Rozdział 10

4.1K 272 44
                                    

- Harry! - zawołała następnego popołudnia Hermiona, kiedy Potter próbował wślizgnąć się do Pokoju Wspólnego tak, by pozostać niezauważonym. Najwyraźniej mu się to jednak nie udało.

Obrócił się, napotykając jej wzrok i uśmiechając się niewinnie.

- Tak, Hermiono?

- Dokąd idziesz?!

- Ee... na spacer?

- A co się stało z twoją obietnicą wyjaśnienia nam, co zrobiłeś podczas zadania? - zapytała ściszonym głosem, podchodząc do niego. - Transfigurowałeś się w końcu, czy nie? I o czym chciał wczoraj po zadaniu rozmawiać z tobą profesor Dumbledore?

Harry skrzywił się lekko, lecz szybko zamaskował swój wyraz twarzy niepewnym zmartwieniem. Wiedział, że nie będzie mógł wiecznie unikać tego tematu. Musiał jednak przyznać, że miał nadzieję, iż uda mu się zyskać nieco więcej czasu, zanim znowu zacznie być przesłuchiwany.

- W porządku - wymamrotał. - Ale jeśli mam to wyjaśniać, to w tym samym czasie tobie i Ronowi. Nie mam ochoty się powtarzać.

Oczy dziewczyny rozjaśniły się, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

- Pójdę po niego.

Harry przewrócił oczami i westchnął.

- Możemy pogadać w naszym dormitorium. Chłopaki są tutaj, więc będziemy mieli trochę prywatności.

Skinęła głową i przeszła przez Pokój Wspólny, kierując się w stronę stolika, przy którym Ron grał w szachy z jakimś drugoroczniakiem, który był na tyle naiwny, by zgodzić się z nim zagrać.

Ron był wyraźnie niezadowolony, że mu przeszkodzono, ale Hermiona nie zamierzała odpuścić. Harry stał w tym samym miejscu co wcześniej, próbując wymyślić, jak poradzić sobie z tą sytuacją. Tak naprawdę nie za bardzo obchodziło go to, że urazi ich uczucia, kiedy nie wyjawi im swoich sekretów, ale chciał uniknąć jakichkolwiek kłótni na tyle, na ile tylko było to możliwe.

W końcu Hermiona wróciła, ciągnąc za sobą Rona. Harry westchnął, zirytowany samym faktem, że musi się z tym męczyć.

W trójkę skierowali się schodami do dormitorium chłopców, po czym rozsiedli się wokół łóżka i biurka Harry'ego. Potter wyciągnął różdżkę i machnął nią parokrotnie w stronę drzwi, nakładając na nie zaklęcie blokujące i wyciszające.

Hermiona i Ron wpatrywali się w niego szerokimi oczami, jednocześnie zaciekawieni i zdezorientowani.

Harry pokręcił głową, pocierając tył swojego karku i siadając na łóżku.

- Ja, ee... nie chcę, żeby to wyszło poza ten pokój. Teoretycznie mógłbym wpaść w spore kłopoty - oznajmił, spoglądając na nich i uśmiechając się słabo.

- Wpaść w kłopoty? Za co?! - zawołała Hermiona, której oczy nagle rozszerzyły się ze zmartwienia.

- Cóż... No dobra, w sumie zadaliście mi dwa pytania. Zapytaliście, czy naprawdę się transfigurowałem i o czym dyrektor chciał porozmawiać ze mną po zadaniu?

- Dokładnie - przytaknęła Hermiona, podczas gdy Ron wyglądał na nieco zagubionego i przyglądał im się z ciekawością.

- Cóż, te pytania łączą się ze sobą. Dyrektor również chciał wiedzieć, co zrobiłem. Powiedziałem mu prawdę i on nie ma nic przeciwko, tak więc z nim nie mam kłopotów. Po prostu nie chcę ryzykować, że dowie się o tym ktoś z Ministerstwa.

- Harry, co zrobiłeś?! - nie wytrzymała Hermiona.

- Ee... zostałem animagiem - odparł Potter, uśmiechając się lekko i wzruszając ramionami.

Harry Potter I Zejście W MrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz