R 3 - plate 1

1.1K 112 33
                                    

Patrzę się z niedowierzaniem w Zayn'a. Mam wrażenie, że za chwile parsknie śmiechem informując mnie, że robią sobie ze mnie żarty. To wszystko wygląda tak jakby chcieli się zabawić. Jednak nie widzę nic takiego na jego twarzy. Ma zaciśnięte wargi i zmarszczone czoło. Wygląda tak jakby na coś czekał.

- Co jest? -próbuje zabrzmieć obojętnie, ale chyba mi to nie wychodzi.

Zayn odwraca się do mnie plecami i wpatruje w miejsce, gdzie powinien stać telewizor. No powinien. Tak jak większość rzeczy w tym domu-powinny być na swoim miejscu.

- Gdzie telewizor? -Zayn patrzy jak zaklęty w puste miejsce. - Mogę przysiądź, że ostatnio go tu widziałem.

- Zepsuł się - prycham.

- A laptop? - widzę, że mój przyjaciel próbuję się powstrzymać od śmiechu. Pewnie domyślił się co się stało z tym pudłem.

Zaglądam jeszcze raz do kartonu i wrzucam do niego list. Idę w stronę sypialni mojej i Nick'a. Schylam się pod łóżko i wyciągam swojego laptopa. Od kiedy pamiętam zawsze leży pod łóżkiem. Lubię go mieć przy sobie. Jest to inny model niż ten, który używałem za czasów, które pamiętam, ale pewnie przez ten okres, którego zapomniałem - nabyłem nowy.

Wracam do salonu. Podaję sprzęt Zayn'owi. Chłopak stawia go na stoliku i włącza. Przyglądam się z jaką łatwością obsługuje moją własność.

Kiedy laptop jest już gotowy do użycia, Zayn wstaje i podchodzi do kartonu. Grzebie w nim chwilę i wyciąga z niego jedną z płyt. Widzę na wierzchu dużą cyferkę 1.

- Lou kazał mi je odpowiednio zmontować, ale ja tego nie zrobiłem. Chcę, abyś zobaczył jakie to dla niego ciężkie.

Nie wiem o co w ogóle chodzi ale kiwam głową na potwierdzenie. Niech się dzieje to co ma się dziać.

Zayn włącza pierwszą z płyt. Wpatruję się chwilę w ciemny ekran, kiedy nagle pojawia się uśmiechnięta twarz mężczyzny.

Czuję jakby nagle czas się zatrzymał. Wszystko umilkło.

Z ekranu laptopa wpatrywały się we mnie niebieskie oczy, które prześladują mnie co noc od trzech lat.

Moje nogi nagle robią się jak z waty i upadam.

Moja rodzina i przyjaciele oszukiwali mnie cały czas! Wmawiali mi, że mam urojenia. A tak naprawdę ich nie mam. Osoba z pięknymi niebieskimi oczami naprawdę istnieje. Wszyscy mnie okłamali. Moja wściekłość na Nick'a wzrosła. On musi przecież wiedzieć!

- Hazz, mogę już?

Odwracam wzrok od ekranu i posyłam wściekłe spojrzenie Zayn'owi.

Patrzę jeszcze raz na mężczyznę z niebieskimi oczami i karmelowymi włosami. Zaciskam dłoń w pięść. Mam wrażenie, że znam miękkość i zapach jego włosów.

Zamykam oczy i kiwam głową na zgodę. Powtarzam sobie w myślach"będzie dobrze, będzie dobrze". Moja przeszłość stoi otworem. Otwieram je dopiero wtedy gdy słyszę jego delikatny głos. Nie wiem co dzieje się z moim ciałem, ale mam dreszcze i tzw. motylki w brzuchu.

