Rozdział VI

394 26 5
                                    

Obudziły mnie tańczące promienie na mojej twarzy. Przetarłam oczy i spojrzałam na moja szafkę na której leżał zegarek. Mój " przyjaciel" pokazywał mi godzinę 8:35. Jęknęłam nie zachwycona myślą, że mogłam jeszcze pospać i wyszłam spod kołdry. Lekko chwiejnym krokiem ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki pobudzający prysznic. Ubierając się pomału wszystkie wspomnienia z wczorajszego wieczoru powróciły. Na samą myśl o nich przez moje ciało przechodziły przyjemne ciarki, a moje usta same układały się w szeroki uśmiech. Po zrobieniu rutynowych czynności, żwawym krokiem ruszyłam do kuchni gdzie czekała mnie miła niespodzianka. Na blacie leżała piramida zrobiona z kanapek, 2 kubki gorącej herbaty i 2 talerzyki. Pochwyciłam jedną kanapkę i zaczęłam ją jeść. Rozglądnęłam się po całym domu w poszukiwaniu Charlesa. W końcu go znalazłam. Stał przy oknie w samych spodenkach popijając sok z kartonu. Smugi światła rozprzestrzeniały się na nim co wyglądało jak z jakiegoś filmu. Przypatrzyłam się całemu chłopakowi. Idealnie było widać wyrobione mięśnie brzucha jak i rąk. Widok był cudowny i mogłabym tak wpatrywać się w niego godzinami. Jednak to nie było mi dane, ponieważ chłopak zobaczył moją obecność i zaczął podchodzić do mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy. Promienie słońca dalej rozstępowały się jakby zza niego co wyglądało jakby jakiś cud świata zszedł prosto z niebios. Gdy chłopak stał już przy mnie delikatnie przegryzłam wargę co najwidoczniej mu się spodobało, bo bez wahania przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował. Pierwszy raz tak delikatnie mnie całował, jakbym była z porcelany, a on musi uważać na każdy swój ruch, bo mogłam się rozpaść w jego ramionach. Podobał mi się taki rodzaj pocałunku.

- Mmm... Nutka sałaty i rzodkiewki. Czyżby ktoś zaczął śniadanie beze mnie? - powiedział rozbawionym głosem Charlie.

- Nie mogłam się powstrzymać, wyglądały świetnie. - szybko wytłumaczyłam się chłopakowi który po usłyszeniu moich wyjaśnień zaczął się śmiać.

Charlie przycisnął mnie bliżej swojego ciała i głęboko spojrzał mi w oczy. Po moim ciele przeszedł dreszcz, który on wyczuł.

- Widzę, że bardzo dobrze na ciebie działam - powiedział z uwodzicielskim głosem, co od razu przyspieszyło pracę mojego serca.

Znów przegryzłam wargę ( strasznie często to robię, ale on tak na mnie działa) i nawet nie czekałam ani chwili dłużej i już poczułam jego wargi na moich ustach. Najpierw delikatnie mnie całował, ale w ułamku sekundy pocałunek stawał się coraz głębszy i namiętniejszy. Chłopak zaczął całować mnie po szyi. Poczułam, że językiem zakreśla kółeczka w jednym miejscu i chwile potem poczułam jak wgryza się we mnie. Mocno i dynamicznie gryzł i ssał moją skórę na szyi. Kilka razy z moich ust wydobył się cichy jęk przyjemności. Po kilku sekundach oderwał się ode mnie zostawiając wielką malinkę. Dotknęłam się w tym miejscu i z zaskoczoną miną spojrzałam na Charliego. Chłopak jedynie się uśmiechnął i ruszył w stronę kuchni. Podążyłam za nim cały czas dotykając się w tym miejscu. Malinka oznaczała, że zostałam uznana jego " własnością" co szczerze mi się podobało, bo zaczęłam wierzyć, że jednak mamy jakiekolwiek szanse ze sobą.

- Zapraszam do śniadania - powiedział z uśmieszkiem na twarzy.

Usiedliśmy i zaczęliśmy się zajadać przygotowanymi przez niego kanapkami. Wpatrywaliśmy się co jakiś czas w siebie i się do siebie uśmiechaliśmy.

- Dziś jadę do Rumson odwiedzić rodziców na tydzień. Jedziesz ze mną? Moja mama się za tobą stęskniła. Cały czas o ciebie wypytuje.

- Właściwie czemu nie. Przydałoby mi się gdzieś wyjechać, w mniej tłoczne miejsce.

- To świetnie. Słuchaj ja wychodzę. Muszę załatwić kilka spraw przed wyjazdem. Ty się spakuj. podjadę po ciebie za 4 godziny.

- Dobrze - odpowiedziałam przytakując głową

- To świetnie

Chłopak obdarzył mnie miłym uśmiechem i ruszył w stronę swojego pokoju, żeby się ubrać. Ja dokończyłam pić herbatę i zaczęłam sprzątać po dużym śniadaniu. Pół godziny później chłopak zszedł na dół. Ułożył włosy, zgolił wąsik, założył swoje ulubione dziurawe spodnie i biały podkoszulek. Podszedł do mnie i mnie przytulił z całych sił. Wyczułam zapach perfum, które kupiłam mu na święta.

- Ja uciekam. Pamiętaj za 3 i pół godziny po ciebie będę.

Pocałował mnie w czoło i szybkim ruchem ruszył w stronę drzwi. Już po chwili usłyszałam trzask drzwi. Weszłam do salonu i włączyłam jakiś program muzyczny. Muzykę podgłosiłam na 100% i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Gdy już dotarłam szybko z za szafy wyjęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Cała czynność zajęła mi około godziny. Zniosłam walizki na dół i zaczęłam krążyć po mieszkaniu nie wiedząc co teraz zrobić. W telewizji usłyszałam piosenkę Charliego " One Call Away" i wraz nim zaczęłam ją śpiewać. Tak leciała piosenka za piosenką i nawet nie zwróciłam uwagi na to jak czas szybko mi zleciał. Gdy tak śpiewałam do piosenki Justina Biebera " Love Yourself" poczułam na sobie czyjś dotyk i ciepły oddech na mojej szyi. Ktoś zaczął śpiewać mi po cichu do ucha. Odwróciłam się i ujrzałam Charliego rozbawionego.

- Przestraszyłeś mnie! - udawałam zdenerwowaną

- Oj no przepraszam. No, ale Jess nie chciałem ci przeszkadzać. Tak świetnie śpiewałaś, że nie chciałem ci przerywać.

- To ile moich wykonów usłyszałeś?

- Tak z 3. Hahaha spokojnie. Świetnie ci wyszło. Zresztą tak jak zawsze

Chłopak dostał ode mnie lekkiego kuksańca w bok. Wtuliłam się w niego, a on przyjął uścisk. Zaczęliśmy delikatnie kiwać się w rytm piosenki. Po chwili usłyszałam jak chłopak cicho śpiewa końcówkę piosenki. Gdy utwór się skończył, odsunęliśmy się od siebie. Ja wyłączyłam telewizor i wróciłam do niego.

- Już czas Jessi. Jesteś gotowa?

- Tak, możemy już jechać.

Ruszyliśmy w stronę drzwi gdzie czekały już na nas nasze walizki. Chłopak je wziął i wyszedł z domu, a ja zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam za nim. Gdy dotarliśmy do samochodu pomogłam zapakować chłopakowi walizki i już po chwili wsiedliśmy do samochodu.

- No to ruszamy. - oznajmił uszczęśliwiony chłopak odpalając samochód.

Spojrzałam na niego i ujrzałam jak bardzo jest szczęśliwy. Już tak dawno nie widział się z rodzicami, a jest strasznie do nich przywiązany. Byłam zadowolona, że był aż tak szczęśliwy. Ruszyliśmy w drogę. Włączyłam radio i już po chwili oboje zaczęliśmy urządzać koncert w samochodzie. Nie zauważyłam w którym momencie zmęczenie mnie dopadło i nieświadomie usnęłam.

Ostatnia SzansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz