R 2 - don't happy

1.1K 103 25
                                    

To nie jest ewidentnie mój dzień. Zaspałem do pracy. Zapomniałem wyprasować koszulę Nick'a, przez co się pokłóciliśmy.

Wyjeżdżał w delegację, przez co ja musiałem jechać do pracy przepełnionym metrem.

Śpiesząc się zderzam się z jakimś stażystą i wylewam na siebie kawę. Papiery, które trzyma w dłoni rozsypują się po całym korytarzu. Przełykam przekleństwo i zaczynam je zbierać. Nie chcę nawet patrzyć na swoją koszulę.

Jestem spóźniony i zły. Wiem, że wszyscy myślą, że jako syn właściciela mam lepiej niż oni wszyscy. Tak jednak nie jest. Mam jeszcze gorzej niż inni.

**

Robin ma zły humor co odbija się na mnie. Dlatego spędzam pół godziny w gabinecie ojczyma słuchając jaki to ja jestem nie odpowiedzialny.

Za karę muszę przez to zostać trochę dłużej w pracy. Nie mam w ten sposób możliwości pożegnać się z Nick'iem. On oczywiście się tym w ogóle nie przejmuje. Szybko się rozłącza, tłumacząc się że musi już jechać na lotnisko. M wrażenie, że nie chce mnie w ogóle widzieć.

Po pracy znowu ląduję w metrze. Stoję obok jakiegoś mężczyzny, który bacznie mi się przygląda. Jest wysoki i dobrze zbudowany. Jego włosy są ułożone w "artystyczny nieład". Olewam go i układ dalej w myślach listę zakupów spożywczych do domu.

Kiedy tylko wysiadam z kolejki ruszam w stronę domu. Po drodze zahaczam o spożywczaka.

Tyle w moim pechu jest szczęścia, że torba z zakupami rozlatuje mi się pod samymi drzwiami domu.

Z westchnieniem zaczynam zbierać produkty i po prostu wrzucać je za próg mieszkania.

Z kuchni biorę miskę i wszystko do niej wrzucam. Stawiam wszystko w korytarzu na szafce i wracam się do skrzynki pocztowej. Wchodząc zauważyłem że jest pełna. Wyciągam plik białych kopert i wchodzę z powrotem do domu. Wtedy dopiero zdejmuje buty i odwieszam marynarkę.

Wkładam listy do miski i zabieram wszystko do kuchni.  Stawiam to na blacie kuchenny i zabieram się za przeglądanie poczty. Mogę się założyć, że wszystko jest do Nick'a. Jednak moje zdziwienie jest wielkie, gdy odkrywam, że jeden z listów jest zaadresowany do mnie. Otwieram go szybko.

Ashton Irwin ma zaszczy zaprosić Harold'a Styles'a z osobą towarzysząc na uroczystość otwarcia klubu "Dark Drink", które odbędzie się w sobotę 19 czerwca o godzinie 20.00

Otwieram szeroko oczy. Nie znam żadnego Ashton'a Irwin'a. To musi być jakaś pomyłka. Odkładam zaproszenie na szafkę i zabieram się za rozpakowywanie zakupów. Nie mam niestety siły na robienie obiadu. Stwierdzam, że zadowolę się kawą.

Przeklinam w duchu Nick'a. Nie wiem dlaczego, ale pierwszy raz jestem na niego zły. Na początku naszego związku było pięknie. Chodziliśmy wszędzie razem, Nick traktował mnie jak ważną osobę w swoim życiu. Nagle to jednak się zmieniło. W pewnym momencie zaczął mnie traktować jak jakaś zdobycz, trofeum. A bycie ze mną miało kogoś wkurzyć, albo pokazać, kto jest tu lepszy.

Cieszę się, że Nick wyjechał. Mogę po prostu przemyśleć w spokoju parę spraw.

Zaciskam palce na uchwycie dzbanka do kawy. Mam ochotę rzucić nim o ścianę. Nagle słyszę dzwonek u drzwi, z przerażenia wypuszczam szkoło z dłoni. Dzbanek rozbija się, a małe odłamki mienią się w świetle słońca padającego przez okno.

- Proszę! - krzyczę i w ogóle nie przejmuję się kim jest ta osoba za drzwiami. Jeśli to złodziej, niech bierze co chce. Zabójca? Skróci tylko moje męki.

Klękam przy potłuczonym dzbanku i zabieram się zbieranie większych odłamków.

- No, no, no. Jak widać nic się nie zmieniło.

(don't) forget me(book 2) •Larry Stylinson☑(Edycja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz