Wyrwałam łokieć z jego uścisku i rzuciłam mu zdegustowane spojrzenie. Czy on naprawdę to powiedział?
- Niedoczekanie.
Burknęłam i poprawiając czarny żakiet, odeszłam, jak najdalej od tego faceta.
- Hej, wszystko w porządku?
Usłyszałam za sobą. Odwróciłam się w kierunku głosu i zobaczyłam niską dziewczyną, mniej więcej w moim wieku. Miała bardzo ładne długie, czarne włosy, zielone oczy i promienny uśmiech.
- Dlaczego pytasz?
Brunetka zaśmiała się łagodnie.
- Ponieważ wyglądasz na nieco zagubioną. Nowa pracownica?
Westchnęłam, przykładając dłoń do czoła.
- Aż tak bardzo to widać?
- Tylko trochę. Mogę ci pomóc, jeżeli czegoś szukasz.
Ta dziewczyna chyba spadła mi z nieba.
Powiedziałam jej, że muszę znaleźć biuro wiceprezesa, a ona wytłumaczyła mi gdzie dokładnie się ono znajduje.Dowiedziałam się, że ma na imię Chelsey i pracuje tutaj dwa lata. Cieszyłam się, że już pierwszego dnia znalazłam kogoś z kim mogłam spokojnie porozmawiać.
- Czyli będziesz asystentką młodego Hemmingsa.- powiedziała z namysłem- Zapewne nie znasz historii twoich poprzedniczek.
Zmarszczyłam brwi.
- Jakich historii?
- Hm.- odchrząknęła i wbiła wzrok w podłogę - asystentki wiceprezesa odchodziły bardzo szybko i nikt nie wiedział dlaczego. To trochę dziwne, bo Hemmings jest bardzo przystojnym facetem i większość kobiet w tej firmie zrobiłoby wszystko chociażby za jedną rozmowę z nim.
- Jesteś jedną z takich kobiet?- uniosłam brew, uśmiechając się lekko.
- Cóż, nie miałabym nic przeciwko, gdyby kiedyś się do mnie odezwał- Chelsey zarumieniła się- ale przypominam sobie te wszystkie jego asystenki, które odeszły i zachowuję dystans.
- Dziękuję, że mi o nich powiedziałaś, teraz będę znacznie ostrożniejsza.- wstałam z miejsca, zbierając wszystkie dokumenty- muszę iść do niego, aby sfinalizować umowę.
Minęłam recepcję i pojechałam windą na ósme piętro, gdzie dzięki Chelsey dowiedziałam się, że właśnie tam mieści się gabinet wiceprezesa.
Byłam lekko zestresowana, ponieważ nie wiedziałam z kim mam do czynienia. Skoro wszystkie kobiety, które z nim pracowały szybko odchodziły, to co musiało dziać się za ścianą jego gabinetu?
Miałam nadzieję, że to zwykłe przypadki, bo naprawdę zależało mi na tej pracy, poza tym pieniądze też były niezłe, a one akurat bardzo by mi się przydały.
Poprawiłam szybko fryzurę, zapukałam do odpowiednich drzwi i po usłyszeniu "proszę" po drugiej stronie, weszłam do środka.
W pomieszczeniu tyłem do mnie stał mężczyzna patrzący na panoramę miasta. Gdy się odwrócił, omal nie dostałam zawału.
- Jasna cholera.
Powiedziałam, nie mogąc się opanować. To był dokładnie ten sam blondyn, który na parterze mówił do mnie te wszystkie sprośne rzeczy.
- Muszę przyznać, że nie trzeba na panią długo czekać. Nie minęła godzina, a ja już sama do mnie pani przyszła.
Zaśmiał się, poprawiając swój czarny krawat i siadając na wielkim obrotowym fotelu.
- Niech pan przestanie.- wywróciłam oczami- szukam wiceprezesa, wie pan gdzie on może być?
- Naturalnie. Znajduje się on tuż przed panią.
Zrobiło mi się słabo i mimowolnie klapnęłam na siedzenie naprzeciwko blondyna. To on był tą ważną personą w firmie?
- To niemożliwe.
- Och, rozumiem.- rzekł, przybierając poważną minę- Nie spodziewała się pani kogoś w tak młodym wieku i jeszcze przystojnego, jak diabli.
- Cóż, nie do końca.- miałam dosyć jego gierek i postanowiłam wyłożyć wszystkie karty na stół.- Po prostu nie wiedziałam, że każdy wiceprezes odzywa się w taki sposób do swoich asystentek.
W tym momencie wiedziałam, że trafiłam w sedno, ponieważ wydawał się być zaskoczony.
- Słucham?
- Nazywam się Clarissa Walker i jestem pana nową asystenką, panie Hemmings.
- To pani? - uniósł brwi i natychmiast się wyprostował.- Ja.. Nie miałem pojęcia... Myślałem, że jest pani tylko praktykantką...
- Wszystkie kobiety w firmie tak pan traktuje?
Nie odpowiedział. Byłam dumna z tego, że z mojego powodu zszedł mu ten głupi uśmieszek z twarzy.
- Panno Walker.- odchrząknął, unikając kontaktu wzrokowego.- Zapomnijmy o tamtej sytuacji, przepraszam za moje zachowanie, było niestosowne.
To mało powiedziane, zachowałeś się, jak palant.
- Oczywiście.- odrzekłam słodko.- Nikt się nie dowie o naszej małej tajemnicy.
Wstał z miejsca, co ja również uczyniłam i podał mi dłoń.
- Nazywam się Luke Hemmings, swoją drogą. Zaczyna pani pracę o 7:00 w poniedziałek, proszę stawić się w moim gabinecie, wszystko pani objaśnię.
Ujęłam jego dłoń, to był delikatny uścisk i trwał odrobinę za długo... Znów spotkałam się z jego niebieskimi oczami, z trudem opuściłam wzrok i wyszłam.
Oparłam się o ścianę i próbowałam uspokoić oddech. Doszłam do wniosku, iż Luke Hemmings miał dwie strony.
Pierwsza z nich, to był typowy mężczyzna z bogatymi sposobami do zdobycia kobiety, który dostawał każdą, którą zapragnął..
Druga z nich, opanowany biznesman trzymający chłodny dystans do swoich pracowników.
Byłam ciekawa, która jego strona będzie przeważać w naszej znajomości.
CZYTASZ
Shameless // Luke Hemmings
FanfictionOna porzuciła przeszłość i myśli wyłącznie o przyszłości. Dostaje pracę w jednej z najlepszych firm Nowego Jorku i ma nadzieję ułożyć sobie życie od nowa, lecz nie wszystko idzie po jej myśli. On żyje teraźniejszością. Jest inteligentny, zabawny i d...