Następnego dnia Harry spędził trochę czasu w bibliotece szukając wszystkiego, co mogłoby pomóc mu zmierzyć się z drugim zadaniem. Ciężko było poprosić o pomoc Hermionę, ponieważ wcześniej dał jej do zrozumienia, że to właśnie do turnieju były mu potrzebne eliksiry, które warzył i że już dawno temu rozwikłał zagadkę.
Gdyby przyznał, że nieco minął się z prawdą, dziewczyna z pewnością chciałaby wiedzieć, do czego były mu potrzebne eliksiry, a on nie zamierzał dzielić się z nią akurat tą informacją.
Szybko zmęczyło go przesiadywanie w bibliotece - zwłaszcza, że kręciło się po niej mnóstwo innych uczniów. Wciąż trwała przerwa świąteczna, na Merlina! Po co ci wszyscy ludzie siedzieli teraz w bibliotece? Cholerny bal. Harry naprawdę tęsknił za ciszą, która zawsze panowała w zamku podczas świąt. Z powodu balu prawie wszyscy uczniowie od czwartego roku wzwyż zostali w szkole, zamiast wrócić do domu.
W tym momencie przypomniał sobie te wszystkie książki, jakie znajdowały się w Komnacie, w gabinecie Slytherina. Cóż, przynajmniej przy przeszukiwaniu tamtych książek nie będzie musiał znosić niczyjej obecności.
Wspiął się po schodach do Wieży Gryffindoru, złapał pelerynę, mapę i swoją torbę, po czym wrócił do Pokoju Wspólnego. Ron ponownie zaproponował mu grę w eksplodującego durnia, ale Harry odmówił, tłumacząc się pracą nad drugim zadaniem, i szybko wyszedł.
Dziesięć minut później wślizgnął się do gabinetu, ściągając z ramienia torbę.
Usiadł na kanapie, rozglądając się po wypełnionym woluminami pokoju. Większość z nich była naprawdę stara. Niektórych nawet bał się dotknąć, bo wyglądały, jakby miały rozpaść mu się w rękach. Cóż, w końcu miały jakieś tysiąc lat.
Inne były jednak w znacznie lepszym stanie. Mógł wyczuć delikatne fale magii rozchodzące się po pokoju i zdał sobie sprawę, że są to resztki jakiegoś zaklęcia ochronnego. Było już ono jednak słabe i nie obejmowało wszystkich ksiąg, które znajdowały się w gabinecie.
Pod jedną ze ścian zauważył również o wiele czystszą stertę, wyglądających na o wiele nowsze niż reszta. Również chroniąca je magia była świeższa i mocniejsza niż w przypadku pozostałych tomów.
Harry podejrzewał, że były to książki, które Riddle naprawił i odrestaurował podczas swojego pobytu w Hogwarcie. Kiedy przyjrzał im się bliżej, rozumiał już dlaczego - większość z tych książek wyglądała na niesamowicie interesującą.
Harry westchnął ciężko, zastanawiając się, czy któraś z nich będzie w stanie pomóc mu w zadaniu. Na pewno w tak bezcennej świątyni wiedzy znajdzie dla siebie coś użytecznego.
Wstał i podszedł do stosu ksiąg, które uratował Riddle. Ukucnął obok nich, czytając tytuły.
Zaklęcie wyszukujące... - wyszeptał w umyśle głos jego towarzysza powodując, że Harry zamarł.
- Co?
Jest zaklęcie... dzięki którego można wyszukać... dany temat w książce. Dużo... szybciej.
- Poważnie? Dlaczego nie wspomniałeś o tym wcześniej w bibliotece?
...
Harry przewrócił oczami i westchnął.
- W porządku, co to za zaklęcie?
Invenio... ruch różdżką... w kształcie „S". Inkantacja... Invenio... i słowo... albo fraza... której szukasz.
CZYTASZ
Harry Potter I Zejście W Mrok
FanfictionTłumaczenie: Pierwsze dwanaście rozdziałów:Midnightesse Dalej: Ja / Shunyue Nie widziałam sensu w tłumaczeniu tych rozdziałów od nowa, a nigdzie na wattpadzie nie znalazłam tego opowiadania Autor: Athey Tytuł oryginału: Harry Potter and the Descent...