6

606 27 2
                                    

-Jesteś pewien? - szepczę Sümbülowi na ucho.

-Naturalnie - odpowiada mój towarzysz i otwiera przede mną drzwi. Zaglądam do środka, ale nie mam dość odwagi by przekroczyć próg. Dłoń Sümbül aği lekko popycha mnie naprzód, a drzwi zatrzaskują się za mną z hukiem. Zaciskam wargi i kłaniam się przed siedzącą na sofie postacią. Sułtanka wskazuje mi miejsce koło siebie, a ja zbliżam się do niej z uniesioną głową. Siadam i z pozornie stoickim spokojem spoglądam w oczy pani haremu.

-Jesteś spięta - stwierdza Hurrem z rozbawieniem, ale zaraz potem dodaje poważnie - I pewna siebie. Moje przypuszczenia nie są bezpodstawne. Znalazłam w tobie to, czego długo nie mogłam odnaleźć.

Głośno wypuszczam powietrze i odwracam głowę na bok, nie wytrzymując jej władczego spojrzenia. W mojej głowie roi się od myśli, a moja niewiedza zaczyna mnie złościć.

-Sułtanko - staram się, by mój głos był delikatny i kojący jak balsam - Proszę, wytłumacz mi wszystko od początku. Podobno masz dla mnie specjalne zadanie.

Rudowłosa wstaje i wolno przechadza się po komnacie. Najciszej jak się da przełykam ślinę. Na szczęście Hurrem tego nie wychwytuje i podchodzi do małego stolika, stojącego przy kominku. Zaciska palce na uchwycie srebrnego dzbanu tak mocno, że robią się białe. Do trzymanego w dłoni pucharu nalewa odrobinę krystalicznej wody. Gdy myślę, że sułtanka się napije, ona tylko wraca z wodą na swoje miejsce i wciska mi do ręki kielich.

-Woda - wypowiada to słowo, jakby ciecz była płynnym złotem - Przejrzysta, świeża. Wpasowuje się w każde naczynie, w którym ją umieścisz. Może być małym potoczkiem, który zmieni się w rwącą rzekę, a także stojącym jeziorem lub sadzawką. Odkąd pojawiłam się w haremie byłam utożsamiana z ogniem. Jestem jak silny, niezależny, niosący zniszczenie, ale i ciepło płomień. Jednak nie tego szukam. Ogień nie daje się oswoić, jest zbyt brutalny. Melek, ty jesteś jak woda. Łagodna, ale i stanowcza, pewna siebie, jednocześnie niezdecydowana. Uchodzisz za cichą, ale jesteś w stanie przemienić się w ogromną falę, która gniewnie uderzy w skały. Tego właśnie mi potrzeba. Znasz przydział prowincji, prawda?

-Oczywiście - odpowiadam, ukrywając niepokój - Najstarszy, książę Mustafa zajmuje Amasyę, Mehmet, jako ulubieniec sułtana, opiekuje się Manisą, Selim Konyą, a Bayezid Kütahyą. Książę Cihangir nie posiada prowincji.

-Zgadza się - przyznaje sułtanka - Każdy z książąt jest inny, a jednak na pewien sposób taki sam. Mustafa jest sprawiedliwy, Mehmet cierpliwy, Selim bywa szlachetny, Bayezid odważny, a Cihangir mądry. Jednak każdy ma swoje wady. Mustafa jest zbyt litościwy, Mehmet zbyt prawdomówny i szczery, Selim uzależniony od zabawy i alkoholu, Bayezid porywczy, a Cihangir nieśmiały.

-Rozumiem - mówię ściszonym głosem - Tylko czemu mi o tym mówisz, sułtanko? Już kiedyś rozmawiałyśmy na ten temat.

Hurrem powoli podchodzi do mnie i nachyla się nad kielichem. Delikatnie wyciąga naczynie z moich rąk i wypija zawartość. Wreszcie odkłada puchar na stolik, siada i nie odzywa się ani słowem. Grobowa cisza trwa niezwykle długo, przez co zaczynam się obawiać, że w jakiś sposób uraziłam sułtankę.

-Pamiętam - przerywa milczenie Hurrem - Jednak było dla mnie ważne, byś usłyszała to jeszcze raz, a to dlatego, że już wkrótce wyjedziesz do jednej z prowincji.

Moja szczęka niekontrolowanie opada, a w głowie zaczyna mi szumieć pędząca krew. Odnoszę wrażenie, że moja głowa może eksplodować przez gwałtowny wzrost ciśnienia. Sułtanka właśnie oznajmiła to, czego nie chciałam, a jednak tak pragnęłam usłyszeć, jakby taka wiadomość była codziennością. W myślach przeglądam twarze poszczególnych książąt. Moje najgorsze obawy i najpiękniejsze sny właśnie stają się prawdą. Ogień przerażenia, goryczy, podniecenia i dumy trawi mnie od środka. Jestem mieszanką emwcji, które w połączeniu mogą wybuchnąć.

Wspaniałe Stulecie: Droga do gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz