Odwyk- perspektywa Taehyunga.
Druga trzydzieści dwie. Leżę już ponad dwie godziny i bezczynnie gapię się we wskazówki zegarka. Kook zasnął, całe szczęście. Boje się, że jego zdrowie ucierpi. Przeze mnie. Za dużo się martwi. Pod jego oczami widnieją bardzo widoczne cienie przez to, że często zarywa nocki i odsypia ewentualnie w dzień, ale co mu po dwóch-trzech godzinach? Myśli, że nie wiem, jak w nocy nade mną czuwa. Oczywiście, że wiem. Przecież czuję, jak głaszcze mnie po plecach, jak jeździ palcami po moim karku. Słyszę jak mówi "będzie dobrze, zobaczysz" albo "pomogę ci z tego wyjść, przysięgam TaeTae". Pogłaskałem po głowie leżącego obok mnie chłopaka, na co ten cicho westchnął.
- Śpisz? – zapytałem, wciąż patrząc na powolnie odliczający sekundy zegar, po czym przeniosłem wzrok na leżącego tyłem do mnie chłopaka. Przez chwilę jeszcze jeździłem ręką po jego włosach, a następnie najciszej, jak tylko mogłem, wygramoliłem się z pod kołdry.
Ataki trzęsawek i wymiotów nie pojawiały się u mnie już tak często. To pewnie zasługa leków, które dawała mi pani Jeon. Od rozpoczęcia "odwyku", jak to miał w zwyczaju nazywać Jungkook, minęły dwa tygodnie.
Pierwsze dni były najgorsze. Nie byłem sobą. Wtedy zrobiłbym wszystko za chociażby jedną kreskę białego proszku. Kiedy o tym myślę, mam ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Jak nisko upadłem, żeby doprowadzić swój organizm do takiego stanu? Do stanu, w którym bez tych substancji przestaję panować nad własnym ciałem? Staram się z całych sił wyjść z nałogu. Dla Kooka. Nie chcę patrzeć na to, jak cierpi z powodu moich błędów. Jednak ilość zamiennika jaką on mi daje... To za mało, żeby zabić głód. Dwie tabletki trzy razy dziennie. Skręca mnie kiedy zaczyna mówić o zmniejszaniu dawki.
Stanąłem przy biurku i zacząłem szukać pojemniczka z tabletkami. Jedną mogę wziąć, potrzebuję jej. Lepsze to, niż jakaś kokaina czy inne bajery, prawda? Tak będę to sobie tłumaczył. Tabletki- dobre, narkotyki- złe. Zacząłem bardzo powoli otwierać szufladki, nie chciałem obudzić Kookiego. Pewnie byłby zły, ale on nie zrozumie, jak się czuję. On nie poczuje tych nieprzyjemnych dreszczy. Z chwili na chwilę stawałem się coraz bardziej nerwowy. Moje ruchy nie były już takie ciche, zacząłem grzebać pomiędzy koszulkami.
- Gdzie ty je, kurwa, schowałeś... - mruknąłem pod nosem, otwierając kolejną szufladę.
- Tego szukasz? - usłyszałem głos chłopaka i dźwięk obijanych pastylek o opakowanie.
Odwróciłem się w jego stronę. Jungkook leżał na łóżku i w dłoni trzymał opakowanie z tabletkami, którymi przed chwilą potrząsał.
- Ta... Nie – odpowiedziałem, zauważając, że moje dłonie zaczynają się lekko trząść.
- Wiesz, że dawka jaką dostajesz ci wystarcza – powiedział, po czym przetarł twarz dłonią.
- To nie starcza, Kookie - powiedziałem i pokierowałem się do łóżka.
YOU ARE READING
BaeBae // jjk+kth
FanfictionJungkook z trudem uwalnia się od swojego chłopaka, zostawiając za sobą złą przeszłość.W jego życiu pojawia się Tae, który sprawia że na jego twarzy ponownie pojawia się uśmiech. Zakończone - 09.04.2016