Rozdział XV

621 42 6
                                    

Tobias

Z samego rana wyciągają mnie z celi i ciągną do pomieszczenia w którym czeka na mnie David. Nie wiem jak zniosę z nim te kilka minut. Oby to było tylko kilka minut. Kiedy wchodzimy do pokoju na rękach mam mocno zakute kajdanki. Widzę Davida. Wygodnie rozkłada się na fotelu. Sadzają mnie na jakimś krześle.

- Witaj Tobiasie. - mówi z uśmiechem. - Myślałem, że zrozumiałeś nasze warunki. - dodaje a ja sie uśmiecham z pogardą.

- Nie ty będziesz mi ustalał warunki. - warczę ostro.

- Nie musisz sie denerwować. - śmieje się. - Jesteśmy po tej samej stronie. Pozatym, to że tu jesteś nie jest wyłącznie z tego powodu, że pobiłeś tego chłopaka. - dodaje.

- Nie wiem gdzie jest moja matka. A nawet jakbym wiedział, to nie dowiedziałbyś się o tym. - syczę w stronę mężczyzny.

- Twoja matka jest winna temu, że miasto o mało się nie rozpadło. - informje David a ja się śmieje.

- Jest niewinna. - mówię. - Tylko i wyłącznie dzięki niej jeszcze żyjesz. - warczę a on patrzy na mnie podejrzliwie.

- Zabierzcie go. - mówi a strażnicy boleśnie wykręcają mi ręce i ciągną z powrotem do celi. Próbuje się wyswobodzić ale jest ich trzech. Wprowadzają mnie do celi i zamykają na klucz. Mam ochotę coś rozwalić. Tak działa na mnie brak Beatrice Prior  przez dłużej niż kilka godzin.

Tris

Zaraz po przebudzeniu żegnam się z Chris i idę do Jamy. Zastanawiam się od czego zacząć szukanie osoby, która otruła Cztery. Jestem bezradna. Idę do salonu tatuażu z nadzieją, że będzie tam Jamie. Może on coś wie. W końcu to on stwierdził, że mogą to być jego faworytki a nie wrogowie. Nie mylę się. Jamie siedzi i czyści sprzęt. Podchodzę i się z nim witam.

- Wiadomo co z Cztery? - pyta chłopak. No tak. Przecież wszyscy widzieli jak go zabierają.

- Nie mam pojęcia, ale to było zaplanowane. Więc nie mamy się o co martwić. Wiedzą co robią. - tłumaczę, a on o więcej nie pyta. To dobrze. Nie mam ochoty wszystkiego tłumaczyć.
- Przeszłam tu w innej sprawie. - dodaje, a on patrzy na mnie pytająco. - Chcę, żebyś pomógł mi znaleźć osobę, która posiada niebezpieczną truciznę. - tłumaczę, a on kiwa głową.

- Nie potrafię ci pomóc, ale jest ktoś kto może coś na ten temat wiedzieć. - mówi z dziwnym uśmiechem. Udajemy się do sypialni moich Nowicjuszy co mnie zaskakuje. Co oni mogą wiedzieć. Jedynymi osobami jakie tu widzę są Jasmine, Cassie, Damon i Nelson.

- Jas! - krzyczy chłopak, a Jasmine wstaje. To chyba jakieś nowe przezwisko. Wstaje i podchodzi do nas. Patrzy na mnie zdziwiona.

- Co jest? - pyta krzyżując ręce na piersiach.

- Tris potrzebuje pomocy. - mówi Jamie i tłumaczy o co chodzi. Nie wiem czego oczekuje od Jasmine, ale słucham co dziewczyna ma do powiedzenia. 

- Słyszałam ostatnio rozmowę Sofii i Katherine. Mówiły coś o tym, że ich plan się nie udał i, że ktoś tam za szybko wrócił do zdrowia. Zgadzałoby się to z Cztery. Bo on był chory i jakoś szybko się pozbierał. - opowiada gdy jej przyjaciele wchodzą z sypialni. - W dodatku sama najlepiej wiesz, jak reagowała Sofia na wieść, że Cztery jest chory. No i nie znosi cię. Codziennie to powtarza. - dodaje a mnie zamurowuje.  No jasne, że to Sofia. Jak mogłam się tego nie domyślić. Gdy Tobias był w szpitalu udawała bardzo zmartwioną, a gdy wrócił ciągle prosiła go o pomoc. W dodatku domyśla się, że jesteśmy razem i dlatego mnie tak nie znosi.

- Pokaż mi jej łóżko i szafkę. - mówię, a ona wskazuje mi łóżko pod ścianą. Jamie staje na czatach. Podchodzę i otwieram szafkę. Przeszukuje ją, ale nic nie znajduje. Postawiam sprawdzić jeszcze szufladę należącą do Katherine w końcu są przyjaciółkami. Jest! W środku znajduje się mała ciemna buteleczka. Pisze na niej nazwa trucizny i data ważności.

NieustraszonaWhere stories live. Discover now