Prolog

1.3K 42 7
                                    

Po raz pierwszy w życiu jestem całkowicie pusta. Wielka, czarna dziura rozrywa moją duszę. Czy boli? Ani odrobinę. Pustki się nie czuje, nic się nie czuje i to jest najstraszniejsze. Jestem pustą skrupą bez zawartości.

Powoli wstaję z łóżka. Jest duże i miękkie, ale mnie nie dane było się w nim dzisiaj wyspać. Przez całą noc nie zmrużyłam oka, czuwałam, a moje mięśnie pozostały boleśnie napięte. Nie jestem w stanie się rozluźnić. Stawiam stopy na chłodnej posadzce. Powoli podchodzę do okna. Słońce jeszcze nie wzeszło, ale niebo robi się jasne. Chcę otworzyć okno, uciec stąd raz na zawsze. Zmieniłabym się w ptaka i poleciałabym prosto do upragnionych gwiazd. Niestety stąd nie ma ucieczki, jestem uwięziona. Gdy byłam już na szczycie, spadłam z niego roztrzaskując się przy tym o skały. Skrzydła z pewnością by mnie uratowały. Teraz jest już za późno.

Coś czuję. Ból. Po bólu podobno zawsze przychodzi radość, ale po tym, co się wydarzyło, nie sądzę, by na mojej twarzy miał kiedykolwiek zagościć uśmiech. Szczerze w to wątpię.

Nie chciała cię. Nigdy nie miałaś się narodzić.

Znowu ten głos. Oczywiście. Jednak tym razem jest inny. Czuję, jak przerywa moją stalową otoczkę, by dotrzeć prosto do serca. Do serca, które ma połamać na kawałki. Kawałki, których nie uda mi się złożyć.

Czuję, jak coś we mnie pęka. Czuję. Zimna posadzka jest nieprzyjemna dla stóp. Każdy mięsień błaga o minutę spoczynku. Jednak to nie ciało jest teraz najważniejsze, a serce. Muszę je chronić. Jeśli głos je wypełni, rozpadnie się.

Tylko nie płacz. Nie płacz.

Po moim policzku spływa łza. Czuję się taka słaba. Rozpacz wypełnia me serce, które w jednej chwili łamie się na części. Roztłukło się, jak lustro. Nie wiem już, co jest gorsze - rozpacz czy pustka.

Zasłaniam twarz dłońmi, które robią się mokre od łez. Gorąca ciecz spływa, mocząc śnieżnobiałą koszulę nocną. Próbuję się opanować, ale zamiast tego trzęsę się jak liść na wietrze. Gdy czuję ciepłą dłoń na swoim ramieniu, momentalnie z rozpaczy przechodzę w gniew. Doskonale wiem, kto za mną stoi.

-Zostaw mnie - syczę przez zaciśnięte zęby. Jak to możliwe, że zwracam się w ten sposób do osoby, którą kocham?

-Melek... - mówi przyciszonym głosem - Uspokój się. To tylko przeszłość. Jej nie zmienisz, ale możesz nie odwracać się za siebie i budować przyszłość.

-Nie wiesz co czuję, przez co przeszłam! Nie masz pojęcia! - gdy tylko zamyka mnie w swym uścisku, zaczynam się szamotać i wyrywać. Po pewnym czasie bezlitośnie wbijam paznokcie w jego skórę, ale to nie przynosi zamierzonego efektu. Zaczynam krzyczeć na raz szlochając.

-O niczym nie wiesz! - wrzeszczę nieustannie - Ty zawsze byłeś kochany, doceniany! Ja po tylu latach dowiaduję się prawdy. Ona mnie nie chciała, słyszysz? Ona mnie nie chciała!

Wypluwam z siebie słowa jedno po drugim, aż w końcu plącze mi się język. Wciąż pozostaję w objęciach, lecz przestaję się szarpać.

-Wiem, Melek - mruczy mi do ucha - To, że rodzisz się księciem, nie znaczy, że zawsze jesteś kochany i doceniany. Ty dajesz mi zapewnienie, że są ludzie, którzy mnie potrzebują. Jesteś radością mojego życia, dlatego nie mogę patrzeć na ciebie w tym stanie. Zapomnij o tym.

Powoli siada ze mną na podłodze i kołysze jak małe dziecko. Już się nie wiję, nie protestuję, ale ból nie ustępuje. Moja dusza jest rozerwana, a serce w kawałkach. Myślałam, że jestem na szczycie. Trzymałam upragnioną gwiazdę, lecz ta musiała spaść. Każde zwycięstwo ciągnie za sobą klęskę, zaś klęska zwycięstwo. Każdego dnia wchodzę na szczyt wielkiej góry, chwytam się, gwiazd, które po pewnym czasie spadają. I tak wędrówka rozpoczyna się od nowa. Jej początkiem są narodziny, końcem śmierć. Bez wytchnienia, lecz niestrudzenie w stronę gwiazd. Spadających gwiazd. Każdy upadek łamie mi kości, odbiera cząstkę życia. Pędzę ku śmierci od zarania dziejów.

Moje imię to Melek. Anioł. Przygarnięta przez sułtankę Hurrem, ogień. Sama stałam się wodą, przejrzystą, tą która przybierze kształt każdego naczynia, w którym się znajdzie. Jeśli zechcę, zmienię się burzliwe morze, w którym zatoną wszyscy moi wrogowie.

Moje imię to Melek. Moje życie to droga do gwiazd.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam przypływ weny (mam nadzieję, że nie na krótko) na nową opowieść. Historia Z POZORU będzie opowiadała o nałożnicy, która trafia do haremu księcia, ale to tylko POZORY. Zanim coś takiego będzie się mogło kiedykolwiek wydarzyć, muszę trochę namieszać i stworzyć coś zupełnie nowego. Oby mi się to udało ;) Póki co dziękuję, że chciało Ci się przeczytać prolog <3

Wspaniałe Stulecie: Droga do gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz