam uśmiech na twarz. Razem z Nickiem podjechaliśmy do kolejnych czterech domów ściągając resztę naszej paczki. Katie mieszkała najdalej. Poprawiła jeansowe spodenki, czarny crop top, uśmiechnęła się do mnie i wcisnęła się między Petera a Chrisa. Słychać było jak w bagażniku nasze plecaki i ic zawartość zaczynają mieszać się ze sobą. Bardzo prawdopodobne, że gdy dojedziemy na miejsce, ja będę miała wśród swoich rzeczy bokserki Nicka a on stanik Kat, pomyślałam z uśmiechem. Spuściłam na oczy czarne Ray Bany a nasz kierowca wjechał na autostradę.
Złapałam się na tym, że znowu przyglądam się Nickowi. Policzki oblał mi zdradliwy rumieniec. Szybko odwróciłam głowę w stronę okna.On jest fajny, przystojny, wysportowany, wszystkie dziewczyny na niego lecą, a ja? Zwykła, zakompleksiona szesnastolatka, trzymająca się kupy tylko dzięki pięciu osobom, które zna od kilku lat. Nick jest świetnym przyjacielem. Wredny, wkurzający, dokazujący wszystkim, ale biada komuś jeśli spróbuje skrzywdzić któreś z nas. Wtedy, krew zaczyna się lać. Dosłownie. Raz złamał kolesiowi nos, bo nazwał mnie fajną dupą. Niestety, on mnie chyba uważa tylko za, o kilka miesięcy młodszą siostrę.
Z rozmyślań wyrwał mnie śmiech dochodzący z tyłu. Dosyć użalania się nad sobą. Mam miło spędzić dwa tygodnie nad jeziorem z przyjaciółmi, a nie spinać się swoją teraźniejszą sytuacją życiową i nieodwzajemnioną, nieszczęśliwą miłość, pomyślałam sarkastycznie.
- Misiuuuuuu...- Kat zatrajkotała do Petera. - Kup mi frytki... - zatrzepotała rzęsami.
- Dobra, ale tylko jak dasz mi buziaka. - powiedział zaczpnie. Przewróciłam oczami do Nicka, a Katie cmoknęła Petera w usta. On ją przyciągnął do siebie i zaczęli się całować. Zastanawiałam się, czy im wygodnie, gdy Chris dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się w stronę jego i Michaela. Wsadziłam sobie dwa palce do ust, udając odruch wymiotny i przewróciłam oczami. Oni kiwnęli głowami unisono, jak to bliźniacy.
- Ja skończycie już wpychać sobie języki do gardeł, to może zatrzymamy się na najbliższej stacji benzynowej na hot doga. - powiedział Nick, obserwując całe zajście w lusterku. Z żalem, Katie i Peter oderwali się od siebie. Na szczęście nawet dla nich głód jest większy niż pożądanie. Uśmiechnęłam się ironicznie do tej myśli i zaczęłam szukać jakiegoś zajazdu z jedzeniem.

YOU ARE READING
Shattered
Short StoryUff. Dobiegłam do drzwi. Uratowana! - Carmen - dobiegł mnie czyjś surowy głos. - wróć. - poprawiłam torbę na ramieniu i zrobiłam w tył zwrot. Całe 30 sekund mierzyłyśmy się wzrokiem niczym bokserzy na ringu. Zaczęłam się śmiać. Ona mi wtórowala. Mo...