Rozdział XXV

593 48 4
                                    

Tris

- Wy idźcie do Jasmine, a ja załatwię nam broń i samochód. - informuje Peter i się rozdzielamy. On biegnie do zbrojowni, a my do sypialni Nowicjuszy. Odnajdujemy dziewczynę szybko na jednym z łóżek przy ścianie. Szturcham ją lekko, żeby się obudziła. Po chwili otwiera leniwie oczy.

- Tris? - pyta niemrawo widząc moją twarz.

- Słuchaj. Musisz opiekować się teraz Tobiasem. Nie pozwól mu zrobić nic głupiego i dotrzymuj mu towarzystwa. Obiecaj mi, że to zrobisz. - mówię szybko, ale mam nadzieję, że dziewczyna coś zrozumie.

- Obiecuję, ale co z tobą? Co chcesz zrobić? - pyta zdziwiona unosząc głowę z poduszki.

- Mam do załatwienia kilka spraw, ale nie mów mu o tym. Wrócę za kilka dni... może. - dodaję cicho i ją lekko przytulam. Chcę żeby mi zaufała. Razem z Chris biegniemy do jej mieszkania, gdzie dziewczyna ubiera się odpowiednio i również zakłada sobie taki pas jak ja. Chowa dwa ostre noże. Jestem prawie pewna, że jeden da Peter' owi.

- Jesteście razem? - pytam kiedy brunetka nakłada na siebie kurtkę.

- Nie. - odpowiada krótko. - Tylko się całowaliśmy. - mówi jakby to zupełnie nic nie znaczyło.

- Nie podobało ci się? - pytam niepewnie. Rzadko rozmawiamy o takich rzeczach.

- Nie chodzi o to, że mi się nie podobało. Było wspaniale, ale to jest Peter. - mówi zakłopotana. - Przecież to był nasz wróg, a teraz mam tak po prostu go pokochać? - pyta zdenerwowana a ja patrzę na nią uważnie. Wygląda ładniej niż kiedyś. Ma ładniejszą cerę, dłuższe i jaśniejsze włosy. No i jest o kilka centymetrów wyższa. Teraz jesteśmy tego samo wzrostu, może nawet teraz jestem odrobinkę niższa.

- Chris. Powinnaś dać mu szansę. Widzę jak się stara. Nareszcie ułożyłabyś sobie życie i co najważniejsze w końcu odnalazła szczęście. - tłumaczę jej tak jak potrafię najlepiej. Wszyscy wiedzą, że nie jestem specjalistką w dawaniu porad miłosnych. Ja sama często potrzebuje pomocy.  

- Dzięki Tris. - mówi z uśmiechem kiedy do środka wbiega Peter wraz z jakimś chłopakiem, którego kojarzę z widzenia. To musi być jakiś jego znajomy. Tylko co on tu robi?

- Tris, Chris poznajcie Thomasa. Thomas to są moje przyjaciółki - Christina i Beatrice. - przedstawia nas sobie wymawiając moje pełne imię, za co mam ochotę mu mocno przywalić. Thomas uśmiecha się szeroko kiedy podaje mi rękę. Mimowolnie oddaje ten gest i ściskam ją uprzejmie. Przyglądam się jego twarzy i dopiero teraz zauważam jak bardzo jest przystojny. Przyglądam mu się przez dłuższą chwilę. - Thomas zawiezie nas do Agencji. - tłumaczy Peter a ja kiwam głową wybudzając się z transu. Chris robi to samo.  Wszyscy udajemy się na zewnątrz gdzie czeka na nas mini van. Chłopaki siadają z przodu a my we dwie pakujemy się do tyłu.

- Masz dla nas broń? - pytam przypominając sobie o celu jego podróży do zbrojowni.

 - Wszystko leży w bagażniku. - odpowiada a ja opieram głowę o szybę i przyglądam się widokom za oknem. Jestem ciekawa co zastaniemy w Agencji. Śmierć? Mam nadzieję, że nie bo wtedy Tobias... nie chce myśleć o tym co by zrobił gdybym umarła. Ale, jeśli to zrobię... jeśli zabiję Davida przywrócimy stały pokój w całym Chicago i w Agencji. Zastanawiam się kto zastąpi jego miejsce. Kto zostanie nowym dyrektorem? Żeby tylko ten ktoś nie okazał się być kimś gorszym od Davida i nie chciał zabić mnie ani moich przyjaciół. Ani Tobiasa. W szczególności jego. Wyobrażam sobie jak wściekły będzie, jak zorientuje się, że uciekłam. W sumie nie zrobiłam nic złego. Wyprzedziłam tylko jego zamiary, których za cholerę nie chciał zmienić. Uparł się, że pojedzie do Agencji a ja musiałam temu jakoś zapobiec. I oto co pierwsze przyszło mi do głowy. 

NieustraszonaWhere stories live. Discover now