- Mogę już? - pyta właściciel niebieskich oczu

- Oczywiście, głąbie - to jest głos Zayn'a

- Cześć. Jak już wiesz. Jestem Louis. Byliśmy parą za nim zdarzył się wypadek. Pewnie zastanawiasz się dlaczego nie jestem przy tobie skoro byliśmy razem i dlaczego nie powiem ci tego wszystkiego co mam do powiedzenia osobiście... - wzdycha i przeciera twarz - O tym później. Ułożyłem sobie listę rzeczy, o której chcę ci opowiedzieć i za nim przyjdziemy do punktu pierwszego, chcę abyś nie był zły ani na swoją rodzinę ani na przyjaciół. To nie ich wina, że nie mówili ci o mnie. Dobra koniec... -śmieje się głośno. Ma piękny śmiech. - Zaczniemy od spotkań. Pierwszy raz spotkaliśmy się w parku, pod dużym dębem. Wiem, że tam chodzisz. To dobrze. Przynajmniej pamiętasz to miejsce. - przerywa na chwilę i po porostu wpatruje się przed siebie. Nie patrzy w kamerę, tylko gdzieś za nią. - Dobra wracajmy lepiej do sprawy. Lauren miała bardzo chytre plany co do naszej dwójki. Jej pomysły są zawsze kiepskie, ale tym razem wymyśliła najmądrzejszą decyzję na świecie. Tamtego dnia miałeś na sobie strasznie świecące się buty. Wyglądałeś w nich jak choinka w Boże Narodzenie. O mało się nie przewróciłem ze śmiechu. Tak to były cudowne złote buty - automatycznie patrzę w stronę korytarzyka, gdzie stoją moje złote buty. Są już poniszczone, ale nie potrafię się ich pozbyć - Miałeś na sobie koszulkę z ustami i wywalonym językiem. Tamtego dnia miałem identyczną, tylko moja była ukryta pod toną ubrań, bo ty jak zawsze gorący chłopak szedłeś z rozpiętym płaszczem. - pociera brodę - Drugi raz zobaczyliśmy się w Café Nero. Byleś bardzo oburzony, bo naśmiewałem się z twoich włosów. No ale Hazz, ty naprawdę wyglądasz jak pudel. Buty jednak przyćmiły cały efekt, znowu miałeś jakieś święconce kowbojki. Wyglądałeś naprawdę uroczo. Dobra kłamie, wyglądałeś śmiesznie. Wykurzyłeś się jednak najbardziej, gdy zająłem twoje miejsce. Pamiętaj, starszym się ustępuje - rozkłada ręce i cicho się śmieje - Harry, jakby twój wzrok umiał zabijać to tamtego dnia leżałbym martwy. Następne spotkanie odbyło się w dyskotece "Torronto". Tam było naprawdę zabawnie. Byłeś na mnie dość obrażony i nie odzywałeś się. Trochę się wkurzyłem, że mnie olałeś. Przywiązałem twoje sznurowni do krzesła. Wstając runąłeś jak kłoda. Myślałem, że mnie zabijesz. Wyzwałeś mnie od "niedorobionych chujów". Wtedy pierwszy i ostatni raz widziałem na twoich stopach buty ze sznurówkami. Na kolejnym spotkaniu było trochę mniej agresywnie. Poszliśmy do kina na jakiś film. Ja usnąłem z faktu, że piłem prawie całą noc, a ty byłeś zmęczony podróżą z Holmes Chapel do Londynu. Ponoć spaliśmy do siebie przytuleni. Chciałbym to zobaczyć. Musieliśmy wyglądać słodko. Lauren bardzo się oburzyła, że zamiast obejrzeć film, to my się przytulaliśmy. Kilka dni później wylądowaliśmy razem w klubie. Zalałeś się w trupa, bo zerwałeś ze swoim chłopakiem. Chyba Kevin się zwał. Chciałem cię odwieźć do domu, ale wyciągnąłeś mnie na parkiet. Wyobraź sobie, ludzie na parkiecie skaczący jak poparzeni, a my kołyszemy się wtuleni w siebie do jakiejś kiepskiej piosenki, którą mruczałeś. To naprawdę było śmieszne, a kiedy wyszeptałeś, że Ci się podobam wszystko stanęło na głowie. Wcześniej nawet nie wiedziałem, że jesteś gejem. Po tym jak to powiedziałeś nie pokazywałeś mi się długo na oczy. Miałeś kaca moralnego, bo ty też nie wiedziałeś, że ja też... - parska śmiechem. Przeczesuje włosy, a ja jak zahipnotyzowany wpatruję się w to co robi. - Kiedy się już pojawiłeś.. Zima dopiero co się skończyła, a my jeździliśmy w skate parku. To nie był mój najszczęśliwszy dzień, więc zlatywałem tyle razy z deski, że już nie pamiętam ile razy lądowałem na tyłku. Wiesz moja deska ma imię... - obaj w tym samym momencie mówimy "Lucek". Nie wiem skąd mi się to bierze, ale Zayn od razu podnosi głowę do góry - To wtedy powiedziałem ci, że jestem gejem. Wiesz, że chciałeś mnie zeswatać z Camilą?! To oburzające! - uśmiecha przy tym, a mnie o mało serce nie wyskuje z piersi - Miałeś świetną minę, kiedy powiedziałem, że wolę chłopców. Szkoda, że tego nie widziałeś. - po tych słowach patrzy w obiektyw kamery dość długo i nic nie mówił. Nagle ekran robi się czarny. Widzę przed sobą nicość.

Chcę Zayn'owi powiedzieć, aby odtworzył to na nowo, ale nic nie przechodzi mi przez gardło. Czuję taki ucisk...

Czy to było moje życie? Dlaczego tego nie pamiętam?

(don't) forget me(book 2) •Larry Stylinson☑(Edycja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz