Promienie zachodzącego słońca natarczywie przedzierały się przez zasłony do pokoju, rzucając niską pomarańczowo-złotą poświatę na leżącą w łóżku dziewczynę. Jej włosy rozlewały się po całej jedwabnej poduszce tworząc aureole wokół młodej osóbki. Gdy ostatnie promienie już zachodzącego słońca dotarły do jej twarzy, powoli zaczęła się wybudzać a już po paru minutach zdążyła otworzyć oczy.
Obudziłam się czując na sobie bandaże które znajdował się głównie na moich rękach. Przypominając sobie ostatnie wydarzenie leżałam tam jeszcze przez chwilę. Po namyśle ignorując bul postanowiłam podejść do jedynego lustra w moim pokoju. To co w nim zobaczyłam przeraziło mnie doszczętnie. Moje włosy były jak zwykle kasztanowej barwy lecz nie końcówki i jedno pasemko po prawej stronie głowy. Otóż końcówki miały miodowy odcień blondu delikatnie wpadający w rudy a jedno z pasemek było białe jak śnieg z czerwonym zakończeniem. Oszołomiona moim wyglądem postanowiłam ukryć moje odkrycie zaczesując włosy w ciasny kok tak, żeby ukryć dosyć dziwną zmianę. Miałam wielką nadzieje, że żaden z Sakamakich nie zauważył tej zmiany. Postanowiłam założyć na siebie różową bluzę po czym wyszłam z pokoju. Następnie udałam się do salonu, co chwilę rozglądając się czy żaden z braci mnie nie śledzi. Wchodząc do kuchni o mały włos nie zderzyłam bym się z Yui. Dziewczyna wypytywała mnie o to jak się czuję i czy nic mnie nie boli a ja w odpowiedzi przytakiwałam głową. Blondynka postanowiła się mną zająć więc zrobiła mi coś do jedzenia. Po zjedzonym posiłku co chwilę spotykałam któregoś z Sakamakich lecz ci w porównaniu do blondynki tylko wymieniali ze mną zdania, no może oprócz Rejia który kazał mi wziąć lekarstwa. Cieszyłam się że nikt nie zdołał zobaczyć mojego nowego ubarwienia włosów ani z tego, że nie muszę odpowiadać na pytania jak się czuję. Gdy przechodziłam obok pokoju białowłosego, zostałam brutalnie do niego wciągnięta co sprawiło mi nie mało bólu ponieważ sprawca złapał za miejsca na których miałam bandaże. Odwróciłam głowę w stronę sprawcy w celu dowiedzenia się kto to był. A był to ktoś kogo można się było spodziewać czyli Subaru.
Ayo: Subaru! Wystraszyłeś mnie.- Powiedziałam.
Subaru: Lepiej się czujesz?- Cicho powiedział odwracając głowę i delikatnie się rumieniąc.
Ayo: No..um dziękuję za ratunek.- Powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Subaru: S-skąd wiesz, że to ja?
Ayo: Z logicznego punktu widzenia to chyba nie chciał byś stracić pożywienia, co nie?- Zachichotałam przez co jeszcze bardziej go zawstydziłam.
Subaru: Tch...tylko znów nie zmuszaj mnie do ponownego ratowania ciebie.-Odparł.
Chciałam podejść do niego trochę trochę bliżej, lecz nie zauważyłam małej fałdy na dywanie który był wyłożony u wampira w pokoju i się potknęłam. Zamknęłam oczy. Oczekiwałam twardego spotkania z glebą, lecz jedyne co poczułam to ręce oplatające się wokół mej tali i coś zimnego no ustach. Uchyliłam lekko powieki i zobaczyłam białowłosego. Mimo tego, że oboje zorientowaliśmy się w jakiej pozycji jesteśmy nikt nie przerwał pocałunku. Po paru chwilach odciągnęliśmy się od siebie. Po tym geście znów zemdlałam. Obudziłam się znów w swoim łóżku. Przed moim łóżkiem siedział białowłosy trzymający jakąś fiolkę.
Subaru: Masz wypij Reji kazał mi ci to podać.-Powiedział władczym tonem.
Ayo: W życiu!- Sprzeciwiłam się.
Subaru: No to chyba nie mam wyboru!- Wstał i przycisnął mnie do łózka tak że ja znajdowałam się dokładnie pod nim.
Ayo: Eh!- Jęknęłam zaskoczona nagłą reakcją czerwono-okiego.
Subaru: No.. A teraz bądź grzeczną dziewczynką i weź to lekarstwo.- Szepnął mi do ucha uwodzicielskim tonem przez co sprawił, że zaczęłam lekko drzeć.
Ayo: Nie chce!- Zaczęłam lamentować po czym na znak sprzeciwu wydęłam policzki niczym małe dziecko.
Subaru: Nie? W takim razie...
Chuchnął mi w ucho, po czym złożył pocałunek między moimi oczami przez co mnie ogłuszył a moje usta samowolnie się otworzyły. Następnie wlał płyn znajdujący się we szklanej fiolce, zbliżył się do moich ust i pocałował sprawiając, że medykament zaczął przelewać się z jego ust do moich. Miał on okropny smak, ale nie miałam szansy już się sprzeciwiać. Gdy lek się skończył, poczułam ukłucie na wardze. Subaru wbił kły w moją wargę po czym zaczęła sączyć się z moich usty czerwono-bordowa krew. Ból mi nie przeszkadzał gdyż medykament zaczął mnie znieczulać i sprawiać, że stawałam się śpiąca. Nie mając już siły by utrzymać przytomność, zamknęłam oczy a po słowach ,,dobranoc ko.." odpłynęłam do krainy snów.
Przebudziłam się jak zawsze gdy słońce kładło się już spać. No nie na śmierć zapomniałam szkoła! Podbiegłam do szafy wyciągnęłam mundurek i w pośpiesznym tempie ubrałam go. Kolejny raz musiałam zrezygnować z kucyka ponieważ musiałam ukryć przebarwienia. Kątem oka zobaczyłam tabletki, łyknęłam jedną, jednocześnie przypominając sobie wczorajszy wieczór zbiegłam do salonu. Gdzie czekali już wszyscy mieszkańcy. Oczywiście w drodze do placówki nie obyło się bez zaczepek Laito który najwyraźniej coś podejrzewał. Nie umiałam ukryć rumieńca na moim licu gdy rudowłosy mówił coś o mnie i Subaru, sprawiając jednocześnie to, że przypominała mi się wczorajsza akcja. Nie byłam jedyną osobą która tak reagowała był nią też oczywiście śnieżno-włosy wampir. Gdy dotarliśmy do celu razem z czerwono-okim ulotniliśmy się z pojazdu i ruszyliśmy na lekcje. Okazało się, że pierwsza lekcja to lekcja tańca. Nie mogłam nigdzie znaleźć biało-włosego, najpewniej udał się na wagary lub coś w tym stylu. Jakimś cudem trafiłam na salę gimnastyczną gdzie znajdowały się chyba jedne z trzech klas pierwszych drugich i trzecich. Nie było tutaj nikogo kogo bym znała więc nauczycielka przydzieliłam mi partnera z trzeciej klasy. Był nim dosyć wysoki mężczyzna z długimi śnieżnymi włosami które na końcach miały odcień bordo. Jego cera była bardo blada a jego złote oczy zdawały się uważnie mi przyglądać. Wokół szyi zaś owinięty miał granatowy szalik w poziome białe paski. Ubrany był w trochę bardziej różniący się od normalnego mundurku mundurek. Przedstawił mi się jako Carla. Na znak nauczycielki zaczęliśmy wolny taniec chodzony. Choć nie znałam za dobrze Carli wydawał mi się osobą bardzo bliską. Był rewelacyjny w tym tańcu jakby umiał go już od bardzo bardzo dawna. Niestety ja z każdym krokiem czułam jak coś wysysa ze mnie siłę. Gdy ledwo trzymałam się na nogach, nauczycielka zarządziła koniec. Pożegnałam się z moim partnerem i chwiejnym krokiem ruszyłam na korytarz. Zostało mi jeszcze dużo czasu przed kolejną lekcją, więc postanowiłam udać się do ogrodu. Gdy kroczyłam ścieżką przed siebie zauważyłam Subaru podeszłam do niego i....... Nie mając siły wpadłam w ramiona albinosa.
Całe to zdarzenie obserwował Carla oraz miodowo-rudy chłopak z okularami oraz czarną przepaską na oku. Ubrany w kremowy mundurek Shin, brat Carli.
Shin: Nii-san*? Udało ci się?-Zapytał Shin
Carla: Tak Shin.. Udało mi się zaczerpnąć od niej energii przez co nic mi nie zaszkodzi...
-----------------------------------------------~~~~~~~~~~----------------------------------------------------------------
Rozdział jest wcześniej bo po pierwsze wena po drugie nie będzie mnie cztery dni, więc wstawiam na zapas.
Emm.... Jakby tu ująć... No nie umiem pisać romansideł. Ale się wpakowałam. XD No ale akcja się zaczyna trochę rozkręcać. Taak trochę w tym rozdziale było mdlenia, mam nadzieję, że niczego nie zepsuję. To teraz czas na pytania: Podobało się? O jakiej przeszkodzie mówi Carla? Czy z paringu AyoxSubaru coś wyniknie?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Do zobaczenia!~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
![](https://img.wattpad.com/cover/59631251-288-k615938.jpg)
CZYTASZ
Historia jednej niewiadomej.Przygoda niezwykłej dziewczyny.
FanficAyo została adoptowana przez pewną rodzinę wampirów. Niestety przez śmierć jej zastępczych rodziców jej losy splatają się z rodziną Sakamakich.