Prolog

153 8 0
                                    

Gdy dowiedziałam się że mam za ciebie wyjść, byłam zachwycona. Obsypywałeś mnie prezentami. Traktowałeś jak swoją królową ,a przecież byłam zwykłą chłopką. Co dzień mówiłeś mi, że jestem tą jedyną. Ale kłamałeś. Zawsze. Wszędzie. Przy wszystkich. Z biegiem czasu, myślenie o tym mnie bawi. I czasami wybaczam. Na krótko. W dzień zaślubin myślałam tylko o tym by już mieć za sobą pokładziny, a wtedy byłabym już twoją na zawsze. Wraz ze słowami przysięgi padły słowa '' wiedziałam że masz inną! A więc to ta wszetecznica! ''. A potem osoba mówiąca te okropne oszczerstwa, spojrzała na mnie i wyrzekła moje przekleństwo ''obyś i po śmierci nie zaznała spokoju''.

I miała rację. Tyle że ty będziesz cierpiał razem ze mną...


***

Jeden z braci zgniótł pergamin z informacją o południcy, grasującej na polach jednej z wsi w kulkę i rzucił za siebie. Dopił resztki trunku w wielkim kuflu i poklepał brata po ramieniu. Znak, iż już czas się zbierać. Wstali od szynkwasu i rzucili parę gryfów. Kobieta zza lady odprowadziła ich posępnym wzrokiem. Wyszli przed karczmę i odwiązali konie od słupka przy poidle. Zwinnie wskoczyli oboje na równie kare ogiery i popędzili je łydkami, pędząc wzdłuż traktu. Czarnowłosy brat wyłapał spojrzenie blondyna.

- Co znowu?! - krzyknął.

- A więcej monet się nie dało?! - warknął wściekły - może jeszcze moją sakiewkę byś jej dał?! -koń zarżał niespokojnie.

- Przecież i tak dałem jej za mało! Widziałeś jej wzrok?! Jakbyśmy jej matkę zarżnęli, dzieci wrzucili do stodoły, a stodołę podpalili! - odpowiedział bratu. Ten tylko prychnął.


                                                                                                    ***

Tak oto zaczyna się powieść o Łowcach.


ŁowcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz