- Jasna cholera! Uważaj, jak chodzisz!Warknął jakiś otyły mężczyzna na ulicy, któremu wylała się kawa, gdy przez przypadek na niego wpadłam.
- Przepraszam bardzo, nie zauważyłam pana!- uniosłam ręce w obronnym geście.
Mężczyzna pokręcił głową, rzucając w moją stronę szereg przekleństw, ale ja już pognałam przed siebie. Spojrzałam na zegarek i zdałam sobie sprawę, że jeżeli nie przyśpieszę kroku, nie dostanę pracy, o którą się ubiegam.
Żałowałam, że zdecydowałam się na te przeklęte buty na wysokim obcasie, ale chciałam się dobrze reprezentować na rozmowie kwalifikacyjnej. Jeżeli się przez nie spóźnię i nie dostanę tej roboty, to przysięgam, że znajdą się w śmietniku.
Dotarłam na miejsce cała zdyszana i od razu mój wzrok padł na szyld znajdujący się na szczycie wieżowca. Trzeba przyznać, że jak na firmę deweloperską, ta od razu mnie zainteresowała. Niebieskie logo "Father&Son Company" było zapewne tworzone w jakimś profesjonalnym programie graficznym, z wielkich okien dostrzegłam setki pracujących przy komputerach ludzi, a w holu wszystko wydawało się bardzo eleganckie i wyrafinowane.
Podeszłam do recepcjonistki i oznajmiłam, iż przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną. Siedząca za biurkiem kobieta w średnim wieku zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i powróciła do przeglądanych dokumentów.
- Jak się pani nazywa?
- Walker. Clarissa Walker.- odpowiedziałam szybko zestresowana rozmową, która mnie czekała.
Recepcjonistka wpisała coś w komputer i po chwili na jej twarzy pojawił się wymuszony uśmiech.
- Radzę się pośpieszyć, ponieważ jest pani nieco spóźniona. Prezes czeka na panią w gabinecie na piątym piętrze, drugie drzwi na prawo.
Podziękowałam cicho i prawie rzuciłam się do windy. Nacisnęłam pare razy przycisk ją przywołujący i czekałam, aż otworzą się drzwi. Weszłam do środka i wcisnęłam guzik z piątką.
Gdy tylko się zatrzymała, wysiadłam i biorąc głęboki wdech, zapukałam dwukrotnie oraz nie czekając na pozwolenie weszłam do środka.
W gabinecie panował porządek, niczym wyrwany z tych wszystkich filmów o wielkich korporacjach. Ściany były białe z wieloma obrazami, podłoga aż lśniła z czystości, okno gigantycznych rozmiarów wpuszczało sporo światła całemu pomieszczeniu, a widok z niego zapierał dech w piersiach.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, iż przy wielkim biurku z machoniu siedział mężczyzna w średnim wieku z jasnymi włosami pokrytymi częściowo siwizną. Patrzył na mnie uważnie, jakby oceniając, po co przybyłam.
- Przepraszam za spóźnienie..- zaczęłam, obracając pierścionek na palcu serdecznym- Nazywam się Clarissa Walker i byłam umówiona na rozmowę.
Mężczyzna uśmiechnął się promiennie, nie tak jak kobieta w recepcji. Założył okulary i wziął do rąk jakiś dokument.
- Ach, tak. Proszę usiąść, pani Walker.- spoczęłam naprzeciwko, czekając na konkretne pytania.- Więc pani CV prezentuje się nienagannie... Ukończony prestiżowy uniwersytet, doskonałe stopnie, świetne opinie na praktykach. Szczerze mówiąc, rzadko mam okazji poznać tak młode kobiety, jak pani z tak wielkimi osiągnięciami. Ta praca musi dla pani wiele znaczyć.
CZYTASZ
Shameless // Luke Hemmings
FanficOna porzuciła przeszłość i myśli wyłącznie o przyszłości. Dostaje pracę w jednej z najlepszych firm Nowego Jorku i ma nadzieję ułożyć sobie życie od nowa, lecz nie wszystko idzie po jej myśli. On żyje teraźniejszością. Jest inteligentny, zabawny i d...