03. Los cały czas nas do siebie przyciąga.

185 14 7
                                    

Otworzyłam drzwi do mojego mieszkania i weszłam do środka. Położyłam klucze na szafce przy drzwiach i klapnęłam na białej kanapie w krztałcie litery L. Nastał wieczór, a ja dopiero wróciłam do domu, z powodu ważnych spraw na mieście

Lubiłam to miejsce, chociaż nie było ono ogromne. Kuchnia była połączona z jadalnią, ponadto miałam niewielką łazienkę i własną sypialnię. Pomimo wielkości mieszkania ledwo starczało mi na czynsz, ponieważ było położone w centrum Nowego Jorku, a ceny tutaj nie należały do niskich.

Urządziłam je, jak najlepiej potrafiłam. Było dosyć nowoczesne, łączyłam chłodne barwy ścian z różnymi ozdobami i babilotami. Z okna w salonie można było zobaczyć panoramę Nowego Jorku, dokładnie jak w gabinecie Luke'a Hemmingsa.

Jezu, Clary, przestań o nim myśleć.

Nakazałam sobie, ale nie przyniosło to rezultatu. Cały dzień zastanawiałam się, jak będzie wyglądać nasza wspólna praca.

Czy będzie zachowywał dystans, pomimo słów, które wcześniej zostały wypowiedziane? Czy może będzie zachowywał się beztrosko, jakby tamto nie miało w ogóle miejsca?

Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Postanowiłam skupić się na pracy i unikać Luke'a tak, jak tylko czas będzie mi na to pozwalał.

W pewnej chwili rozległ się dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu się uśmiechnęłam.

- Cześć, Hanna.

- Jezu, Clary! Miałaś się odezwać od razu, gdy będziesz po tej rozmowie!

Hanna Bloom, moja najlepsza przyjaciółka zawsze traktowała wszystko bardzo poważnie, dlatego nie zdziwiła mnie jej reakcja.

- Przepraszam, Han. Dopiero wróciłam do domu, nie miałam czasu zadzwonić.

Po drugiej stronie nastała chwilowa cisza, a później Hanna znów się odezwała.

- Dostałaś tę pracę?

- No cóż..- usłyszałam jęknięcie- wyluzuj, rozmawiasz właśnie z asystentką Luke'a Hemmingsa!

Tym razem przyjaciółka zapiszczała i zaczęła mi gratulować, mówiąc jak to wspaniale, że w końcu mam stałą pracę.

- W takim razie szykuj się, Clary, bo zaraz będę pod twoim domem. Jedziemy do baru oblać twoje osiągnięcie.

- Ale...

- Przestań- przerwała mi w pół zdania- ubierz się ładnie i za pięć minut jestem.

***

Nie mając za bardzo wyjścia, ponieważ Hanna Bloom nie zna słowa "odmowa", szybko przebrałam się w małą czarną i wsiadłam do jej srebrnego Porshe.

Hanna była atrakcyjną młodą kobietą o radosnych niebieskich oczach, blond włosach i nienagannym poczuciu stylu. Jednak przede wszystkim zazdrościłam jej chyba samochodu, bo mnie nie było na taki stać.

- Miało być pięć minut, a czekałam piętnaście.- poruszyła zabanie brwiami.- no nic, opowiadaj o tej pracy!

Wytłumaczyłam jej wszystko o moich obowiązkach i jak bardzo podoba mi się wizja pracy w tej firmie. Jedyne, co opuściłam to sytuację z wiceprezesem, nie musiała o tym wiedzieć.

Wchodząc do baru nie byłam pewna, czy przyjechanie tutaj było dobrym pomysłem, ale gdy Hanna zamówiła dwa Cosmopolitany bardziej się rozluźniłam.

- Muszę iść do toalety.- powiedziałam przyjaciółce, na co skinęła głową i zaczęła flirtować z barmanem.

Gdy byłam już przy drzwiach, ktoś popchnął mnie tak, że wpadłam na coś twardego.

Uniosłam głowę i wyszczerzyłam oczy, widząc do kogo należał twardy tors.

- To się nie dzieje naprawdę.

Tuż przede mną stał Luke Hemmings, ten sam, który tak naprawdę jest moim szefem, jak i ten, który na początku naszej znajomości rzucał sprośne oraz niemoralne propozycje.

- Witaj, Clarisso.

Wyglądał zupełnie inaczej, niż w firmie mając na sobie luźny czarny T-shirt i dopasowane tego samego koloru jeansy. Zauważyłam, iż srebrny kolczyk nadal znajduje się w jego wardze, przez co wyglądał dużo młodziej.

- Nie spodziewałam się tutaj pana, panie Hemmings.

Blondyn uniósł jedną brew obrzucając mnie spojrzeniem z góry na dół.

Błagam, Clary, nie waż się nawet zarumienić, nakazałam sobie.

- Najwyraźniej los cały czas nas do siebie przyciąga, panno Walker.

Zaśmiałam się nerwowo i rozejrzałam wokół, niechcąc patrzeć w jego świdrujące, niebieskie oczy.

Jezu, jego oczy były naprawdę piękne, jak mogłam nie zauważyć tego wcześniej?

- Denerwuje się pani w mojej obecności?

To pytanie zupełnie wybiło mnie z pantałyku. Co powodowało, że ten facet był tak bardzo bezpośredni?

- Słucham? Nie, ja tylko...

Hemmings uśmiechnął się i machnął ręką uciszając mnie.

- W takim razie usiądź ze mną. Myślę, że powinniśmy lepiej się poznać, skoro mamy razem pracować.

Znalazłam wzrokiem Hanne, której spojrzenie mówiło "idź z tym przystojniakiem, ale już! Ja mam do zaliczenia barmana!"

Westchnęłam i kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Poprowadził mnie do dwóch wolnych miejsc, ale w pewnym momencie przybliżył usta do mojego ucha i wyszeptał:

- Swoją drogą, niech pani ubiera częściej takie sukienki, są naprawdę seksowne.

Shameless // Luke Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz