2

747 46 8
                                    

Te niesamowite oczy sprawiają, że wpadam w trans. Czuję na sobie wzrok wszystkich: konkubin, książąt, kalf, ale jedyne, co mogę zrobić to gapić się na sułtankę Hurrem, ciągnąc przy tym za rąbek jej pięknej sukni. Jestem zaślepiona zachwytem. Imponuje mi potęga sułtanki.

Czuję, że ktoś mocno szarpie mnie za ramię, podnosząc z podłogi. Syczę z bólu i pocieram swoją rękę. Dopiero teraz dociera do mnie moja bezczelność. Zaczynam panikować w myślach, zwłaszcza, że Hurrem dziwnie marszczy brwi, gdy mi się przygląda. Książęta patrzą na mnie raczej ze współczuciem, tylko Selim uśmiecha się pod nosem z pogardą.

-Sułtanko, wybacz! - rozpaczliwie się kłaniam, jestem tak skrępowana - Nie chciałam, to był wypadek.

-Głupia gęś - słyszę zawodzenie Sümbüla. Ta sytuacja doprowadza mnie do szału, mam ochotę wybuchnąć płaczem, ale i postawić Sümbül ağę w mojej sytuacji.

-Nic nie szkodzi - nie wierzę w to, co słyszę z ust Hurrem - Wypadki się zdarzają. Chodźmy do mojej komnaty.

Sułtanka Hurrem uśmiecha się do mnie, jakby nigdy nic się nie wydarzyło i wychodzi z książętami. Zawiedzione dziewczęta wracają do pracy, a ja wciąż stoję na środku z otwartymi ustami. Nigdy nie spodziewałabym się, że sułtanka tak spokojnie przyjmie zniewagę, co prawda przypadkową, ale jednak zniewagę.

-Melek hatun - mówi Fahriye kalfa - Życie ci niemiłe? Masz szczęście, że sułtanka Hurrem ma dobre serce. Powinnaś zostać ukarana, ale okazano ci litość. Mam nadzieję, że jesteś wdzięczna.

Chcę jej odpowiedzieć, że jestem, ale nie mogę wykrztusić ani jednego słowa. Kalfa zniecierpliwiona kręci głową i wychodzi. Zostaję sama na korytarzu i jeszcze długo nie mogę się otrząsnąć. W końcu słyszę wezwanie na obiad i udaję się do głównej sali konkubin. Siadam przy stoliku obok Marii hatun i beznamiętnie przyglądam się potrawom. Podano moją ulubioną zupę, jednak dzisiaj nie ma smaku. Cały czas myślę o tamtej sytuacji. Intryguje mnie sułtanka Hurrem. To dziwne, ale mam takie ciche pragnienie by się do niej zbliżyć.

-Melek, co ci jest? - pyta się Maria - Nic nie jesz. Myślisz może o Hurrem?

-Sama nie wiem - mruczę - Chyba się źle czuję. Pójdę odpocząć.

-Nie każdemu zdarza się wpaść na władczynię haremu - śmieje się Maria, a ja jedynie kręcę głową. Rzeczywiście moja dzisiejsza wpadka była niecodzienna. Zaczyna mnie boleć brzuch, gdy uświadamiam sobie, że wszystko odbyło się na oczach książąt. Zrezygnowana siadam na kanapie i popijam chłodną wodę.

Odkąd zdarzył się ten niefortunny wypadek zauważyłam, że sułtanka Hurrem bacznie obserwuje mnie ze swojego balkonu. Wzniośle unosi głowę i uśmiecha się tajemniczo. Przeżywam niespokojne dni i noce w niepewności.

Dzień przed obrzezaniem księcia Ahmeta cały harem wrzał. Harowałyśmy z innymi konkubinami noce i dnie aby wszystko błyszczało podczas święta. Nie było ani chwili wytchnienia. Przed tak ważnym wydarzeniem szykowałyśmy stroje oraz jedzenie na ucztę i wieczorne przyjęcie. Przechodziłam właśnie korytarzem ze stosem prześcieradeł w rękach, gdy nagle zatrzymał mnie Sümbül ağa.

-Melek hatun! - zawołał - Zostaw tą pościel. Sułtanka Hurrem wzywa cię do siebie.

-Po co, Sümbül? Czyżbym zrobiła coś złego? - bardzo zaskoczyło mnie to wezwanie. Żadna sułtanka nigdy nie zapraszała mnie do siebie. Z przestrachem pomyślałam, że Hurrem mogła zezłościć moja niedawna wpadka.

-Skąd ja to mogę wiedzieć? - zniecierpliwił się Sümbül, po czym dodał - Dowiesz się, gdy ją spotkasz. A teraz tam pędź. Żadna sułtanka nie lubi spóźniania się.

Wspaniałe Stulecie: Droga do gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz