*dwa tygodnie później*
-A jak wyglądam w tej - spytałam Bruna przymierzając kolejną sukienkę.
- pięknie jak w każdej innej sukience - powiedział Bruno.
- Okey, biorę ją wychodzimy - do mnie Bruno i przytulił do siebie.
- Kocham Cię "mała" - powiedział tak żebym tylko ja słyszała.
- Ja Ciebie też "duży" - Odpowiedziałam śmiejąc się.
- Natasza idziemy coś zjeść prooooooszę! - powiedziała i popatrzył swoimi brązowymi oczami w moje
-Okey, ale gdzie? -
- Zabieram Cię na randddkę do Mac'a- roześmiał się
- Dobrze, przyjmuje twoją propozycje- ja zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej. On przytulił mnie do siebie i pocałował w policzek.
~*~
-Płaci pan 35 zł - usłyszałam gdy siedziałam już przy stoliku i wyciągnęłam portfel, żeby uregulować mój dług u chłopaka
-Masz- powiedziałam
- Żartujesz? - Spytał
- To miała być randka na, którą ja Cię zabrałem -mówił dalej
- Jak tak mówisz - Odpowiedziałam krótko poczym zabrałam się do jedzenia brokuł i sosu, a później 2 for you.
- Najadłem się, a ty - spytał brunet, zaplatając nasze ręce razem
- Ja też- przytuliłam się do niego
~*~
< Obudziłam się i zrobiłam.kilka ćwiczeń, pomalowałam się i poszłam jeść, śniadanie.>
- Jutro wyjeżdzasz pamiętasz? - spytała mama
-Pamiętam - Odpowiedziałam i posłałam jej uśmiech
~*~
Ubrałam na siebie jeansy i niebieską podkoszulke. Poszłam do łazienki zobaczyć jak wyglądam i wyszłam. Bruno czekał już na mnie w swoim białym Lamborghini.
- To gdzie jedziemy na te zakupy- spytałam?
- Nie wiem do sfery, a później do BIEDRY - tak biedronka, kto nie zna tego sklepu
- Okey- Odpowiedziałam
- Natasza wstawaj, jesteśmy -
- już?!- wychodząc z auta prawie się wywaliłam trudno, jak zawsze z zresztą :)
~*~
- Ej...no Bruno prooszę tylko te jedne.
- Jjaoshiqbdj...okey bierz - posłał mi uśmiech
- Kocham Cię - zaśmiałam się
- Ale tak proszę trochę szybciej bo nam sklepy pozamykają, a my jeszcze nic do jedzenia nie mam - zaśmiał się
- Okey .
~*~
- To gdzie teraz? - spytał. - Tam? - Pokazał palcem na sklep, którego wcześniej nie widziałam.
- To chodź - Odpowiedziałam. Kupiliśmy wszystko zaczynając na bułkach, napojach kończąc na czekoladach.
- Mamy wszystko? - Spytał chłopak, gdy rozkładaliśmy rzeczy na taśmę
- Tak - pokiwałam głową. - Chyba
- 78,56 zł - powiedziała kasjerka
- już - Bruno wyciągnął banknot z portfela