- Hej! Zobaczcie kogo przyprowadziłam! - krzyczała Mikael po wejściu do domu.
Jako pierwszy przywitał nas Stephen. Chłopak gdy zobaczył, że to ja jestem tą " niespodzianką" to nie mógł uwierzyć. Chwilę później przyszła Debra i Chuck.
- Wchodźcie, siadajcie. Pewnie jesteście zmęczeni. Zaraz przyniosę wam coś do picia.
Jak kobieta szybko się pojawiła to równie szybko zniknęła. Zostałyśmy zaproszone do salonu. Nie pewnie usiadłam i wyczekiwałam aż wszyscy się pojawią. Po 5 minutach byli wszyscy oprócz Charliego.
- Gdzie Charlie? - zapytała młoda dziewczyna
- Zaraz zejdzie. Poczekajmy jeszcze chwilkę.
Wszyscy siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w ziemię. Nikt nie miał odwagi spojrzeć na siebie. Im dłużej czekaliśmy na Charliego tym bardziej chciałam wyjść. W końcu do naszych uszu doszedł odgłos skrzypiących schodów. Moje serce zabiło mocniej. Jak on zareaguje na to, że mnie tu zobaczy. Nikt mu nie powiedział o tym, że tu przyjadę. Dobrze wiem, że gdyby się dowiedział, że to ja jestem przyczyną tego zebrania to by się nie zjawił. Chłopak w końcu wszedł do pokoju i pierwsze co jego wzrok wylądował na mnie. Boże jak on wyglądał. Przecież ona ma wszędzie rany. Po jego ruchach widać, że nadal jest obolały. Nie wytrzymałam i podbiegłam do niego i go objęłam. Nie powstrzymałam się od puszczenia kilku łez po moim policzku. Chłopak cicho syknął na znak, że za mocno go obejmuje i że go to boli. Osunęłam się od niego i spojrzałam mu prosto w twarz.
- Przepraszam Charlie - wybuchłam płaczem ( tak cała ja, a miałam być silną kobietą)
- Co tu robisz? - zapytał chłodno chłopak nie pokazując żadnych uczuć.
- Siądź Charlie. Musimy o czymś porozmawiać.
Chłopak nie chętnie usiadł. Ja poszłam w ślady za nim i usiadłam koło Mikael.
-Dobrze czy teraz wyjaśnicie co się wydarzyło? - odezwał się najstarszy członek rodziny.
Siedziałam w ciszy dalej wpatrując się w ziemię. Wie, że wszyscy n mnie patrzą i oczekują jakiej kolwiek odpowiedzi. Próbowałam coś powiedzieć, jednak nie mogłam. Biłam się z moimi myślami.
- Słuchajcie. Mamy dowód na to, że Lily nie jest dzieckiem Charliego. - odezwała się za mnie dziewczyna
- Co? - starsza kobieta powiedziała z szokiem - Cy ktoś mi wyjaśni co się dzieje?
- Jak to nie moje? Co wy gadacie?
- Charlie Lily to dziecko Dylana. Oni to wszystko zaplanowali, żeby zniszczyć naszą przyjaźń i żebyś ty zbankrutował. Na końcu mieli doprowadzić cię do takiego stanu, że ... - mówiłam, ale w końcu ucichłam, bo czułam, że już nie mam siły.
- Jak? Jak się o tym dowiedziałyście? - pytał chłopak z niedowierzaniem
- Ostatnio gadał z jakąś Meghan i mówili o jakimś planie, gdy zapytałam go o to od razu się speszył i wymyślił gadkę o jakiejś koleżance ze studiów i jakiś urodzinach jakiejś znajomej. Uwierzyłam mu. A po waszej bójce i po powrocie ze szpitala też gadał z jakąś Meghan i wtedy wszystko powiedział cały plan. Mówił o Lily i o tym , ze ją kocha.
- Nie wierze ci
- Charlie... Gdzie jest teraz Meghan?
- U mamy.
- Nie. Jest z Dylanem. Pojechali się migdalić do domków nad stawami! - krzyknęła Mikael
- Skąd mogę wiedzieć, że to prawda?