6. A co ty o mnie wiesz?

50 12 6
                                    


Na angielskim pozwoliłam sobie na ciąg dalszy moich rozmyślań. Nauczycielka po raz trzeci omawiała ten sam temat, który przerobiłam we własnym zakresie miesiąc temu. To ma być rozszerzenie przedmiotu? Same łatwe rzeczy, przynajmniej dla mnie.

Podczas gdy nauczycielka omawiała ,,Carmen Patrium'' moje myśli skupiły się na Dylanie. Znam tego człowieka cztery dni, a stał mi się bliższy niż ktokolwiek dotychczas. Czas naszej znajomości był tak krótki, że nie zdążyliśmy wyjaśnić sobie wszystkich rzeczy: wyznania miłości na imprezie, sprawy dziewczyny Dylana i oczywiście mojego wyznania w autobusie. Przy chłopaku czułam się inaczej, może to oklepane, ale naprawdę mogłam się przy nim szczerze uśmiechać. Rozsadzało mnie od wewnątrz pragnienie powiedzenia mu wszystkiego o mnie, o moim życiu i matce. Tak słabo znałam tego chłopaka, jednak coś mnie do niego przyciągało. Był dla mnie w pewnym sensie kotwicą, bezpieczną przystanią, która wreszcie pozwala mi na pokazanie prawdziwej siebie, a nie nieruchomego kamienia na dnie rzeki. Powiedziała dziewczyna, która zna chłopaka od czterech dni. Aż parsknęłam takie to było absurdalne. I to parsknięcie przywróciło mnie do świata żywych, do rzeczywistości, w której wpatrywałam się w Dylana, nawet o tym nie wiedząc. Oczywiście moje głośnie parsknięcie sprawiło, że chłopak się odwrócił, tak jak reszta klasy razem z nauczycielką.

- Czy panienka Bonnet chce coś dodać? – w moją stronę powędrowało badawcze spojrzenie znad okularów

- Przepraszam, a na jaki temat? – teraz to ja usłyszałam parsknięcie, dokładniej był to Dylan.

- Carmen Patrium? Może coś panienka doda na ten temat?

- Oczywiście – i tu zaczęłam swój wywód. Nienawidziłam jak ta stara zrzęda nazywała mnie ,,panienką''. To, że mam francuskie nazwisko nie oznacza, że jestem jakąś arystokratką. To aż się prosiło o przewrócenie oczami.

- Dobrze siadaj Bonnet, na następny raz uważaj panienko – przerywając moją wypowiedź rzuciła mi ostatnie jadowite spojrzenie. Naprawdę kocham angielski, ale nienawidzę tej krowy.

- Dylan! Dupku, cieszę się, że znów cię widzę! – tuż po wyjściu z klasy zamknęłam chłopaka w mocnym uścisku

- Hej! Mała, siedzieliśmy w jednej klasie przez 45 minut i jak się nie mylę cały czas się na mnie gapiłaś – sugestywnie poruszył brwiami

- Stęskniłam się za tobą – oparłam brodę na jego piersi. Mogę przysiąc, że w tej chwili twarz chłopaka rozjaśniła się jak słońce, na co i ja się uśmiechnęłam

- Ta sytuacja jest bardzo przyjemna, ale niech mnie diabli skąd taki wylew uczuć skarbie? – patrzył na mnie w skupieniu spod tych długich rzęs

- Cieszę się, że nie będę cię widzieć przez następną godzinę – zarechotałam i uciekłam przemykając między ludźmi. Przez ramię zdążyłam jeszcze zauważyć jak Dylan kręci głową w rozbawieniu. Lubiłam tego dupka i wcale mi to nie przeszkadzało.

Dzisiaj nie zobaczyłam Dylana aż do długiej przerwy, ale nawet wtedy tylko mignął mi przed oczami. Teraz to naprawdę tęskniłam. Chciałam mieć go przy sobie cały czas i patrzeć na te jego cudowny oczy i uśmiech. Po raz pierwszy gdy wracałam do domu cieszyłam się, bo wiedziałam, że Dylan na mnie czeka w autobusie. Rozpierana radością szybko pognałam na przystanek. Witając się z kierowcą rozglądałam się za chłopakiem. Już miałam do niego machać gdy zobaczyłam, że miejsce obok niego jest zajęte. Och. Obok niego siedziała nieziemsko ładna blondynka. No tak mogłam się domyśleć. Podczas gdy ona chichotała, wzrok chłopaka skierował się na mnie. Na mój widok zrzedła mu mina i było widać, że nie wiedział co robić. Ja też byłam rozdarta: wysiąść z autobusu? Nie będę wracać na piechotę do domu. Usiąść z przodu? Nie będę widziała co oni tam robią. Usiąść za nimi? Nie chce na nich patrzeć. W końcu skończyło się tak, że siedziałam naprzeciwko blondyny i chłopaka. Cóż mogłam zerkać lub nie. Według mojego kaprysu. Minus polegał na tym, że słyszałam wszystko o czym rozmawiali. To nie była przyjemna rozmowa. Blondyna cały czas chichocząc opowiadała o paznokciach, ciuchach, bieliźnie i nie obyło się bez podtekstu w jej sztucznych wypowiedziach. I najważniejsze trajkotała o tym dopiero od pięciu minut, a ja już miałam dość. Na szczęście przypomniałam sobie o słuchawkach w plecaku. Niestety ktoś koło mnie usiadł. Och nie mam nic przeciwko takiemu towarzystwu; na sąsiednim fotelu zasiadał wysoki, lekko barczysty chłopak. Miał dłuższe włosy niż Dylan i nieco jaśniejsze. Jego oczy zaś były tak ciemne, że nie odróżniałam tęczówek od źrenic. Był przystojny, miał łagodne rysy twarzy, jednak wyglądał wyraziście i nieco rockowo dzięki skórzanej kurtce. Och witaj z powrotem życie!

- Zawsze się tak dokładnie przyglądasz ludziom? – zapytał.

- Tylko tobie – cóż Dylan jeśli ty możesz to ja też. W odpowiedzi dostałam uroczy uśmiech ze strony chłopaka i krzywe spojrzenie od Dylana.

- Nie kojarzę cię za bardzo, jesteś nowa?

- Raczej niezauważalna – westchnęłam – jestem niezauważalna i niezwracająca uwagi na świat Bariel

- Och ta Bariel, teraz cię kojarzę – chciałam się uśmiechnąć gdy zorientowałam się, że chłopak nie żartuje

- Jak to mnie kojarzysz? – zmarszczyłam brwi

- No wiesz, ludzie gadają – starał się uśmiechnąć

- Nie wiem, co gadają? – odwarknęłam. Nad ramieniem chłopaka zobaczyłam zaniepokojone spojrzenie O'Briena

- Że ćpasz, dlatego cały czas jesteś taka wyłączona – roześmiał się – najlepsze co słyszałem to o twojej matce, że prowadzi burdel i daje za darmo i podobno jej chętnie pomagasz – teraz śmiał mi się prosto w twarz. Nowo nabyta dzięki Dylanowi pewność siebie uleciała ze mnie jak powietrze z balona

- To... to... nie prawda! – krzyknęłam, gotując się ze złości. Niestety na tym skończyła się moja samoobrona po prostu mnie zatkało.

- Hej spokojnie, to tylko plotki. Nie znam cię więc nie oceniam – próbował się do mnie uśmiechnąć

- Właśnie to zrobiłeś. Możesz się łaskawie przesiąść? – w tej chwili coś we mnie pękło, chciałam go uderzyć, ale wyręczył mnie w tym Dylan. Zerwał się ze swojego siedzenia i mocno złapał za kołnierz rockowej kurtki

- Wypierdalaj jak najdalej stąd – posłał chłopakowi groźne spojrzenie. Ten w pośpiechu zabrał swoje rzeczy i przeniósł się na przód autobusu. Byłam wdzięczna Dylanowi za pozbycie się tego idioty.

- Hej, w porządku mała?

- Tak, ale ty... czy... wiedziałeś o tym, co o mnie mówią? – usłyszałam parsknięcie

- Skarbie, każdy słyszał. Jesteś najpopularniejszą dziwką w szkole. Gratulacje – usłyszałam złośliwy głosik pewnej krowy

- Spieprzaj suko – warknęłam. Nie miałam ochoty bawić się z jakimiś niedojebanymi laskami. Dylan tylko uniósł brwi i cicho mnie poparł. Jego mina mówiła więcej niż moje słowa. Nareszcie blondyna zajęła się swoimi sprawami.

- Nie słuchaj gadania ludzi – krzywo się uśmiechnął – oni nic o tobie nie wiedzą

- A co ty o mnie wiesz Dylan? 


------------------------

 Cóóóż rozdział miał być wczoraj, przepraszam za to opóźnienie, ale po prostu padłam wyczerpana przy czytaniu książki xd  Dopiero 6 rozdział, ale zdradzę wam, że w 8 dowiecie się czegoś na temat rodziny Bariel, a dokładnie jej ojca! W końcu całe ff miało być tajemniczą zagadką rodziny Bonnet więc wkrótce zrobi się zagadkowo xd przynajmniej mam nadzieje xx

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 16, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Don't GoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz